Polska"Klapsem nikogo w szkole nie wychowamy"

"Klapsem nikogo w szkole nie wychowamy"

Coraz więcej nauczycieli nie może poradzić sobie z utrzymaniem dyscypliny i dopuszcza wprowadzenie do szkół kar cielesnych. Tylko taki „straszak” może dzisiaj przywołać do porządku niesfornych uczniów – wynika z badań Instytutu Medycyny Pracy Katedry Pedagogiki Specjalnej Uniwersytetu Łódzkiego. Tylko czy powrót do praktyk od dawna zabronionych to faktycznie dobra metoda na współczesne problemy wychowawcze w polskich szkołach?

"Klapsem nikogo w szkole nie wychowamy"
Źródło zdjęć: © AFP

”Kary cielesne to przyznanie się do porażki”

Wyniki ankiety, którą opublikował „Dziennik”, przeprowadzonej wśród łódzkich pedagogów nie wyglądają optymistycznie. Utrzymanie dyscypliny w szkolnych ławkach to prawdziwe wyzwanie. Co więcej, nauczycielom brakuje pomysłów, jak poradzić sobie z agresją ze strony uczniów. W moim przekonaniu takie głosy nauczycieli, czy wychowawców to nic innego, jak przyznanie się do porażki. Problem polega na tym, że albo nauczyciel ma autorytet, który pomaga w kontakcie z młodzieżą, albo go nie ma i ucieka się do rozwiązań siłowych. A to jest już porażką wychowawczą - uważa Krystyna Łybacka (SLD). Według byłej minister edukacji praca w szkole pod hasłem: „zobacz w nim najpierw człowieka, a w drugiej kolejności ucznia” nadal skutkuje. Łybacka zdaje sobie sprawę, że w codziennych kontaktach z trudną młodzieżą nie zawsze jest to takie proste, ale powrót kar cielesnych do szkół nazywa nieporozumieniem.

Grzegorz Tyszko, Mazowiecki Kurator Oświaty, nie wierzy, że są nauczyciele, którzy poważnie myślą o powrocie kar cielesnych do szkół. Takie metody nie wchodzą dzisiaj w rachubę - mówi. Tyszko przyznaje jednak, że dobrze rozumie pedagogów, którzy mają z tym problem, ale jego zdaniem wynika to z błędów w kształceniu kadry nauczycielskiej. Studia pedagogiczne mają dużo wad, kształcą „specjalistów”. Dlatego nauczyciele są dobrze wykształceni pod względem wiedzy przedmiotowej, brak im natomiast umiejętności wychowawczych. Stąd bierze się coraz większa frustracja w środowisku pedagogów. Do szkół przychodzą młodzi nauczyciele i nagle okazuje się, że mają problemy z dotarciem do młodzieży, rozpoznaniem ich problemów. Nagle okazuje się, że nie radzą sobie z agresją wśród młodzieży - ocenia Tyszko.

Kiedy rozmawialiśmy o wynikach badań z rzecznikiem prasowym Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdaleną Kaszulanis, zaskoczenia nie było. Nauczycielom brakuje dzisiaj narzędzi do pracy z trudnymi uczniami. Brakuje szkoleń, warsztatów dotyczących przeciwdziałania agresji na terenie szkoły. A presja rodziców i samych uczniów pod ich adresem jest coraz większa. Do tego jeszcze dochodzi frustracja z powodu niskich zarobków. Nic dziwnego, że niektórzy z nich spoglądają w kierunku radykalnych metod wychowawczych, ale musimy pamiętać, że w szkołach klapsem nikogo nie wychowamy - uważa Kaszulanis.

”Nie tędy droga”

Pracownicy poradni Psychologiczno-Pedagogicznej na warszawskiej Woli, gdzie zasięgnęliśmy opinii, też nie byli zdziwieni bezradnością nauczycieli. Rodzice narzekają czasami na bezradność nauczycieli, widzą problem agresji, ale przeważnie nie u własnych, tylko cudzych dzieci, bo tak jest im wygodniej. Wprowadzenie kar cielesnych nie przywróci w klasie autorytetu, ani porządku to nie są te metody. Nauczyciele powinni być lepiej przeszkoleni i wyposażeni, aby sobie z tym radzić - tłumaczył Małgorzata Regulska. Są różne treningi uczenia młodzieży zastępowania agresji, na przykład szkolenie nauczycieli w jaki sposób można modelować zachowanie, aby osiągnąć to czego się chce, bez stosowania agresji - wymienia dyrektorka poradni.

Z dyscypliną wśród naszych uczniów bywa rozmaicie. Dzisiejsza młodzież jest przekonana, że wszystko im wolno i tak naprawdę nic nie musi. Uczniowie powinni wiedzieć, że mają obowiązki i mają też swoje prawa. Ale wprowadzenie kar cielesnych nie jest dobrym pomysłem. Tak naprawdę to oznaka bezradności, a nie siły - mówi Monika Zdrojewska, nauczycielka języka polskiego z 20 letnim stażem pracy. A jakie metody wychowawcze praktykuje się w jej szkole? To głównie rozmowy wychowawcze. Prowadzimy też zajęcia grupowe, na których uczymy jak radzić sobie z agresją. Ale jedna lekcja, czy też kilka godzin takich zajęć z pewnością nie rozwiąże problemu. Dlatego nastawiamy się na długofalowe działania wychowawcze, tylko takie mogą przynieść efekty - tłumaczy Zdrojewska. Na powrót kar cielesnych do szkół nie zgadzają się też rodzice, z którymi rozmawialiśmy. Absolutnie nie popieram takiego rozwiązania. Dzieci, które nie słuchają się nauczycieli powinny być przywoływane do porządku w inny sposób, nie przy pomocy
linijki, czy rózgi. Zresztą, jeśli wychowawca jest naprawdę autorytetem, poradzi sobie z niegrzecznym uczniem bez stosowania takich metod. Nie tędy droga
– mówi pani Marzena, której córka chodzi do 2 klasy szkoły podstawowej. I jeszcze jeden głos w tej sprawie, tym razem od ojca gimnazjalistki: to chory pomysł. Fakt, sytuacja w niektórych polskich szkołach jest naprawdę zła, ale wprowadzenie takiej metody wychowawczej tylko pogorszy i tak napięte już relacje pomiędzy uczniami, a nauczycielami. Ci drudzy, nie bardzo chyba wiedzą jak poradzić sobie z tą sytuacją. W prywatnym gimnazjum, do którego uczęszcza córka pana Roberta nie ma takich napięć. Tutaj zamiast działania w myśl zasady: „nauczyciel twój wróg”, uczniowie koncentrują swoją uwagę na rywalizacji o lepsze stopnie.

„Kluczem do sukcesu jest ład organizacyjny”

Gimnazjum nr. 47 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Na zewnątrz i w budynku szkoły nieustanny monitoring. Na korytarzach dyżury pełnią specjalnie wyznaczeni do tego nauczyciele. I to jest klucz do sukcesu. Jeżeli w danej placówce panuje ład organizacyjny, jeżeli młodzi ludzie nie są pozostawieni sami sobie, wtedy nie ma z nimi większych kłopotów, a problem agresji można zredukować do minimum - tłumaczy dyrektorka gimnazjum Alicja Stefańczyk. Jej zdaniem za wprowadzeniem kar cielesnych do szkół mogą opowiadać się młodzi stażem pedagodzy. Kiedy po wyjściu z uczelni spotykają się po raz pierwszy, nazwijmy to po imieniu, z chamstwem ze strony młodzieży. Jeżeli jakiś młody nauczyciel ma problemy wychowawcze stosowanie kar cielesnych z pewnością ich nie rozwiąże - ocenia Alicja Stefańczyk.

A co sądzą o tym sami zainteresowani? Czy zamiast kolejnej nagany w dzienniczku, albo dodatkowej godziny wychowawczej nauczyciel będzie mógł ich uderzyć, podziała to dyscyplinująco? Na szkolnych korytarzach nikt się tym na razie nie przejmuje. I chyba słusznie, bo w programie „Zero tolerancji” ministra edukacji Romana Giertycha nie ma ani słowa na ten temat. Wprawdzie jakiś czas temu jeden z lokalnych działaczy PiS-u Henryk Urban zabiegał o powrót kar cielesnych do szkół, ale ten pomysł nie zyskał aprobaty jego partyjnych kolegów w Sejmie.

Marek Grabski, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
przemocszkołakary
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)