Kijów nie zaatakował. Tak wyglądała defilada w Moskwie

"Parada zwycięstwa" to najważniejsze wydarzenie patriotyczne roku w Federacji Rosyjskiej. Tegoroczna była organizowana w wyjątkowych warunkach. 80. rocznica zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej przypada na środek innej - z Ukrainą. Kijów jednak nie zdecydował się zaatakować w piątek Moskwy.

Władimir Putin na defiladzie z okazji Dnia ZwycięstwaWładimir Putin na defiladzie z okazji Dnia Zwycięstwa
Źródło zdjęć: © Getty Images
Sławek Zagórski

Po rozpadzie ZSRR uroczysty charakter miały wyłącznie parady organizowane z okazji okrągłych rocznic. Wtedy ulicami Moskwy przejeżdżał ciężki sprzęt wojskowy, a niebo przecinały formacje samolotów i śmigłowców. W pozostałych latach obchody miały znacznie skromniejszy przebieg - prezentowano pojazdy historyczne, a przez plac Czerwony maszerowały jedynie kompanie honorowe. Przełom nastąpił 9 maja 2008 roku, gdy duet Putin-Miedwiediew nadał defiladzie stałą, uroczystą formę, która z każdym kolejnym rokiem stawała się coraz bardziej okazała.

W 2008 r. po raz pierwszy publicznie pokazano m.in. systemy rakietowe Iskander-M, bombowce strategiczne Tu-160 i zmodernizowane Tu-95MS oraz zestawy przeciwlotnicze S-300PS. Przed przywódcami przemaszerowało wtedy 8 tysięcy żołnierzy.

Dwa lata później liczba ta wzrosła do ponad 11 tysięcy, a debiut miały nowe typy uzbrojenia: śmigłowce szturmowe Mi-28 i Ka-52, zestawy Pancyr i rakiety balistyczne Topol-M. To właśnie w 2010 r. można mówić o faktycznym początku rosyjskiego wyścigu zbrojeń.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Nie wierzę". Jest reakcja na zmianę narracji Trumpa ws. Rosji

Rok później na Placu Czerwonym pojawiły się znane później z działań w Ukrainie czołgi T-90, pojazdy Tiger, transportery BTR-80 i samobieżne haubice Msta-S. W kolejnych edycjach parady prezentowano kolejne nowości: czołgi T-14 Armata, pojazdy Tajfun-K, systemy przeciwlotnicze S-400 i przeciwpancerne Chryzantema-S, a także śmigłowce Mi-35M i samoloty piątej generacji Su-57.

"Parada zwycięstwa" stała się dla Kremla narzędziem propagandowym - demonstracją siły, która działała na wyobraźnię nie tylko obywateli Rosji, lecz także odbiorców za granicą. Dzięki efektownym pokazom i manewrom udało się - ale jak się okazało, tylko pozornie - wykreować wizerunek nowoczesnej, niezwyciężonej armii. Ten mit zaczął się jednak kruszyć po lutym 2022 r. W kolejnych wojennych latach defilada była już zdecydowanie mniej imponująca, a w mniejszych miastach często całkowicie rezygnowano z pokazu ciężkiego sprzętu.

Defilada dla wybranych

Dla przeciętnego człowieka dostanie się na trybuny Parady Zwycięstwa 9 maja jest praktycznie niemożliwe. Bilety na to wydarzenie nigdy nie są dostępne w sprzedaży, a zdobycie zaproszeń jest niezwykle trudne.

Zwykli obywatele mogą w ograniczonym zakresie obserwować ją na wybranych ulicach Moskwy. Np. ulicy Mnewniki, którą sprzęt wjeżdża na teren centrum. Ładny widok rozciąga się także z Pierścienia Sadowego i Arbatu.

Zazwyczaj na paradę zapraszani są weterani Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, ich dzieci i wnuki, pracownicy sektora prywatnego, przedstawiciele różnych ministerstw, personel wojskowy oraz przywódcy innych państw. Łącznie trybuny przeznaczone są na półtora do dwóch tysięcy osób.

Do wzięcia udziału w "paradzie zwycięstwa" zaproszono żołnierzy z 19 zaprzyjaźnionych krajów. Ponadto na wydarzenie zaproszeni zostali przywódcy niektórych państw, w tym państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.

"Przed laty i dziś Rosja broni świat przed faszyzmem"

W przemówieniu otwierającym defiladę Putin nazwał święto 9 maja najważniejszym dla wszystkich Rosjan i bratnich narodów. Dodał - kłamliwie - że nigdy nie zgodzi się na zakłamywanie historii. Że Rosja będzie nieprzekraczalną granicą dla faszyzmu, rusofobii i antysemityzmu. A prawda jest po stronie Rosji i Rosjan.

Nawiązań do tzw. "specjalnej operacji wojskowej" i wojny z "ukraińskim faszyzmem" nie było zbyt wiele. Putin skupił się na polityce historycznej, wychwalaniu rosyjskiego humanizmu i brzemieniu niesienia wolności uciśnionym narodom.

Tradycyjnie paradę rozpoczęła orkiestra Moskiewskiej Wojskowej Szkoły Muzycznej, a potem żołnierze w strojach historycznych. Od lotników przez marynarzy i oddziały rozpoznawcze, aż po oddziały kozackie.

Defilada na Placu Czerwonym w Moskwie
Defilada z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie © Getty Images | 2025 Anadolu

Po nich ruszyły oddziały wojsk Azerbejdżanu, Wietnamu, Białorusi, Egiptu, Kazachstanu, Chin, Kirgistanu, Laosu, Mongolii, Mjanmy, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu. Oznacza to, że pojawili się jedynie najbliżsi sojusznicy Kremla, choć zabrakło żołnierzy z Korei Północnej.

Po zagranicznych gościach ruszyły kompanie reprezentacyjne wyższych szkół wojskowych i oddziały Junarmi. Za nimi na Plac Czerwony wkroczyli weterani wojny na Ukrainie, którzy maszerowali w mundurach polowych z pełnym wyposażeniem, o czym żołnierze na froncie w zasadzie mogą marzyć. Co ciekawe, jako jedyni defilowali bez uzbrojenia osobistego.

W zasadzie ponownie defilada piesza ograniczyła się do przeglądu kadetów. Zabrakło kompanii reprezentacyjnych dowództw korpusów, okręgów wojskowych i przede wszystkim dywizji gwardii, które jeszcze przed wojną pojawiały się rotacyjnie na Placu Czerwonym. Od 2022 r. brakuje ich na defiladach.

Brak zaskoczeń

Część techniczną tradycyjnie otwierały czołgi T-34-85, który stał się dla Rosjan symbolem zwycięstwa w wojnie z faszyzmem. Potem nie było żadnych zaskoczeń. Można było zobaczyć samochody opancerzone Tigr, a wojska zmechanizowane wystawiły pojedyncze kołowe transportery opancerzone BTR, opancerzone sanitarki, których brakuje na froncie.

Ciekawostką były gąsienicowe pojazdy rozpoznawcze BRM-1K i BMP-2 z nowym systemem wieżowym Bierieżok. Jest to najnowszy produkt rosyjskiego przemysłu obronnego, który jeszcze nie sprawdził się na Ukrainie. Dowództwo nadal oszczędza nowe produkty.

W części czołgowej zaskoczeniem mógł być brak chluby rosyjskiego przemysłu obronnego – czołgów T-14 Armata. Pojawiły się jedynie T-72B3, T-80WM, a 1. pułk czołgów gwardii wystawił nieliczne T-90M Proryw.

Na defiladzie było więcej sprzętu wojskowego niż na froncie
Rosyjska armia wygląda znacznie lepiej na defiladach niż na linii frontu © Getty Images | 2025 Anadolu

Kolejną tegoroczną nowością, ale nie zaskoczeniem, było pojawienie się Wojsk Systemów Bezpilotowych, które pokazały znane wersje bezzałogowców Orłan, Lancet i Geran 2, które przewiezione zostały na ciężarówkach.

Artylerzyści pokazali samobieżne saubice Msta-S, Hiacynt-K i Małwa. Przedefilował również rakietowy system TOS-2 z pociskami termobarycznymi. Pojawiły się nośniki z zasobnikami na pociski Iskander-M.Wojska rakietowe strategicznego przeznaczenia wystawiły samobieżne systemy rakiet balistycznych RS-24 Jars, który zastępuje powoli systemy Topol-M. Po nich przejechały przeciwlotnicze systemy S-400, które lektor zapowiedział jako systemy, które sprawdziły się podczas tzw. "specjalnej operacji wojskowej".

Lądową defiladę zamknęły, podobnie jak w zeszłym roku, trzy najnowsze kołowe transportery opancerzone Bumerang i szybki przelot Su-27 grupy akrobatycznej Russikije Witiazi oraz sześciu szturmowych Su-25, które wypuściły dym w barwach narodowych Rosji.

W porównaniu do defilady sprzed pięciu lat, lotnicza część została okrojona do całkowitego minimum i wzięły w niej udział jedynie maszyny pokazowe i suchoje należące do pułku szkolnego Akademii Sił Powietrznych. Zabrakło śmigłowców. Nie pojawiły się bombowce frontowe, ani strategiczne. Zabrakło samolotów wczesnego ostrzegania A-50 i transportowych Ił-76.

Widoczne braki

Mimo wielkiej pompy, jaką zapowiadano, defilada była odległa od splendoru z czasów przedwojennych. Zabrakło oddziałów reprezentacyjnych wojsk liniowych, pojazdy zmechanizowane pojawiły się w mniejszych ilościach niż przed pięciu laty, a realizatorzy starali się na tyle szybko i często zmieniać kadry, aby defilada wydawała się większa.

Można też zauważyć, że na defiladzie pojawiło się więcej sprzętu pancerno-zmechanizowanego, niż wzięło udział w jakimkolwiek pojedynczym natarciu na Ukrainie w ciągu ostatniego roku. Co tylko pokazuje, że rosyjska armia wygląda znacznie lepiej na defiladach niż na linii frontu.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Muzeum Tylera w Kalabrii. Skandal i 1,3 mln euro wyrzucone w błoto
Muzeum Tylera w Kalabrii. Skandal i 1,3 mln euro wyrzucone w błoto
Platforma wycofuje produkt. Francuska instytucja była skuteczna
Platforma wycofuje produkt. Francuska instytucja była skuteczna
Flaga Wagnerowców na granicy. Estonia wyśmiała zdarzenie
Flaga Wagnerowców na granicy. Estonia wyśmiała zdarzenie
Ogromne protesty w Serbii. Prezydent zapowiedział spełnienie żądań
Ogromne protesty w Serbii. Prezydent zapowiedział spełnienie żądań
Obława policji w Smogorzewie. Na drodze leśnej padły strzały
Obława policji w Smogorzewie. Na drodze leśnej padły strzały
Inwazja na Tajwan? "Xi Jinping jest świadomy konsekwencji"
Inwazja na Tajwan? "Xi Jinping jest świadomy konsekwencji"
Wyniki Lotto 02.11.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 02.11.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora
Działo się 2 listopada: groźby USA, atak hakerski i oświadczenie Telusa
Działo się 2 listopada: groźby USA, atak hakerski i oświadczenie Telusa