KGHM bezbronny?
Łamanie praw pracowniczych, naruszanie godności, ukrywanie
faktycznych i niezgodnych z kontraktem stanów
osobowych – to główne zarzuty stawiane przez pracowników
swojemu pracodawcy, firmie DGP "Dozorbud"
Grupa Polska. A ochrania ona sam koncern KGHM! – pisze Patryk Kosela w "Trybunie Robotniczej".
09.10.2007 | aktual.: 09.10.2007 12:05
DGP "Dozorbud" Grupa Polska Sp. z o.o. zajmuje się ochroną osób i mienia. Posiada status Zakładu Pracy Chronionej, dzięki czemu za zatrudnianie osób niepełnosprawnych dostaje dotacje z PFRON-u. Siedziba firmy mieści się w Legnicy.
Właśnie minął rok, kiedy to "Dozorbud" wygrał przetarg na ochronę KGHM Polska Miedź SA. Wcześniej mienia Kombinatu pilnował wrocławski "Impel", związany z SLD. Po zwycięstwie wyborów przez PiS i objęciem stanowiska prezesa KGHM przez Krzysztofa Skórę, kandydata na posła z ramienia partii braci Kaczyńskich, szybko zerwano umowę z "Impelem" i rozpisano nową, którą wygrał "Dozorbud". Choć DGP odcina się od politycznych konotacji, to prawicową łatkę trudno mu przypiąć. Wicedyrektorem ds. marketingu w "Dozorbudzie" jest Jacek Swakoń, dawniej szef Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ "Solidarność", a także poseł AWS. Brat jego, Wojciech za rządów Akcji był członkiem Rady Nadzorczej Polskiej Miedzi, a nawet prezesem należącej do miedziowej spółki "Energetyki". Zwycięstwo PiS umiejscowiło Jacka w radzie nadzorczej należącej do KGHM giełdowej spółki "Interferie", a Wojciech powrócił na fotel prezesa "Energetyki".
Prokuratura już wie
18 września br. do Prokuratury Rejonowej w Lubinie wpłynęły dwa oficjalne zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez "Dozorbud". Oba podpisało ośmiu pracowników grupy interwencyjnej firmy, wykonujących usługi w ramach kontraktu z KGHM. Jedno zawiadomienie dotyczy przestępstwa polegającego na uporczywym i złośliwym naruszaniu praw pracowniczych oraz godności pracowników i wymierzone jest wobec Zenona Pijasa, dyrektora oddziału "Dozorbudu" w Lubinie. Pracownicy w zawiadomieniu piszą: "Pan dyrektor Z. Pijas w kontaktach z nami jest wulgarny, określając nas jako »hołota«, »plebs«, »skurwiele«, »chuje«". Dodają, że gdy zwracają się do niego w sprawach służbowych, to używa zwrotów "koniowi to zamelduj" lub "chuj mnie to obchodzi". Informują prokuraturę, że o pomoc poprosili Jerzego Bartosza, dyrektora ds. Ochrony DGP. Ten miał sprawą się zająć. "Po tym spotkaniu został zwolniony dowódca Grupy Interwencyjnej Dariusz Srebrniak. Było to działanie mające na celu zastraszenie pozostałych pracowników
pozbawieniem pracy i wymuszenie na nich pewnych zachowań" – piszą interwencyjni. Informują, że na ich prośbę doszło do spotkania z przedstawicielami Zarządu DGP w obecności przewodniczącego międzyzakładowych struktur "Solidarności" w firmie. Po przedstawieniu problemu kazano wracać im do pracy zapewniając, że żadnych zwolnień oraz przeniesień nie będzie. Skłamano! Niemal natychmiast wypowiedzenia umowy o pracę dostało trzech mężczyzn. Pozostali pracownicy boją się wrócić z urlopów i zwolnień lekarskich do pracy w obawie, że i im zakomunikują: na bruk! Piszą: "Uważamy, że wszystkie wypowiedzenia, jak również przeniesienia są działaniami mającymi na celu uniemożliwienie ujrzenia światła dziennego sytuacji panującej w firmie, tj. między innymi stosowania mobbingu, a nie przeciwdziałanie temu przez pracodawcę, zmuszanie pracowników do pracy ponad dopuszczalne normy. Pracodawca, aby uniknąć podwyższenia stawki wynagrodzenia zmusza nas do podpisywania umów-zleceń, co daje korzyści firmie ze szkodą dla
pracowników". Na koniec zaznaczają, że w stosunku do wykonywanej przez nich pracy nie było żadnych uwag, ani skarg. Z kolei drugie zawiadomienie dotyczy "niezgodnego z prawem działania przez firmę »Dozorbud«" polegającego na "ukryciu faktycznych niezgodnych z kontraktem stanów osobowych pracowników ochrony wykonujących usługę na poszczególnych kopalniach". Chodzi o zakłady górnicze "Rudna", "Polkowice-Sieroszowice" i "Lubin". Wszystkie one należą do KGHM Polska Miedź SA. W zawiadomieniu do prokuratury pracownicy piszą: "Przy braku pełnego stanu osobowego ochrony na danym szybie, dokonywano fikcyjnych zafałszowanych wpisów nazwisk osób pełniących służbę. Osoby dopisywane w przypadku braku stanu osobowego nie pełniły służby i faktycznie nie były obecne lub w tym samym czasie pełniły służbę w Grupie Interwencyjnej Lubin nie związanej kontraktem z KGHM" – dowiaduje się prokuratura. Mowa jest także o tym, że te grupy interwencyjne związane kontraktem z miedziowym holdingiem wykorzystywane były przez DGP do zadań
niezwiązanych z kontraktem, np. do kontroli, rozwożenia różnej dokumentacji, a także uczestniczą w asekuracji podczas otwierania lub zamykania banków na terenie Polkowic. I alarmują: "Działania tego typu mogły narazić nasze dobre imię na szwank w przypadku wystąpienia różnych okoliczności w trakcie tych służb, a fizycznej nieobecności nas w tym czasie". Mimo kilku prób nie udało nam się uzyskać komentarza rzeczniczki prasowej Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Dwukrotnie pani rzecznik podała nam zły numer faksu, na który mieliśmy przesłać kopię legitymacji prasowej, a później nie odbierała od nas telefonu.
O godne pensje!
Pracownicy chcą zarabiać więcej. Wysłali pisma do międzyzakładowej "Solidarności", prezesa KGHM oraz do szefostwa swojej firmy. Po wzajemnych wymianach pism (których kopiami dysponujemy), postanowiono dać im od czerwca br. podwyżkę 200 zł brutto. Ustalono także, że we wrześniu dojdzie do drugiego etapu negocjacji płacowych. W międzyczasie jednak zmieniła się dyrekcja. Ta nowa nie przystąpiła do obiecanego etapu rozmów płacowych – tłumaczy się zbyt niskim kontraktem z Kombinatem i zapowiada jego renegocjację. Pracownicy chcą zmiany systemu płacowego. Domagają się zrównania pensji. – Ci, którzy we wrześniu 2006 r. przeszli do nas z "Impela" dostali te same warunki co tam. A ci, którzy pracowali w kopalniach jako Straż Przemysłowa do tej pory otrzymują po 400 zł więcej jako dodatek z Funduszu Zakładowego. Chcemy sprawiedliwości, co dać może wprowadzenie grup zaszeregowania – skarżą się nam pracownicy "Dozorbudu". Chcą, by firma pokrywała koszty ich badań licencyjnych oraz wprowadzenia dodatku stażowego i
corocznego wzrostu wynagrodzeń o wskaźnik inflacji. – Pracujemy w dwóch firmach, bo umowę o pracę mamy w "Dozorbud" Grupa Polska, a nadgodziny wyrabiamy na umowach-zleceniach jako "Dozorbud" Servis. Tylko, że Servis nie ma pozwolenia na broń. To raz. A dwa – kontrakt z KGHM nie przewiduje możliwości występowania podwykonawców, w związku z czym Servis wykonuje prace bezprawnie – alarmują pracownicy.
Pracownicy "Dozorbudu" wysłali pismo do prezesa Zarządu Polskiej Miedzi, Krzysztofa Skóry. Napisali w nim: "Zatrudnienie w naszych Firmach na oddziałach ZG »Polkowice« i ZG »Rudna« to niespełna 40 proc. niezbędnego stanu osobowego. Na ZG »Lubin« sytuacja jest trochę lepsza, ale tylko dlatego, że jest to mały oddział". Dalej informują prezesa, że pracują za 850 zł netto i żeby osiągnąć godne wynagrodzenie biorą dodatkowe zlecenia, co zmusza ich do pracy "po 350–450 godzin, a niektórych nawet więcej". Pracują od 12 do nawet 72 godzin bez przerwy! I zapowiadają protest polegający na realizacji zadań wynikających tylko z umowy o pracę bez przyjmowania zleceń na dodatkowe godziny. "Normę godzin wyrobimy w ciągu 10 dni. Później kopalnie zostaną bez ochrony, jeżeli nie nastąpi wzrost naszych wynagrodzeń" – ostrzegają Skórę.
Obawy, że KGHM-owskie kopalnie zostaną bez ochrony nie widzi jednak rzecznik miedziowej spółki, Radosław Poraj-Różecki, od którego usłyszeliśmy: – "Dozorbud" jest naszym podwykonawcą i ponosi wszelką odpowiedzialność za swoich pracowników i związane z wykonywaną usługą nieprawidłowości. Pracownicy firm zewnętrznych podlegają kontroli przez naszych pracowników i tak jest też w przypadku ochrony. Jeśli kontrolujący pracownik spółki stwierdzi brak ochrony niezgodny z umową, to "Dozorbud" jest wtedy obciążany karą umowną wynikającą z zapisów kontraktu.
Na pytanie o to, czy "Dozorbud" Servis może świadczyć usługi na rzecz Polskiej Miedzi zasłania się tajemnicą handlową. – Pragnę podkreślić, że KGHM nie był, nie jest i nie będzie pozostawał bez ochrony – zapewnia rzecznik.
Pracownicy "Dozorbudu" odpowiedzi od prezesa Skóry nie dostali. Słowa rzecznika spółki kwitują: – Kopalniani szefowie ochrony dobrze wiedzą, ile jest osób i że zawsze kogoś brakuje. Wszyscy też wiedzą o tym, jak dużo pracujemy. Od łaziennego poprzez górnika po sztygara. Zmęczenia na naszych twarzach nie da się ukryć.
Solidarność próżności
W maju pracownicy "Dozorbudu" zwrócili się z prośbą o pomoc do jedynej organizacji związkowej w firmie, NSZZ "Solidarność". Związkowcy odpisali im, żeby powołali zespół roboczo-negocjacyjny i wytypowali jego przedstawicieli. W obawie przed zwolnieniem wytypowanych osób, pracownicy odmówili powołania jawnego zespołu. Na to w czerwcu odpisał im przewodniczący Międzyzakładowej Komisji NSZZ "Solidarność" przy DGP "Dozorbud" Grupa Polska Sp. z o.o., Krzysztof Przystaj pisząc, że żądania pracowników to... "koncert życzeń". Pisze też: "Nikt od Was nie żąda, abyście kochali swojego pracodawcę, ale okazanie szacunku poprzez dialog z otwartą przyłbicą jest naszym pracowniczym obowiązkiem". Co dziwne, pan przewodniczący wyraża smutek z tego, że bezrobocie spadło! Daje temu wyraz w zdaniu: "Niestety, już nie stoją tłumy bezrobotnych pod przysłowiową bramą gotowe przyjąć pracę za marne grosze". Na koniec niczym poeta znamiennie oznajmia: "Dobry pracodawca będzie szanował swojego pracownika, a dobry pracownik pracodawcę –
wtedy zapanuje normalność i to jest optymistyczne zjawisko". Na 10 września datowane jest pismo skierowane do pracowników "Dozorbudu" na obiektach kopalń KGHM. Mówi ono m.in.: "W obecnej rzeczywistości gospodarczej sytuacja pracowników, jak i również pracodawców jest bardzo niekorzystna, a ta z kolei wywołuje w firmach atmosferę destabilizacji oraz niepokoju. Takie negatywne zjawiska, w postaci nieopanowanej nerwowości oraz stawianie pod przysłowiową ścianą mogą przyczynić się do nieodwracalnych strat po obydwu stronach". Nie brakuje w nim też wielkiej polityki: "Jesteśmy głęboko przekonani, ze wszechobecny chaos panujący wśród elit rządzących naszym Krajem wcale nie musi mieć negatywnego przełożenia na nasz pracowniczy zdrowy rozsądek". I na koniec apel: "Bądźmy odpowiedzialni za swoją Firmę w szczególnie trudnych dla niej okresach, a wtedy zapewne i ona okaże się lojalna w stosunku do pracowników". Pod dokumentem podpisali się przewodniczący międzyzakładowej "S", Przystaj i dyrektor oddziału, Zenon Pijas.
Bo sieją zamęt...
O sprawie nie wie jeszcze ani policja, ani Okręgowa Inspekcja Pracy. Szef Ochrony na "Rudnej" z ramienia "Dozorbudu" wydał oświadczenie na piśmie do pracowników, w którym informuje, że po renegocjacji kontraktu z Polską Miedzią podwyżki pójdą najpierw do tych pracowników, którzy "sumiennie i rzetelnie podchodzą do pracy", a szczegółowo rozważy przydatność do pracy tych, którzy nie przychodzą do pracy, odmawiają pełnienia służby lub sieją zamęt. – Chodzi o to, że mamy być w pełni dyspozycyjni i w każdym momencie zjawiać się na wezwanie w pracy i pracować w niej po 500 godzin w miesiącu, czyli jakieś 12 godzin dzień w dzień – mówią nam zatrudnieni w DGP pracownicy ochrony.
Nie jest to pierwsza sytuacja, w której pracownicy zarzucają coś firmie "Dozorbud". Teraz chodzi jednak o poziom bezpieczeństwa tak ważnego podmiotu, jakim jest KGHM. Czy pracownicy wywalczą godziwe płace i normalne warunki pracy? O tym będziemy informować. Na razie pomaga im Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80".