Kliencie banku, broń się!
Czy klient musi być zdany na łaskę i
niełaskę banków? Niektóre banki po cichu podnoszą opłaty, nie
kwapią się do obniżania oprocentowania kredytów, choć stopy
procentowe spadają. Dlaczego to robią? Jak sobie z tym radzić - o
tym pisze "Gazeta Wyborcza".
Na początku ubiegłego roku niemile swoich klientów internetowych zaskoczył Bank BPH. Każdy, kto miał rachunek osobisty "Srebrny Sezam", zamiast 9,95 zł opłaty miesięcznej zaczął płacić o złotówkę więcej.
Powód? Bank przydzielił każdemu do rachunku internetowego "dobrowolną" skrzynkę pocztową. Dzięki niej klient mógł skontaktować się z bankiem lub wysłać siecią do bankowców nurtujące go pytania. Jeden z czytelników "Gazety Wyborczej" zorientował się o wyższej opłacie dopiero we wrześniu. - Być może bank poinformował mnie o "podwyżce" w przesłanym liście, gdzie był również miesięczny wyciąg bankowy i informacja o promocji funduszy inwestycyjnych, ale tego nie zauważyłem- mówi "Gazecie Wyborczej" oszczędzający.
- Oczywiście w każdej chwili mogłem zrezygnować z tej dodatkowej usługi i tak też uczyniłem - dodał. Niedawno wysłał do banku list z żądaniem zwrotu kilku złotych pobranych w związku z przydzieleniem niepotrzebnej mu skrzynki pocztowej. Bank BPH odpisał, że zwróci pieniądze niezadowolonemu klientowi.
To, co czasem klienci określają mianem rosnącej chciwości banków, bierze się stąd, że z roku na rok są one zmuszone zarabiać coraz więcej na opłatach i prowizjach, bo kurczy im się marża, czyli inaczej zarobek na pożyczanych pieniądzach. To efekt spadku stóp procentowych i rosnącej konkurencji między bankami, co najwyraźniej widać na rynku kredytów hipotecznych. Tam walka toczy się nie tylko o pozyskanie nowych klientów, ale i podebranie konkurencji starych. (PAP)