PolskaKim jest chłopak oskarżający księdza prałata

Kim jest chłopak oskarżający księdza prałata



O rzekomych bliskich kontaktach 16-letniego dzisiaj Sławka R. ze znanym gdańskim księdzem prałatem podobno wiedzieli wszyscy: sąsiedzi, znajomi i uczniowie w szkole, do której chłopak uczęszcza. - Nie wiem, dlaczego do tej pory nikt się tym nie zajął - mówi mieszkaniec gdańskiego Śródmieścia, sąsiad rodziny R. Inni uważają, że sprawa została zmanipulowana przez matkę chłopaka.

Kim jest chłopak oskarżający księdza prałata

Wczoraj odwiedziliśmy dom państwa R. Nie jest to przyjemne miejsce. Dokoła ludzie z marginesu społecznego wesoło i bez skrępowania opowiadają nam o Sławku i jego rzekomej przyjaźni z księdzem. Matka nie chciała mówić z dziennikarzami. Z samym Sławkiem też nie można porozmawiać, ponieważ nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa. Miał być u babci w Sierakowicach, ale tam go nie ma. Wczoraj udało nam się za to porozmawiać z nauczycielami z gimnazjum, do którego Sławek uczęszcza.

- Nikt nas nie informował z prokuratury, że toczy się jakieś postępowanie, którego głównymi bohaterami są ksiądz i nasz uczeń Sławek - mówi, prosząca zachować anonimowość, nauczycielka. - Wszystkiego dowiedzieliśmy się z gazet. Kobieta nie jest w stanie wytłumaczyć faktu, że media nie podawały nawet inicjałów chłopaka.

- Wszyscy o tym wiedzieli. O sprawie było głośno - tłumaczy nam Robert, kolega Sławka. - Przecież nie dało się ukryć motocykla wartego 8 tys. zł, który Sławek dostał w prezencie. Sam nam mówił, że to od księdza.

Nauczyciele mówią, że Sławek R. nie był najlepszym uczniem.

- Jakoś zdawał z klasy do klasy, ale słabo mu szło - twierdzi jeden z pedagogów.

- Czy myślicie państwo, że chłopak mógłby poprzez zeznania składane w sądzie tak bardzo oczernić księdza prałata? - pytamy.

- Nie wiadomo. W każdym siedzi jakieś licho, choć Sławek to dobry chłopak, trochę cichy, stojący na uboczu - twierdzi nauczycielka.

Sprawa, która obecnie jest najbardziej gorącym tematem w Trójmieście, zaczęła się właśnie po interwencji dyrekcji gimnazjum. W grudniu 2003 roku Sławek przestał praktycznie chodzić do szkoły. Rodzice nie byli w stanie powiedzieć, co się dzieje z synem. Wtedy też wyjaśnianiem sprawy zajął się sąd rodzinny. Chłopiec odnalazł się dopiero w czerwcu br. Mieszkał na Kaszubach, najpierw u rodziny, potem z kolegą. Podobno przyjeżdżał tam też ksiądz prałat, który miał rzekomo nie tylko sponsorować Sławka R., ale też spać z nim - tak przynajmniej zeznał chłopak. Ksiądz prałat wszystkiemu zaprzecza. Uważa, że to zwykłe pomówienia.

- To zwykła nagonka na mnie, chociaż ja to wytrzymam. Nie takie rzeczy wytrzymywałem. Stan wojenny przetrwałem, teraz też przetrwam. Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - mówił ksiądz dziennikarzom.

Wczoraj jednak przez cały dzień prałat był nieosiągalny. Telefon komórkowy, który do tej pory chętnie odbierał, teraz milczy jak zaklęty. W piątek pojawiły się pogłoski, że całe zamieszanie wokół duchownego to tylko pomówienia matki chłopca, która kiedyś pracowała u prałata jako sprzątaczka. Kobieta miała zorientować się o co chodzi i opowiedzieć o skłonnościach księdza jego zwierzchnikom. Wtedy też została zwolniona z pracy.

- Nie wiadomo, na ile taka wersja może być prawdziwa. Często zemsta jest przyczyną oskarżeń rzucanych na osoby, którą chce się zniszczyć. Najlepiej wówczas powiedzieć o molestowaniu seksualnym, które jest trudne do udowodnienia, a jeśli pogłoska o tym pójdzie w świat, człowiek będzie skończony - twierdzi gdański prokurator. Zdaniem innego śledczego, sprawa może jednak mieć zdecydowanie inny obrót.

- Jakby nie patrzeć, zarzuty są bardzo poważne. Odeprzeć je będzie trudno. Nie wystarczy tylko zaprzeczać - mówi śledczy z Gdańska.

Wersja Sławka

Wczoraj przedstawiliśmy tylko część wersji wydarzeń, o których Sławek R. opowiedział gdańskim sędziom. Dzisiaj podajemy kolejne informacje, które udało nam się zdobyć z prokuratury. Sławek R. rzekomo utrzymywał kontakty z księdzem prałatem od 2001 roku, kiedy miał 13 lat. Miał pomagać księdzu na plebanii oraz w kościele. Sam też w osobie księdza znajdował pomocną dłoń. Mógł mu się wyżalać z problemów. W tym czasie chłopak już podobno był skonfliktowany z rodzicami. Nie chciał wracać do dość zaniedbanego i biednego domu. W tym też okresie zaczął mieć problemy w szkole. Jedną klasę podstawówki musiał powtarzać. U księdza jednak miało być mu dobrze. W doniesieniu, które rozpatruje prokuratura, czytamy, że ksiądz kupił mu buty, kurtkę i wiele innych wartościowych rzeczy. Sławek utrzymuje, że w okresie ferii 2003 roku, gdy był w II klasie gimnazjum, ksiądz zabrał go na wycieczkę do Rzymu, gdzie dochodziło między nimi do zbliżeń. Podobne rewelacje głosi matka chłopca.

Nie ma zarzutów

Kolejny dzień piszemy o aferze związanej ze znanym księdzem prałatem z Gdańska. Jako pierwsi ujawniliśmy, że Prokuratura Okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie molestowania seksualnego nieletnich i podejrzewanym o ten czyn jest wysoko postawiony i znany ksiądz. Prokuratura nadal nie chce wypowiadać się w tej sprawie. Nadal też nie przedstawiła księdzu oficjalnych zarzutów.

Waldemar Ulanowski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)