Kłamstwo otwarcia
„Gazeta Polska” dotarła do wystąpienia pokontrolnego NIK dotyczącego sporządzonego przez ekipę Millera „Raportu otwarcia”. Bardzo rzadko zdarza się, by NIK używała tylu sformułowań typu „nierzetelność”, „rozmijanie się z prawdą”, „błędy i przeinaczenia”, „dezinformacja”, „sprzeczność z faktami” i „mylna sugestia” - co w tym właśnie dokumencie.
18.06.2003 07:49
„Raport otwarcia” miał podsumować zastaną przez SLD-UP-PSL sytuacje w spółkach skarbu państwa. Okazał się opracowaniem pisanym pod jedną tezę: by w czarnych barwach przedstawić rządy AWS. Niektórym zarządom spółek z okresu kadencji Buzka przypisano nieprawidłowości, za które naprawdę odpowiadali ich poprzednicy albo następcy. Fakty pozytywne ignorowano, błędy wyolbrzymiano.
Zdaniem NIK, stworzony w gabinecie Kaczmarka dokument był po prostu nierzetelny. Pisano go bez konsultacji z departamentami merytorycznymi ministerstwa. Na skutek pośpiechu towarzyszącego przygotowaniu „Raportu” nie uwzględniono w nim sprawozdań zatwierdzonych przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy spółek – czytamy w „Gazecie Polskiej”.
Rząd Millera nie zrealizował zasadniczych wniosków, które zostały sformułowane w „Raporcie”. Na przykład tego, by członków zarządów i prezesów spółek skarbu państwa wyłaniac na drodze konkursu. „W czasie trwania kontroli nie stwierdzono jednak, by konkurs taki został przeprowadzony w odniesieniu do wakatu w którymkolwiek zarządzie spółki opisanej w ‘Raporcie otwarcia’” - zauważa NIK.
Jednostronne przedstawienie faktów nie jest w ekipie Millera nowością. W listopadzie 2001 r. szef doradców premiera Grzegorz Rydlewski instruował ministrów, by w Bilansie otwarcia zwracali uwagę głównie na niedociągnięcia rządu Buzka – pisze dziennikarka gazety.