PolskaKlich: Rosjanie nie przejmą polskich tajemnic wojskowych

Klich: Rosjanie nie przejmą polskich tajemnic wojskowych

Nie ma niebezpieczeństwa, że w związku ze śmiercią polskich wojskowych w Smoleńsku Rosjanie mogą przejąć sekrety polskiej armii. Już w sobotę, gdy potwierdziły się informacje o śmierci dowódców sił zbrojnych, wszystkie terminale BlackBerry zostały zablokowane, karty SIM zostały zablokowane. Na pokładzie nie było żadnych urządzeń kryptograficznych i dowódcy nie przewozili ze sobą żadnych, niejawnych materiałów - powiedział "Gość Radia Zet" Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich.

13.04.2010 | aktual.: 14.04.2010 09:18

: A gościem Radia ZET jest minister obrony Bogdan Klich, wita Monika Olejnik, dzień dobry panie ministrze. : Witam panią, witam państwa. : Czytam dzisiaj w "Rzeczpospolitej”: "Czy Rosjanie przejęli sekrety polskiej armii? Rosyjskie, tajne służby mają dostęp do dokumentów i nośników danych należących do tragicznie zmarłych najwyższych polskich urzędników państwowych, w tym dowódców wojska”. : Po pierwsze, jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy ze stroną rosyjską. Strona rosyjska na każdym kroku i to od najwyższego poziomu do najbardziej roboczego, wykazuje pełną otwartość w kontaktach i ze współpracy z Polakami. Po drugie, takie niebezpieczeństwo nie grozi i w tej sprawie zostanie dzisiaj wydany komunikat szefa służby kontrwywiadu wojskowego dlatego, że już w sobotę, po zdarzeniu, kiedy przyszły do nas informacje pewne o śmierci dowódców sił zbrojnych, wszystkie terminale BlackBerry zostały zablokowane, karty SIM zostały zablokowane. Na pokładzie nie było żadnych urządzeń kryptograficznych i dowódcy nie
przewozili ze sobą żadnych, niejawnych materiałów. : A mieli ze sobą laptopy, w których mogą być informacje? : Tego jeszcze nie wiem. W tym komunikacie będą wszystkie te sprawy potwierdzone. : Panie ministrze, miał pan lecieć w sobotę. : Tak, nie poleciałem dlatego, ponieważ moja mama wczoraj miała operację, ciężką operację i w sobotę chciałem się z nią pożegnać, w związku z tym pan Minister Komorowski zastąpił mnie na pokładzie. : Stracił pan przyjaciela, Ministra Komorowskiego, stracił pan generałów. : Straciłem kilku przyjaciół, Staszka Komorowskiego, z którym znaliśmy się od lat. Staszka, do którego przyjeżdżaliśmy z moją żoną oglądać azalie i rododendrony na wiosnę, do jego pięknego ogrodu. Ale Generał Gągor także był moim przyjacielem, choć nie przeszliśmy nigdy na "ty", bo to stosunki służbowe, ale był wielkim, fantastycznym Dowódcą naszych sił zbrojnych. Bez niego reforma, którą prowadzę w wojsku była, szłaby znacznie bardziej, znacznie wolniej. : Generał broni Bronisław Kwiatkowski, Generał Andrzej
Błasik, Generał Tadeusz Buk, Generał Wojciech Potasiński, Wiceadmirał Andrzej Karweta, Generał Kazimierz Gilarski. : Generał Buk zawsze z zakasanymi rękawami. Admirał Karweta, z którym - czy to przy oficjalnym stole rozmów, czy na papierosie - zastanawialiśmy się, w jaki sposób można odbudować naszą marynarkę wojenną. Generał Błasik świetny pilot, doświadczony dowódca, inteligentny, sprawny, bystry. Generał Potasiński, który zawsze wgryzał się w sprawy wojsk specjalnych i nie puścił dopóty, dopóki nie załatwił tego, co było dla tych wojsk istotne. Generał Kwiatkowski, który 5 maja miał przejść na emeryturę. Jak rozmawiałem z jego żoną, już po jego śmierci, właśnie planowali, że zrobią wszystko to, czego nie zdążyli zrobić w ciągu wielu lat służby generała. Generał Gilarski, którego projekt reformy, wielkiej, wspaniałej reformy garnizonu Warszawa mam właśnie na biurku i dzisiaj będę się nim zajmował. : Ksiądz Biskup Generał Dywizji Tadeusz Płoski, Ordynariusz Polowy, Ksiądz Arcybiskup Generał Brygady Miron
Chodakowski. : Miron, po prostu Miron, Człowiek-serce, Człowiek-dusza, nasz Ordynariusz Prawosławny. Ksiądz Biskup Tadeusz zawsze pełen energii, otwarty, nastawiony na ludzi, otwarty na ludzi - to też moi przyjaciele. : Ksiądz Pułkownik Jan Osiński, ordynariat polowy Wojska Polskiego. : Tak, to adiutant najbliższy współpracownik księdza biskupa. : Panie ministrze, czy wszyscy musieli lecieć tym samolotem, wszyscy generałowie? Wczoraj Adam Rotfeld powiedział, że przynajmniej procedury natowskie zostały złamane. : Nie ma krajowych przepisów, które by regulowały czy to podróże osób cywilnych, tak zwanych VIP-ów, czy też najwyższych dowódców Wojska Polskiego. Te procedury winny być wprowadzone, te przepisy powinny być uchwalone. Natomiast u nas, w wojsku, obowiązuje twarda zasada. : A kto powinien uchwalić te przepisy? : W moim przekonaniu powinna to być ustawa. Natomiast u nas, w wojsku, obowiązują twarde zasady od czasu katastrofy CASY, że dowódca i jego zastępca nigdy nie znajdują się na pokładzie tego samego
samolotu, aby uniknąć przerwania ciągu dowodzenia w sytuacji jakiegoś nieszczęścia. I taka sama zasada też powinna być wprowadzona do tych przepisów ogólnopolskich. : A wiedział pan, że wszyscy generałowie lecą tym samolotem? : Wiedziałem, że wszyscy generałowie dostali zaproszenie od Pana Prezydenta do udziału w uroczystościach katyńskich. : Nie wiem, mi się wydawało, nam wszystkim tak się wydaje, że po tej tragedii CASY no czegoś się nauczyliśmy. I że, nie wiem, czy oni wszyscy musieli polecieć? : Myślę, że nie czas w tej chwili na roztrząsanie tych spraw, w sytuacji kiedy ich wciąż jeszcze opłakujemy, kiedy nasze serca są przepełnione goryczą a także rozpaczą. Obrazy ich twarzy pojawiają się bez względu na to, czy jesteśmy w domach, czy w pracy. Wczoraj w ministerstwie obrony narodowej wymusiłem na samym sobie i na moich najbliższych współpracownikach odbycie normalnego kierownictwa, gdzie w sposób normalny zastanawialiśmy się nad tym, co zrobić z wszystkim co zbędne dla naszej armii. Dzisiaj z kolei będę
miał wideokonferencję z Afganistanem, z naszymi żołnierzami w Afganistanie. Na jutro zwołałem naradę kadry kierowniczej całego Wojska Polskiego. Uważam, że wojsko powinno funkcjonować, jakby nigdy się nic nie stało. Nasze serca są ściśnięte, ale nasze obowiązki muszą być wykonywane bez zastrzeżeń, bez przerwy, w sposób ciągły. : Tak, to straszne, ale czy tych ludzi można zastąpić? : Nie można ich zastąpić w naszej pamięci, tego się nigdy nie da, ale na tych stanowiskach będą ich następcy. W armii polskiej, wśród kadry dowódczej jest wielki potencjał, zarówno doświadczenia, jak i wiedzy, jak i umiejętności wojskowych. Nasza generalicja to ludzie, którzy są dobrze przygotowani do tego, żeby kierować i dowodzić. W związku z tym wyłonienie następców będzie sprawą poważną, ale nie będzie sprawą trudną. : Generał Gągor miał zostać naczelnym dowódcą sił zbrojnych NATO. : Prowadziliśmy na ten temat wiele rozmów. Przed swoją śmiercią był jedynym kandydatem na to stanowisko. Byłem przekonany, że tym razem się uda
dlatego, że miał bardzo dobre notowania wśród dowódców sił zbrojnych krajów członkowskich NATO. Rozmawiałem na ten temat z wieloma ministrami obrony i nawet bez konsultacji ze swoimi szefami obrony od razu powiadali: "tak, poprzemy generała Gągora". : Zadajemy sobie pytanie: "kto i dlaczego, dlaczego tak się stało, dlaczego doszło do tej tragedii, kto był winien?". Mamy informacje, że pilot nie chciał podać kontrolerowi w Smoleńsku danych na jakiej jest wysokości, że kontroler mówił, że nie należy lądować, odradzał lądowanie w Smoleńsku. : Wolałbym, żeby te informacje nie przeciekały dlatego, że każda informacja cząstkowa winna być sprawdzona i dopiero wszystkie informacje sprawdzone dają pełny obraz sytuacji. Przed uzyskaniem tego pełnego obrazu sytuacji nie da się orzec ostatecznie czy to człowiek, czy technika, czy warunki atmosferyczne zawiniły. Osobiście uważam i mam po temu dane, że jeśli chodzi o technikę, tu wszystko było w porządku. Prawdopodobieństwo, że to jakaś usterka była przyczyną tej
katastrofy jest zbliżone do zera. Niektórzy twierdzą, że tę przyczynę należy całkowicie wyeliminować. Ja uważam, że jest prawdopodobieństwo zbliżone do zera. Pozostają w związku z tym dwa pozostałe, dwa kolejne powody, które komisja musi wziąć pod uwagę i bierze. Prace komisji odbywają się w ścisłym i dobrym porozumieniu ze stroną rosyjską. Jeszcze wczoraj wieczorem płk Parulski, nasz prokurator wojskowy odpowiedzialny za prace całej ekipy prokuratorów, informował mnie, jak otwarci są Rosjanie we współpracy z prokuratorami oraz ekspertami wojskowymi, cywilnymi. : Czyli jakie mogą być te dwa powody? : To się okaże. Jestem przekonany o tym, że komisja przygotuje wiarygodny i prawdziwy raport i wnioski z tego raportu będą upublicznione. Nie ma takiej możliwości, aby cokolwiek przed okiem prokuratora i eksperta się ukryło. : Bo jesteśmy obecni, Polacy są obecni, polscy prokuratorzy są obecni przy wszystkich czynnościach tych, które wykonują prokuratorzy rosyjscy? : Tak, w Moskwie prokurator wojskowy na bieżąco
uczestniczy w procedurze otwarcia i sprawdzania zawartości czarnych skrzynek. Na miejscu grupy prokuratorów oraz ekspertów wojskowych i cywilnych, to podkreślam, ponieważ jest ich wiele, a często o nich się zapomina, uczestniczą w każdej czynności, począwszy od ewidencjonowania poszczególnych części samolotu, bo przecież muszą być one wszystkie skompletowane i ocenione, a skończywszy na badaniu otoczenia, badaniu miejsca, w którym doszło do katastrofy. We wszystkich tych pracach polscy specjaliści uczestniczą. : Kapitan statku, Kapitan samolotu Arkadiusz Protasiuk mówił po rosyjsku? Bo były też, pojawiały się takie zarzuty, że nie znał rosyjskiego. : Są oczywiście wyssane z palca. Kapitan Protasiuk dobrze mówił po rosyjsku i to był jeden z powodów, dla których został wyznaczony przez dowódcę 36 pułku specjalnego do obsługi tego właśnie lotu. : Ale wiemy, że samolot dwa razy podchodził do lądowania. : Tego jeszcze nie wiemy. To ostatecznie oceni komisja. : Ale wiemy to, co mówi kontroler, ten kontroler mówił
to samo i władzom rosyjskim i prokuratorowi Parulskiemu. : Różne informacje przedostawały się do naszej opinii publicznej. : Ale te informacje są od prokuratora Seremety. : Różne informacje przedostawały się do naszej opinii publicznej, jak będą ostatecznie wszystkie dane zebrane, będzie można je potwierdzić. : Panie ministrze, czy pan się rozkleił, czy zapłakał pan nad swoimi generałami, nad tymi ludźmi, których już nie ma? : Najpierw wykonałem do nich telefon, dzwoniłem do Staszka Komorowskiego, dzwoniłem do Franciszka Gągora, tak jakbym dzwonił do nich na ziemię, a dzwoniłem do nieba. Dzwoniłem po tym już, jak dowiedziałem się, że wszyscy zginęli. Ale najgorzej było wczoraj, bo wczoraj trzeba było stanąć twarzą w twarz z wszystkimi tymi, z którymi od 2,5 roku byłem na co dzień, albo bardzo często, łącznie z dziewczynami, stewardesami, 24, 25, 26-latkami, dziewczynami zawsze uśmiechniętymi, dziewczynami, które dopiero wchodziły w swoją kobiecość, pięknymi stewardesami i z tymi generałami, z którymi
spędzaliśmy po kilka godzin dziennie i z tym Staszkiem Komorowskim, z którym znałem się od wielu, wielu lat, i z którym byliśmy zaprzyjaźnieni. : Czy będą nowe samoloty? : Będą, bo muszą być. Mam nadzieję, że sprzeciwy oponentów ucichną, a jeśli by nawet się w pewnym momencie odnowiły, to rząd nie będzie się nimi przejmował. Jak pani pamięta, trzy razy postępowania przetargowe w ciągu ostatniej dekady zostały unieważnione. Ostatnie, nasze działania z zeszłego roku, w sytuacji, kiedy zabrakło pieniędzy, poszły w kierunku nie zakupu, ale pozyskania samolotów. Najpierw sprawdzaliśmy opcję leasingową, krytykowaną przez wielu, nawet doszło do tego, że w sejmie zaczęły być zbierane podpisy pod wnioskiem o odwołanie mnie ze stanowiska, że idę na skróty. Potem zbadaliśmy opcję wypożyczenia samolotów od LOT. Ta umowa jest już zamknięta. Ale LOT przedstawił wydaje się korzystniejszy wariant, czarteru samolotów i ten wariant w tej chwili realizujemy. Ostatecznie podejmę decyzję wybierając pomiędzy wypożyczeniem a
czarterowaniem samolotów i nikt mnie od tej decyzji nie powstrzyma. : Wczoraj prezydent Obama, na kolacji, na której nie było premiera Tuska, na kolacji natowskiej powiedział: "Wszyscy jesteśmy Polakami”. : I wszyscy tak powtarzają, choć w różne słowa to ubierają. Telefonowali premierzy, prezydenci do pana premiera Donalda Tuska, minister spraw zagranicznych odebrał mnóstwo wyrazów współczucia dla naszego państwa, dla naszego społeczeństwa. Ja sam, najbardziej sobie cenię rozmowy telefoniczne z sekretarzem Gatesem, z minister obrony Litwy, nagrania dwukrotne na moją komórkę od ministra obrony Łotwy, nie mówiąc już gen. Petraeusem, który dwa dni przed tą katastrofą był naszym gościem i rozmawiał z Frankiem Gągorem, przyszłym kandydatem na przewodniczącego Komitetu Wojskowego NATO. : Stracił pan zwierzchnika sił zbrojnych, panie ministrze, Lecha Kaczyńskiego. : Tak, pochylam głowę przed tą tragedią, to straszne. Straszne, zwłaszcza, że odeszli w tym samym momencie i Pan Prezydent i Pani Prezydentowa. :
Dziękuję za rozmowę, minister obrony Bogdan Klich był gościem Radia ZET.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)