PolskaKiedy sceną jest parking

Kiedy sceną jest parking

W gdańskim teatrze Wybrzeże, wkrótce jednej
z pięciu scen narodowych w Polsce, aktorzy zarabiają tak mało, że
muszą sobie dorabiać jako stróże na parkingu samochodowym - donosi
"Gazeta Wyborcza".

Za 300-500 zł naprawdę się poświęcają: aktor Maciej Szemiel wskoczył na maskę kradzionego audi i złapał za wycieraczki. Spadł po 30 metrach, gdy wzorem Chucka Norrisa próbował zbić pięścią szybę. Szyba wytrzymała, Szemiel złamał nadgarstek, audi odjechało.

- Nasi aktorzy zarabiają marnie, przyznaje Maciej Nowak, dyrektor teatru. - Każdemu zdarzają się sezony, gdy nie jest obsadzany w głównych rolach. Wówczas miesięczna gaża nie przekracza tysiąca złotych. Dzięki pracy na parkingu kilkunastu aktorów może dorobić 300 zł miesięcznie, latem nawet 500. Parking - położony w zatłoczonym autami, a do tego objętym zakazem parkowania centrum Gdańska - jest własnością teatru.

Na parkingu bywa różnie. Czasem bardzo śmiesznie. Do legendy przeszła odzywka aktora Jana Sieradzińskiego, który kierowcy ostrożnie stawiającemu auto na zapchanym parkingu, krzyknął: "Wchodzi, wchodzi, ma pan krótkiego!".(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)