Klient chce pozwać własnego adwokata
Kto jest największym wrogiem adwokata? Jego klient... Takie powiedzenie krąży wśród krakowskich prawników. Czy ta zasada sprawdzi się w przypadku Jerzego Orzechowskiego - pewnie okaże się w sądzie. Bo właśnie tam 53-letni zawodowy kierowca z Krakowa zamierza szukać sprawiedliwości.
08.04.2010 | aktual.: 08.04.2010 12:24
- Czuję się oszukany - podkreśla Orzechowski. W 2002 r. wraz z dwoma kolegami Orzechowski pozwał byłego pracodawcę za niewypłacone wynagrodzenie za nadgodziny i diety za wyjazdy zagraniczne. Całą trójkę w sądzie reprezentował krakowski adwokat Ryszard Hałuszczyński.
- Wziął od każdego z nas po trzy tysiące złotych, niezależnie od wyniku sprawy - opowiada Orzechowski, który domagał się od pracodawcy 50 tys. zł. Sprawa się przeciągała, nieoczekiwanie mecenas Hałuszczyński zmarł, a jego kancelarię i interesy klientów przejął jego syn Maciej, też adwokat.
- Pamiętam tę sprawę. Ciągnęła się ze względu na długotrwałe przerwy na żądanie stron sporu - przypomina sobie Hałuszczyński. W tym samym czasie na wokandzie krakowskich sądów było kilka podobnych spraw. - W jednym przypadku sąd oddalił powództwo, a sąd apelacyjny uchylił wyrok i sprawa utknęła na dłużej - dodaje.
Prawnik, by uchronić klientów przed podobnym finałem namówił ich na ugodę z pracodawcą. Wszyscy na to przystali i w 2006 r. sprawa się skończyła, a każdy z tych, którzy pozwali byłego pracodawcę miał dostać pieniądze.
Orzechowskiemu przypadło 10 tysięcy złotych. - Przez rok nie widziałem ani grosza. Mecenas Hałuszczyński mnie zwodził. Wielokrotnie wysyłałem mu numer konta, a pieniędzy nie było. Trzymał je i pewnie korzystał z nich według uznania - mówi Orzechowski.
- To nieprawda, pieniądze były na koncie kancelarii - broni się prawnik, który przyznaje, że i dla niego był to kłopot. - Próbowałem kontaktować się z klientem, który wtedy pracował w Hiszpanii. Nie odbierał telefonu, nie odpisywał na esemesy, co miałem zrobić - pyta mecenas.
Orzechowski ze skargą zwrócił się do Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie (ORA). Ta przyznała rację Hałuszczyńskiemu i nie dopatrzyła się uchybień. Orzechowski zwrócił się teraz do Naczelnej Rady Adwokackiej i czeka na jej opinię. Od niej uzależnia, czy wytoczy proces byłemu adwokatowi o zadośćuczynienie za przetrzymywanie pieniędzy.
- Często zdarza się, że nastawieni roszczeniowo klienci są rozgoryczeni wyrokiem czy ogólnie niezadowoleni - uważa Marek Stoczewski, dziekan ORA w Krakowie. - Najprościej wtedy zaatakować adwokata - dodaje.
Oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/GazetaKrakowska