ŚwiatKenneth Lay, założyciel Enronu, zmarł na atak serca

Kenneth Lay, założyciel Enronu, zmarł na atak serca

Kenneth Lay, założyciel i prezes spółki energetycznej Enron, której bankructwo było największym w dziejach ciosem w wiarygodność amerykańskiego biznesu, zmarł na atak serca w swym letnim domu w stanie Kolorado.

64-letni Lay oczekiwał na ogłoszenie wymiaru kary, co miało we wrześniu zakończyć toczące się przeciwko niemu procesy. Spodziewano się, że zostanie skazany na dziesiątki lat pozbawienia wolności.

"Ken Lay zmarł dziś nad ranem w Aspen" - oświadczyła rzeczniczka jego rodziny, Kelly Kimberly.

Jak podały władze policyjne, Lay został przewieziony karetką do szpitala w Aspen, gdzie niemal od razu, tuż po godzinie 3. nad ranem czasu lokalnego, stwierdzono jego zgon. Zarządzono sekcję zwłok, której wyniki będą znane jeszcze w tym tygodniu.

Lay i były prezes Enronu Jeffrey Skilling zostali uznani za winnych sprzeniewierzeń i przestępczego współdziałania, którego celem było ukrycie grożącego bankructwa firmy.

Enron, będący swego czasu siódmą największą amerykańską spółką akcyjną, ostatecznie upadł w grudniu 2001 roku. Oznaczało to nie tylko zniknięcie 60 mld dolarów jego ówczesnej rynkowej wartości, ale także utratę zatrudnienia przez ponad 5 tysięcy ludzi i likwidację ich funduszu emerytalnego, w który zainwestowali ponad dwa miliardy dolarów.

W maju br. ława przysięgłych w Houston w stanie Teksas orzekła, że Lay jest winien sześciu przypadków sprzysiężenia przestępczego i sprzeniewierzenia, za co groziło mu łącznie do 45 lat pozbawienia wolności.

Przysięgli potwierdzili winę Skillinga w łącznie 19 przypadkach sprzysiężenia przestępczego, sprzeniewierzenia, wykorzystywania poufnych informacji biznesowych dla celów osobistych (insider trading) oraz składania fałszywych zeznań, co oznacza łączną maksymalną sankcję 185 lat więzienia. Z innych dziewięciu zarzucanych mu czynów Skilling został oczyszczony.

Ponadto w odrębnym postępowaniu, toczącym się przed sądem okręgowym w Houston bez udziału przysięgłych, Laya uznano za winnego oszustw na szkodę banków i składania w bankach fałszywych oświadczeń - z maksymalną sankcją 120 lat.

Ostateczny wyrok wobec założyciela Enronu miał zostać ogłoszony 11 września.

Layowi i Skillingowi zarzucano, że manipulując sprawozdawczością finansową zawyżali zyski przedsiębiorstwa i ukrywali jego długi, co spowodowało - kiedy sprawa wyszła na jaw - gwałtowny spadek akcji firmy i utratę jej wiarygodności kredytowej, a w rezultacie jej niewypłacalność.

Oprócz inwestorów głównymi ofiarami nieuczciwości dyrektorów byli pracownicy centrali Enronu w Houston, którzy za radą kierownictwa inwestowali wszystkie swoje oszczędności - ulokowane w funduszach emerytalnych - w akcje macierzystej firmy.

Znaczną część odpowiedzialności ponosiła także znana firma audytorska Arthur Andersen, która przymykała oczy na fałszerstwa szefów Enronu.

Afera Enronu zapoczątkowała całą serię skandali w wielkich korporacjach, ponieważ - jak się wkrótce okazało - w wielu innych dokonywano podobnych manipulacji z księgowością, aby sztucznie zawyżać zyski.

Znacznie podważyły one zaufanie Amerykanów do wielkiego biznesu i rynku finansowego, przyczyniając się do recesji w latach 2001-2002 i trwającej od tego czasu stagnacji na giełdzie papierów wartościowych.

Na fali powszechnego oburzenia administracja prezydenta George'a Busha wszczęła szereg dochodzeń przeciw korporacjom i zaostrzyła kary za fałszowanie ich wyników finansowych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)