Kieres nie ma już szans?
Ponad połowa członków Kolegium IPN może dziś
nie poprzeć kandydatury prof. Leona Kieresa, który ubiega się o
drugą kadencję w Instytucie - pisze "Życie Warszawy".
Przed dzisiejszym głosowaniem członkowie Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej nie chcieli wypowiadać się na temat szans prof. Kieresa pod nazwiskiem, ale z ich wypowiedzi wynika, że może on nie dostać wymaganej liczby głosów, czyli sześciu z jedenastu. Jak się nieoficjalnie dowiedziało "Życie Warszawy", bardzo dużo zależy od tego, co prof. Kieres będzie miał do powiedzenia w sprawie terminu i sposobu ujawnienia nazwisk byłych tajnych współpracowników SB.
Za szybkim otwarciem archiwów opowiada się większość członków Kolegium IPN. "Z decyzją wstrzymam się do ostatniej chwili. Chcę wysłuchać, co mają do powiedzenia kandydaci" - mówi dziennikowi prof. Andrzej Friszke.
Drugi kandydat Leszek Buller, były rzecznik UOP i były wicedyrektor gabinetu prezesa IPN, ma jeszcze mniejsze szanse. Jeśli dziś Kolegium IPN nie wyłoni kandydata, nad którym później miałby głosować Sejm, konkurs trzeba będzie rozpisać na nowo - podaje "Życie Warszawy".
"Możliwe, że żaden kandydatów nie uzyska bezwzględnej większości w tajnym głosowaniu" - zasugerował niedawno dr Stanisław Radoń, szef Kolegium Instytutu. "Dzięki temu prof. Kieres uniknąłby konfrontacji z posłami i murowanej klęski w Sejmie" - mówi dziennikowi anonimowo jeden z członków kolegium.
Z poparcia Kieresa wycofały się już PO, PiS i PSL. Może liczyć jedynie na głosy SDPL i tylko części SLD (a potrzeba mu aż 3/5 głosów). Notowania Kieresa spadły po ujawnieniu nazwiska o. Konrada Hejmy jako informatora SB działającego w otoczeniu Jana Pawła II. Dopiero gdy podejrzenia padały na kilku księży, Kieres powiedział, o kogo chodzi - podkreśla "Życie Warszawy".(PAP)