PolskaKieres: prokuratura zajmie się teczką Niezabitowskiej

Kieres: prokuratura zajmie się teczką Niezabitowskiej

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres zapowiedział skierowanie do prokuratury wniosku w sprawie nielegalnego wyniesienia z MSW w 1990 r. oraz posiadania teczki Małgorzaty Niezabitowskiej - niezależnie od tego, czy któreś z tych przestępstw już się przedawniło.

20.12.2004 | aktual.: 21.12.2004 16:35

Kieres poinformował o tym, spytany o ocenę wypowiedzi zastępcy prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika, który oświadczył, że jeśli założyć, iż do przestępstwa wyniesienia teczki doszło latem 1990 r., to "sprawa bezspornie przedawniła się po 10 latach, czyli w 2000 roku".

Tak czy inaczej, chcę, by było stanowisko prokuratury w tej sprawie - oświadczył Kieres.

Analizuję sytuację, gromadzę dokumenty i do czasu, gdy nie nabiorę pewności w sprawie, nie chcę się wypowiadać - zastrzegł Kieres. Zapowiedział, że więcej informacji być może poda we wtorek.

Olejnik powiedział, że prokuratura nie ma informacji, na czym całe przestępstwo miałoby polegać, oraz kto i kiedy miałby je popełnić. Zapewnił zarazem, że jeśli wpłynie wniosek z IPN w tej sprawie, to "prokuratura go rozpatrzy".

Teoretycznie IPN może uznać, że w sprawie doszło do "zbrodni komunistycznej" ściganej nie przez prokuraturę, lecz przez pion śledczy IPN. Olejnik przypomniał jednak, że zgodnie z ustawą o IPN, Instytut może ścigać jako "zbrodnię komunistyczną" czyny popełnione tylko do 31 grudnia 1989 r.

Była rzeczniczka prasowa w rządzie Tadeusza Mazowieckiego Małgorzata Niezabitowska oświadczyła w sobotę, że z jej teczki w IPN wynika, iż była rzekomo agentem SB - czemu zaprzeczyła. Jej zdaniem, teczkę w lipcu 1990 roku zabrał z MSW gen. Czesław Kiszczak. Oświadczył on jednak, że żadnych teczek nie zabrał odchodząc z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych; jak powiedział - "nie miałem takiego zwyczaju".

Niezabitowska dotychczas nie wystąpiła ani do IPN o wgląd do swojej teczki, ani do Sądu Lustracyjnego o wszczęcie wobec siebie procesu lustracyjnego.

W 2001 r. Instytut Pamięci Narodowej ogłosił, że będzie domagał się zwrotu akt służb specjalnych PRL od osób prywatnych, które je dziś przechowują; chodzi głównie o byłych funkcjonariuszy specsłużb PRL. "Mam informację, że osoby prywatne mają takie akta i się z tym nie kryją; będę się domagał od nich zwrotu tych akt" - mówił wtedy prezes IPN Leon Kieres. Informował, że "jeden z szefów SB opublikował zbiór dokumentów, a w przypisach poinformował nawet, skąd je ma" (odmówił ujawnienia, o kogo chodzi). Podkreślił, że niektóre osoby mogą mieć akta legalnie (np. naukowcy czy kombatanci).

Kieres powiedział w poniedziałek, że na ten apel zareagowała jedna osoba - nie był to były funkcjonariusz tajnych służb PRL.

Nieoddanie do IPN akt służb specjalnych jest przestępstwem. Zgodnie z ustawą o IPN, kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia grozi temu, kto "będąc w posiadaniu dokumentów lub zapisu informacji podlegających przekazaniu Instytutowi Pamięci, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia". Czyny takie ściga nie pion śledczy IPN, lecz prokuratura.

Nie wiemy i być może nigdy się już nie dowiemy, ile teczek służb specjalnych PRL wyniesiono poza resortowe archiwa w czasie przełomu 1989-1990 - uważa historyk dr Antoni Dudek. "Nie mamy w tej kwestii konkretnej wiedzy, ale poszlaki wskazują, że proceder wynoszenia akt miał wtedy miejsce" - powiedział.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)