ŚwiatKim Dzong Il został zamordowany? "Reżim kłamie"

Kim Dzong Il został zamordowany? "Reżim kłamie"

- Korea Północna kłamie na temat okoliczności śmierci Kim Dzong Ila - twierdzi szef południowokoreańskiego wywiadu Won Sei Hoon. Powiedział on w parlamencie, że rozpowszechniana informacja, jakoby przywódca Korei Północnej zmarł w pociągu, jest fałszywa.

Kim Dzong Il został zamordowany? "Reżim kłamie"
Źródło zdjęć: © AFP | North Korean TV

22.12.2011 | aktual.: 22.12.2011 10:26

Według wywiadu Korei Południowej osobisty pociąg Kima był w stolicy kraju w sobotę rano, w czasie, który jest podawany jako moment śmierci dyktatora.

Media w Seulu cytują przedstawicieli południowokoreańskiej Narodowej Służby Wywiadowczej, sugerując, że Kim najprawdopodobniej zmarł w domu.

- Dzięki zdjęciom z amerykańskich satelitów szpiegowskich ustaliliśmy, że osobisty pociąg Kima (w tym czasie) stacjonował w Pjongjang - powiedział Won z komisji wywiadu zgromadzenia narodowego. - Obserwowaliśmy, gdzie przebywa Kim aż do czwartku, jednak nie mogliśmy go namierzyć w piątek. Są poszlaki świadczące o tym, że chciał gdzieś wyruszyć [w sobotę], ale zmarł - dodał Won.

Jeśli szef wywiadu Korei Południowej się nie myli, to te informacje mogą sugerować, że śmierć przywódcy Korei Północnej mogła być skutkiem intrygi lub nawet morderstwa, a nie ataku serca, jak podały media Korei Północnej. Z drugiej strony, władze komunistycznego kraju mogły chcieć kultywować mitologię "Drogiego Lidera", który zmarł w czasie niestrudzonej służby swemu narodowi. To brzmi lepiej niż śmierć we własnym łóżku.

Oficjalny komunikat głosił, że dyktator zmarł w sobotę podczas podróży pociągiem na "wysoce intensywną inspekcję w terenie" w związku z "wielkim wysiłkiem umysłowym i fizycznym".

Szef wywiadu Korei Południowej oraz jego organizacja byli poddani w ostatnich dniach wielkiej krytyce w związku z tym, że dowiedzieli się o śmierci Kima tak jak wszyscy ludzie na świecie - z oficjalnego "specjalnego komunikatu" Pjongjang dwa dni po fakcie.

Wywiad Korei Południowej już od ubiegłego roku jest pod ostrzałem za nieprzewidzenie w ubiegłym roku ostrzału okrętu wojennego przez sąsiadów z Północy oraz artyleryjskiego ataku reżimu na graniczną wyspę południowokoreańską.

- Trudno zrozumieć, dlaczego agencje ścisłego wywiadu nie były się w stanie dowiedzieć o śmierci przywódcy Korei Północnej aż przez 52 godziny od tego zdarzenia, a władze nie powiązały wcześniejszej zapowiedzi północnokoreańskiej telewizji o nadaniu specjalnego programu ze śmiercią Kima - napisała w editorialu południowokoreańska agencja Yonhap.

Rozczarowanie w Korei Południowej jest tym większe, że Chiny dowiedziały się o śmierci przywódcy Korei Północnej w sobotę, na dwa dni przed oficjalnym ogłoszeniem.

Gazeta "JoongAng Il" cytuje anonimowe źródło w Pekinie, które powiedziało, że chiński ambasador w Korei Północnej uzyskał informację o śmierci Kima i przesłał ją do Pekinu w sobotę. Tej informacji zaprzecza jednak minister spraw zagranicznych Korei Południowej.

Jednak informatorzy w chińskim mieście Dangdong, graniczącym z Koreą Płn., mówili, że wiadomość przynajmniej w Korei Północnej była znana w poniedziałek rano, na kilka godzin przed ogłoszeniem jej oficjalnie.

Chińscy handlarze, którzy na co dzień robią interesy z importerami z Korei Płn., powiedzieli, że umówione na godzinę 8 rano w poniedziałek spotkania z koreańskimi partnerami zostały nagle odwołane telefonicznie. Część Koreańczyków mówiła, że zaszły nadzwyczajne okoliczności, i wyłączała telefony.

Inni z kolei dowiedzieli się o wydarzeniu również z komunikatów oficjalnych podanych przez radio.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)