Kiedy Polska była wzorem
Gdańska konferencja zgromadziła
opozycjonistów z demoludów. Gdyby nie "Solidarność", demontaż
komunizmu w Europie trwałby dłużej i miałby bardziej krwawy
przebieg - powtarzali uczestnicy międzynarodowej konferencji,
która rozpoczęła się wczoraj w Gdańsku - pisze "Gazeta Wyborcza".
Wtedy, w sierpniu 1980 roku, patrzyliśmy na "Solidarność" i na Polaków z nieukrywanym podziwem - mówił dziennikowi Wolfgang Templin, filozof, publicysta, jeden z czołowych opozycjonistów w byłej NRD. Gdy cała nasza opozycja mogła się zmieścić w jednym mieszkaniu, "Solidarność" objawiła się w Polsce jako ruch masowy, w której byli zarówno robotnicy, jak i intelektualiści. Dodatkowo bardzo nam imponowała organizacja związku.
Konferencję "'Solidarność' dla przyszłości" zorganizowaną na Uniwersytecie Gdańskim przez IPN otworzył prezes Leon Kieres. Po 25 latach spotykają się ci, którzy w różnych krajach walczyli o wolność i godność - powiedział.
Do Gdańska przyjechali - oprócz Templina - także Petr Pospichal z Czech, Geza Jeszenszky z Węgier, Jan Czarnogursky ze Słowacji i Mychajło Horyń z Ukrainy. Wszyscy spędzili lata w komunistycznych więzieniach.
Goszczący w Gdańsku dysydenci w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podkreślali, że podpisanie Porozumień Sierpniowych, a później obrady Okrągłego Stołu były dla nich wzorcem postępowania z własnymi reżimami: Dokładnie śledziliśmy, jak przebiegają wasze rozmowy przy Okrągłym Stole, i od razu robiliśmy to samo przy naszym. Jak wasi komuniści szli na ustępstwa, to my od naszych żądaliśmy ciut więcej - opowiada Geza Jeszenszky, minister spraw zagranicznych w pierwszym demokratycznym rządzie Węgier. (PAP)