PolskaKim była naprawdę bohaterka "Małej Moskwy"?

Kim była naprawdę bohaterka "Małej Moskwy"?

Siergiej Zinowiewicz Nowikow mieszka w Mińsku na Białorusi. Miał osiem lat, gdy jego mama odebrała sobie życie w legnickim Lasku Złotoryjskim. Historia tragicznej miłości Rosjanki i polskiego żołnierza stała się inspiracją do powstania filmu "Mała Moskwa". Nowikow planuje przyjechać do Polski. Może odsłoni rąbek tajemnicy z życia swojej matki.

Kim była naprawdę bohaterka "Małej Moskwy"?
Źródło zdjęć: © AKPA

30.12.2009 | aktual.: 30.12.2009 12:13

Stało się to 8 października 1965. Ta tragiczna historia miłości Rosjanki i polskiego żołnierza natchnęła Waldemara Krzystka do nakręcenia obsypanego nagrodami filmu "Mała Moskwa". Siergiej Zinowiewicz dowiedział się o tym obrazie dopiero w październiku tego roku. Napisał do prezydenta Legnicy Tadeusza Krzakowskiego list. Odkrył trochę kart z życia rodziny.

- W przyszłym roku planujemy przyjechać z całą rodziną do Polski - pisze w liście do prezydenta Siergiej Zinowiewicz. - Chcielibyśmy się spotkać z panem, świadkami wydarzeń sprzed 44 lat, a także reżyserem filmu Waldemarem Krzystkiem. Może uda się nam odsłonić rąbek tajemnicy śmierci naszej mamy.

Grób Lidii Siergiejewny Nowikowej na legnickim cmentarzu jest miejscem kultowym i jedną z dwóch poradzieckich mogił. Pozostałe zostały ekshumowane. Legnickie Stowarzyszenie Tarninów zaopiekowało się nim i opłaciło kwaterę na 20 lat. Zawsze palą się na nim lampki, stoją kwiaty.

Kim była ta kobieta? Jej syn zdradza trochę tajemnic. Urodziła się we wsi Kustowicze, 60 kilometrów od granicy z Polską.

- Gdy zmarła, miałem osiem lat, a mój brat 12 - wspomina Siergiej Zinowiewicz. - W Brześciu mieszka Stiepan Siergiejewicz, jej brat, który w 1978 r. stacjonował w Legnicy i postawił wówczas pomnik z białego marmuru z pięknym, żeliwnym ogrodzeniem. Pod koniec lat 90. ukradli je jacyś wandale, rozbili też fotografię.

W filmie "Mała Moskwa" Waldemar Krzystek pokazuje Legnicę końca lat 60. W to tło wpleciona jest miłość Wiery, żony radzieckiego lotnika, i Michała, młodego polskiego oficera. Kończy się tragiczną śmiercią Wiery. Z ich związku rodzi się córka. Pierwowzorem postaci Wiery była Lidia Siergiejewna Nowikowa. Jej historia jest tajemnicza i obrosła już legendami. Zakochała się w polskim sierżancie. Nie wiadomo, jak potoczyły się jego losy po jej śmierci. Ponoć rozstał się ze swą polską żoną, która doniosła o jego romansie władzom radzieckim. Wyjechał z Legnicy do Wrocławia, gdzie miał zginąć w wypadku samochodowym. Inna wersja mówi, że zawsze 1 listopada stawiał na jej grobie białe kwiaty.

O śmierci Lidii Nowikowej najwięcej wiemy z przekazów polskiej milicjantki Jadwigi Mamoń. Ówczesna prasa nie poświęcała temu miejsca. Można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że władze radzieckie przypisały jej śmierć chorobie psychicznej. Bo przecież oficjalnie obywatele radzieccy nie miewali romansów.

Waldemar Krzystek uważa, że spotkanie z synem Lidii byłoby interesujące. - Historia opowiedziana w filmie jest fikcją - podkreśla. - Inspiracją były losy tej kobiety. Moja mama nauczyła mnie dawno temu chodzić na jej grób. Poznać prawdziwą historię? To interesujące. Rosyjscy dziennikarze szukali śladów Lidii, ale nic nie znaleźli.

- Waldemar Krzystek ugruntował w nas przekonanie, że Lidia miała córkę - dodaje Wojciech Kondusza, historyk, autor książki "Mała Moskwa". - A okazuje się, że żyje jej brat i dwóch synów. Chciałbym się dowiedzieć, co powiedzieli jej dzieciom dziadkowie? Co mówił brat? Jak potoczyły się losy jej męża? Każda informacja o jej życiu będzie istotna.

Prezydent Krzakowski jest zaskoczony, że dostał taki list. - Dotychczas legenda żyła swoim życiem. Może teraz, po spotkaniu, wyjdą na jaw nowe fakty. Cieszy mnie, że jej syn docenił, że legniczanie tak pięknie zaopiekowali się jej grobem. Zaproszę ich z przyjemnością na spotkanie, także Waldemara Krzystka - mówi prezydent.

Siergiej Zinowiewicz ostatni raz na grobie matki był trzy lata temu. Czy mogiła zostanie w Legnicy? - Z każdym rokiem coraz trudniej się tu wybrać - pisze w liście. - Dlatego myśleliśmy o ekshumacji i pochowaniu mamy na Białorusi, obok grobów jej rodziców. Ale gdy przeczytaliśmy o pielgrzymowaniu legniczan na grób mamy, znajdujemy się w rozterce.

Śmierć w lesie

Jadwiga Mamoń w 1965 roku rozpoczynała pracę w milicji. Śmierć Rosjanki odcisnęła na niej piętno. - Wczesnym wieczorem oficer dyżurny postawił nas na nogi - wspomina Jadwiga Mamoń. - W Lasku Złotoryjskim chłopcy zbierający grzyby znaleźli ciało kobiety, wiszące na konarze drzewa. Była blondynką. Pamiętam jak dziś jej ubranie: czarną spódniczkę i czarną bluzkę z krótkim rękawkiem.

Powiesiła się na apaszce. Ptaki podziobały jej twarz. Kobieta, która w taki sposób odebrała sobie życie, była żoną radzieckiego oficera. Potajemnie spotykali się z polską rodziną, mieszkającą w sąsiedztwie. Piękna Rosjanka zakochała się z wzajemnością w polskim sierżancie. Jego żona doniosła o tym romansie. Przybysze z ZSRR musieli natychmiast wyjechać z Polski. Mąż nie wypuszczał jej z domu, gdy się pakowali. Pilnował na każdym kroku. Powiedziała mu, że idzie po papierosy. Uwierzył. Do domu już nie wróciła.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (187)