Kelly nie popełnił samobójstwa?
Ratownicy, którzy jako pierwsi przybyli
na miejsce znalezienia zwłok brytyjskiego eksperta zbrojeniowego
Davida Kelly'ego w lipcu 2003 r., mają wątpliwości, czy
rzeczywiście jego śmierć była samobójcza.
Wątpliwościami tymi podzielili się w rozmowie z tygodnikiem "Observer", który opublikował ją w numerze z datą 12 grudnia.
Werdykt orzekający, że Kelly sam odebrał sobie życie, wydał sędzia lord Brian Hutton w styczniu 2004 r.
Śmierć Kelly'ego spowodowała poważny kryzys rządu Tony'ego Blaira. Ekspert był wcześniej informatorem dziennikarza BBC, któremu powiedział, że rząd wyolbrzymił informacje tajnych służb, by uzasadnić udział w interwencji w Iraku.
"Dr Kelly zadał sobie śmierć, przecinając lewy nadgarstek i zażywając tabletki coproxamolu. Nikt trzeci nie był zaangażowany w śmierć dr. Kelly'ego" - głosiła konkluzja raportu lorda Huttona, któremu Blair powierzył przeprowadzenie dochodzenia w sprawie okoliczności śmierci eksperta.
Zawsze mówiłem, że gdybym był członkiem rodziny, nie zgodziłbym się z tymi wnioskami - powiedział "Observerowi" Dave Bartlett, jeden z ratowników.
Z koleżanką-ratowniczką Vanessą Hunt, która podobnie jak on ma ponad 15-letnie doświadczenie zawodowe, pierwsi - po policji - przybyli na miejsce śmierci eksperta. To oni stwierdzili zgon Davida Kelly'ego.
Oboje są zdania, że w miejscu znalezienia zwłok było za mało krwi, by uzasadnić hipotezę, że Kelly popełnił samobójstwo, wykrwawiając się wskutek przecięcia żył. Rana nie była otwarta. Nie było też kałuży krwi - powiedziała pani Hunt tygodnikowi.