Trwa ładowanie...
irak
30-06-2005 11:50

Kiepskie żarty Busha

Bush wyglądał jak komik, który opowiada kiepskie żarty; ale oczywiście sprawa, o której mówił, nie była do śmiechu - pisze na łamach brytyjskiego dziennika "The Guardian" historyk Timothy Garton Ash, komentując ostatnie wystąpienie amerykańskiego prezydenta na temat obecności wojsk USA w Iraku.

Kiepskie żarty BushaŹródło: AFP
d1ur7d3
d1ur7d3

Przez ostatnie pół roku amerykańskie społeczeństwo wytrzeźwiało i dostrzegło rzeczywistość - przede wszystkim rzeczywistość w Iraku - uważa Ash. "Wystąpienie prezydenta George'a W. Busha w Fort Bragg obrazowało tę trzeźwość. Publiczność tylko raz przerwała oklaskami przemówienie prezydenta. Tylko raz! Zdania, które jesienią na wiecach wyborczych wywoływały burzę oklasków (jak: 'Nie pozwolimy, by zamachowcy samobójcy decydowali o naszej przyszłości'), teraz wywołały ogłuszającą ciszę" - pisze historyk.

"Ta niesamowita cisza sprawiała wrażenie, że Bush to komik, który opowiada kiepskie żarty; ale oczywiście sprawa, o której mówił, nie była do śmiechu" - dodaje.

Timothy Garton Ash zauważa, że Bush znowu przedstawił inwazję na Irak jako część globalnej wojny z terroryzmem, rozpoczętej przez ataki 11 września 2001 roku. "Pięć razy wspomniał o 11 września. O broni masowego rażenia - ani razu" - pisze.

Jednak - jak podkreśla - amerykańska komisja, powołana po 11 września, uznała, że reżym Saddama Husajna nie miał związku z zamachem na World Trade Center, zaś Irak nie był obozem szkoleniowym dla islamskich fanatyków. "Teraz jest - wskutek amerykańskiej inwazji i okupacji" - uważa Garton Ash.

d1ur7d3

"Prezydent Bush mówi: naszym wielkim osiągnięciem będzie, jeśli zapobiegniemy przeobrażeniu się Iraku w kolejny taliban, gniazdo Al-Kaidy, jakim był Afganistan. To tak jakby strzelić sobie w stopę i powiedzieć: 'Musimy teraz zapobiec gangrenie. Gdy to się uda, zrozumiecie, dlaczego miałem rację strzelając sobie w stopę'" - komentuje historyk.

Zauważa jednak zmianę taktyki Amerykanów: Nie mówią już o unilateralizmie - wszyscy podkreślają znaczenie sojuszników. W sprawie Iranu, który - jak wydawało się jeszcze pół roku temu - mógł powtórzyć losy Iraku, USA przekazały pałeczkę europejskiej trojce: Francji, Wielkiej Brytanii i Niemcom.

"Amerykańska polityka stała się lepsza, bardziej trzeźwa i realistyczna, przynajmniej częściowo dlatego, że sprawy w Iraku mają się tak źle. Historia jest przebiegła" - konkluduje Timothy Garton Ash.

Anna Widzyk

d1ur7d3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ur7d3
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj