KE dostała od Rosji oficjalną informację o rezygnacji z South Stream
Komisja Europejska ma oficjalne potwierdzenie: Moskwa rezygnuje z gazociągu południowego, który miał tłoczyć niebieskie paliwo z Rosji do Europy - z pominięciem Ukrainy. South Stream to już przeszłość - zgodnie komentują eksperci. Rosja za porażkę projektu wini Komisję.
12.12.2014 | aktual.: 12.12.2014 01:04
Okazuje się, że Moskwa winą obarcza Komisję, która żądała przestrzegania unijnych przepisów. Eksperci podkreślają jednak, że ekonomicznie projekt Rosji był po prostu nieopłacalny.
Wiceprzewodniczący KE Marosz Szefczovicz zapowiedział, że na początku przyszłego roku stworzy grupę ekspercką, która przygotuje plan zróżnicowania dostaw gazu dla państw zaangażowanych w gazociąg południowy. Są to: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Grecja, Węgry, Włochy, Rumunia, Słowenia. Szefczovicz potwierdził również, że rozmawiał o rezygnacji z projektu gazociągu z rosyjskim ministrem energetyki.
- Jaka jest alternatywa? Nad tym musimy się zastanowić. Unia Europejska powinna znaleźć dla tych krajów najlepsze z możliwych rozwiązań - ocenił wiceprzewodniczący KE.
Wszystko wskazuje zatem, że South Stream to już przeszłość. I choć kilka unijnych krajów, zaangażowanych w projekt narzeka, to są w Unii i takie państwa, które będą zadowolone z takiej decyzji. Polska, czy kraje bałtyckie od początku bowiem krytykowały gazociąg omijający Ukrainę i podkreślały, że jeszcze bardziej uzależni on Wspólnotę od dostaw z Rosji.
Najpierw o rezygnacji z rurociągu poinformował rosyjski prezydent, potem szef Gazpromu, teraz oficjalną informację otrzymała Komisja.