"Kler" to publiczna spowiedź Polaków. Nie duchowieństwa, a właśnie Polaków
Ponad 3 mln podekscytowanych Polaków jadło popcorn i popijało colę. Wychodząc z "Kleru" w większości powtarzali: "Wstrząsające". To prawda, że wstrząsające. Wasza bierność jest wstrząsająca. Bo zło działo się wcześniej. Nieraz na waszych oczach.
19.10.2018 | aktual.: 19.10.2018 14:27
Wojciech Smarzowski to sprawny reżyser. Nie dziwi mnie, że jego komiks - tym jest dla mnie "Kler"- odniósł niebywały sukces komercyjny. Przeskoczył "Katyń" i "Gwiezdne wojny". Wyprzedził "Park Jurajski" i "Listy do M.". Jeszcze trochą, a wyprzedzi "Ogniem i mieczem" – numer jeden na polskiej liście wszechczasów.
To była publiczna spowiedź Polaków
A przecież Smarzowski nie pokazuje w "Klerze" nic nowego. Pijaństwo niektórych księży, seks z dziećmi, sypianie z kobietami, umiłowanie kasy, zakłamanie – to były dla was objawienia? To z tego powodu zdecydowaliście się wydać pieniądze? Nie czytaliście o tym wcześniej? Nie oglądaliście reportaży? Nie słyszeliście od sąsiada/sąsiadki albo sami nie opowiadaliście im na ucho "pikantnej historii z proboszczem".
A może dużej części widzów chodziło właśnie o skonfrontowanie tej wiedzy z życia wziętej z obrazem Smarzowskiego a potraktowanie seansu jako terapii: To cudownie! Nie muszę już nic robić, zrobił to za mnie reżyser!
Poza fascynacją seksem, władzą i pieniędzmi, wokół których kręci się świat, nie widzę innego powodu, niż ten, o którym napisałem: "Kler" to publiczna spowiedź Polaków. Nie duchowieństwa, a właśnie Polaków.
Zbyt często uważaliśmy, że reagowanie na zło popełniane przez księdza, proboszcza lub biskupa będzie atakiem na Kościół. Nie, to nie będzie atak na Kościół. To będzie wyeliminowanie ze społeczeństwa zwykłego przestępcy. Bo czym różni się duchowny, dopuszczający się złamania prawa, od zwykłego bandyty? Tym, że nosi koloratkę?
To nie powinno być istotne ani dla policjanta, ani dla prokuratora, ani dla sędziów, którzy często – chyba zbyt często – stosują wobec duchownych taryfę ulgową. Wreszcie nie powinno być istotne dla żadnego porządnego człowieka.
Najtrudniejsze dopiero przed Kościołem
"Kler" nie zbulwersował mnie pod żadnym względem, jeśli już, to takim, że okazał się filmem czarno-białym, płytkim i przewidywalnym. To nie "Spotlight" Toma McCarthy’ego. Nie chcę przybierać pozy mędrca, który poucza innych, a sam nic nie zrobił. To nieco aroganckie z mojej strony, ale jak ktoś chce sprawdzić, że tak nie jest, niech sobie wygugla.
Ponieważ już ustaliliśmy że jestem zblazowany, i że pozjadałem wszystkie rozumy, to spróbuję odpowiedzieć czy coś w ogóle wokół "Kleru" mnie zaskoczyło. Tak, reakcja wysoko postawionych duchownych (choć czy naprawdę powinna mnie zaskoczyć?). Nie będę wymieniał w tym miejscu po nazwisku żadnego z nich. Mogłoby to zostać odebrane jako piętnowanie, a nie taka jest moja intencja.
"Jako biskup, niestety to też stwierdzam, że czasem z taką patologią [jak na „Klerze”] też mam do czynienia. I za tym bólem i buntem przede wszystkim rodzi się jakaś taka jeszcze większa mobilizacja do tego, żeby jeszcze więcej się zatroszczyć o świętość życia kapłanów, żeby jeszcze więcej troszczyć się o to, aby braterstwo kapłańskie lepiej funkcjonowało" – mówił jeden z biskupów po obejrzeniu filmu.
"Te rzeczy, które pokazano, to rzeczy straszne. Działy się, dzieją się i trzeba to odpowiednio opisać, znać, poznać i zwalczać wszelkimi możliwymi sposobami (…) Widzę prawdziwe sytuacje, mógłbym przytoczyć gorsze, ale ten film nie ma żadnego odniesienia do innych poczynań Kościoła. Wszystkie wrzuca w jeden worek. Złodzieje, pijacy, nadużywający władzy itd." – stwierdził inny.
Najwyraźniej "zatroszczenie się", ani wiedza o "gorszych przypadkach" nie wystarczyła, aby Kościół sam poradził sobie z problemem dotyczącym wąskiej grupy księży.
Nie chowaj głowy w piasek. Potrzebny jest twój krzyk
Tuż przed premierą "Kleru" prymas, arcybiskup Wojciech Polak ogłosił, że polski Kościół przygotuje dokument o wykorzystywaniu seksualnym małoletnich przez duchownych. Ma od być gotowy do końca listopada.
Choć spóźniony, to jest to krok w dobrym kierunku. Z wypowiedzi arcybiskupa wynika jednak, że będzie to coś na kształt wewnętrznego audytu, a taki audyt prawie zawsze obarczony jest błędem.
I tu może do czegoś przydać się "Kler". Jeśli należysz do ponad 3 mln Polaków, którzy go oglądali, a wiesz o przypadkach, które mogłyby pomóc Kościołowi w tym trudnym zadaniu, nie czekaj.