Klich odpiera zarzuty ws. podejrzanej pożyczki
Minister obrony Bogdan Klich wyjaśnia, że nie
było żadnych nieprawidłowości w sprawie zaciągnięcia w 2007 r.
przez Instytut Studiów Strategicznych, którego był wtedy prezesem,
pożyczki od Adama Ś., podejrzanego w śledztwie ws. prania brudnych
pieniędzy.
- W lutym 2007 r. ówczesny dyrektor ISS zwrócił się do zarządu z wnioskiem o zaciągnięcie pożyczki na działalność statutową ISS w wysokości 50 tysięcy złotych. Zarząd upoważnił dyrektora do zaciągnięcia takiej pożyczki na rynku. Umowa pożyczki została zawarta z p. Adamem Ś. i zarejestrowana w urzędzie skarbowym. Pożyczka była oprocentowana na 7% i została w całości spłacona wraz z odsetkami. Cały proces przebiegał z zachowaniem wymogów formalno-prawnych. Dokumenty dotyczące pożyczki są dostępne w ISS - napisał Klich w oświadczeniu przesłanym mediom.
Oświadczenie ma związek z wtorkowym artykułem "Rzeczpospolitej" "Aferzysta pożyczał instytutowi Klicha". Z informacji gazety wynika, że nazwisko Klicha pojawia się w śledztwie dotyczącym gigantycznych malwersacji finansowych. Mieli się ich dopuścić szefowie i udziałowcy spółki Kraków Business Park, zajmującej się zarządzaniem kompleksami biurowców w podkrakowskim Zabierzowie.
Według "Rz" kilku świadków zeznało, że Klich był znajomym Adama Ś., byłego szefa KBP, podejrzanego o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która prała brudne pieniądze i wyprowadziła za granicę przynajmniej 50 mln euro. To od niego ISS zaciągnął w 2007 r. pożyczkę.
Minister przyznał w rozmowie z "Rz", że z wnioskiem o zaciągnięcie pożyczki zwrócił się do zarządu instytutu Krzysztof Krzysztofiak, ówczesny dyrektor ISS, prywatnie wieloletni przyjaciel Klicha. Sam Krzysztofiak, dziś prezes Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, w piśmie przesłanym do "Rz" sprawę komentuje tak: "ISS szukał pieniędzy i po wielu nieudanych próbach uzyskał pożyczkę od Adama Ś.". Dodał, że byłego prezesa KBP znał jako poważnego biznesmena, z którym współpracował, gdy był szefem Krakowskiego Parku Technologicznego.
"Pana Adama Ś. widziałem może 3 do 4 razy w życiu na imprezach publicznych. Nie przypominam sobie kiedy po raz pierwszy. Cieszył się wówczas dobrą reputacją" - napisał Klich w oświadczeniu.