"Kilku facetów" sprzedało PZU
Prywatyzacja PZU była prowadzona ze szkodą dla Skarbu Państwa - powiedział Krzysztof Kluzek, były członek zarządu PZU, który zeznawał w środę przed komisją śledczą ds. prywatyzacji PZU. Zdaniem Kluzka firma została sprywatyzowana, bo tak chciało "kilku facetów", których nazwisk nie chciał jednak podać.
Komisja przesłuchiwała też polityka PO Roberta Smoktunowicza.
25.05.2005 | aktual.: 25.05.2005 19:37
Kluzek uznał, że PZU nie powinno być sprzedane, ponieważ jest to cenna firma, która jest w stanie uratować budżet państwa. Zdaniem Kluzka w prywatyzację zaangażowani byli szczególnie ludzie z otoczenia prezydenta i Wojskowe Służby Informacyjne. Kluzek powiedział również, że osoby desygnowane do zarządu PZU przez Skarb Państwa mogły działać wbrew jego interesom, a na korzyść Eureko. Wśród nich wymienił, między innymi: Jerzego Zdrzałkę, Zygmunta Kostkiewicza i Rafała Manię.
Wyraził ponadto przekonanie, że stracił pracę w PZU, ponieważ miał krytyczny stosunek do Eureko i sprzeciwiał się wyprowadzaniu pieniędzy z PZU.
Z kolei Robert Smoktunowicz powiedział, że BIG Bank Gdański, kupując akcje PZU, złamał prawo. Smoktunowicz podtrzymał opinię, którą w roku 2000 przygotowała jego kancelaria prawna na zlecenie byłego prezesa PZU Życie Grzegorza Wieczerzaka. Zastrzegł, że dla Wieczerzaka przygotował nie tyle właściwą ekspertyzę prawną, a jedynie krótką opinię na podstawie informacji jednej ze stron sporu. Podkreślił, że jeżeli fakty podane przez klienta były niepełne lub nieprawdziwe, to opinia może być błędna.
Smoktunowicz uważa jednak, że w tym właśnie wypadku dane były prawdziwe, a to oznacza, że BIG Bank Gdański złamał prawo, kupując akcje PZU i po kilkunastu minutach transferując je do swojej spółki zależnej. Wątpliwości Smoktunowicza wzbudziła również sama operacja transferu - jego zdaniem, uczesnicząc w prywatyzacji, bank powinien był poinformować o takim zamiarze.