Kazimierz Olejnik: polska prokuratura przestała się bać
(RadioZet)
25.01.2005 | aktual.: 25.01.2005 11:26
Wiceprokuratora generalnego Kazimierza Olejnika, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie prokuratorze, czy wczorajsze wyroki dla byłych polityków, dla polityków SLD były dla pana zaskoczeniem, tak wysokie, drakońskie wyroki? Pani redaktor, ja do tych wyroków podchodzę z całkowitym spokojem, bo taka jest rola prokuratorska. Wyroki są raz lepsze, raz gorsze. Nie mogły być do końca zaskoczeniem, ponieważ były bardzo zbliżone do wniosków, które zgłosił prokurator na rozprawie głównej. Jednak nie, bo wyrok dla Zbigniewa Sobotki był wyższy niż prokuratura żądała. Tak, w jednym przypadku, w odniesieniu do pana Sobotki, sąd uznał, że stopień społecznej szkodliwości jest wyższy niż to oceniała prokuratura i podwyższył wymiar kary o jeden rok pozbawienia wolności. Nie jest to nic nadzwyczajnego, tak się zdarza. Powiem więcej, rzadko się zdarza, żeby sąd orzekł idealnie tak, jak chce prokuratura. Ale prawnicy mówią, że właśnie rzadko się zdarza, że sąd orzeka karę wyższą niż żąda
prokuratura Tak, bo z natury rzeczy prokurator jest tym, który oskarża i zazwyczaj żąda więcej bądź żąda kar surowszych. Sąd jest tym lepszym, łagodniejszym, który stymuluje karę. Ale to się zdarza, nie jest to nic nadzwyczajnego i w tym przypadku sensacji bym również w tym nie upatrywał. A co oznacza ten wyrok dla prokuratury, dla polityków? Pani redaktor, dla prokuratury to jest powrót z dalekiej podróży. Z jednej strony to nie jest nic nadzwyczajnego, albowiem rzeczą prokuratury jest prowadzić śledztwa, pisać akty oskarżenia, ja chcę powiedzieć że my rocznie prawie 500 tys. aktów oskarżenia kierujemy do sądów, natomiast był to na pewno wyrok bardzo szczególny. Bardzo znamienne jest zakończenie tej sprawy. Ja określam i takiego sformułowania użyłem wczoraj na spotkaniu z kolegami w Kielcach, że ten wyrok, ta sprawa, jest poniekąd kamieniem milowym na drodze walki o niezależność prokuratury. Albowiem wszyscy ci, którzy napastują prokuraturę, mówią o jej zniewoleniu, o uwikłaniu politycznym, no chyba w tym
przypadku, w sytuacji, kiedy na ławie oskarżonych zasiadło trzech posłów koalicji rządzącej, no nie mogą nam stawiać zarzutów, że my działamy pod konkretne zapotrzebowanie, albo muszą się pogodzić z tym, że zbieramy po prostu dowody, wyjaśniamy pewne sprawy, a jak materiał dowodowy zezwala, kierujemy akt oskarżenia, zaś sąd zgodnie ze swoimi uwarunkowaniami, orzeka. Taką albo inną karę, taką albo inną winę o karze. Wczoraj sędzia mówił w Kielcach, że Zbigniew Sobotka działał z niskich pobudek, w imię źle pojętego interesu partyjnego i narażał życie policjantów. No to jest fakt. Taki prokuratura sformułowała zarzut, albowiem konsekwencją tego przecieku było bezpośrednie narażenie życia, zdrowia policjantów, którzy tego dnia działali pod przykryciem, wchodzili do zorganizowanej grupy przestępczej i dokonywali zakupu kontrolowanego. Gdyby rzeczywiście nie złe skojarzenia bandytów, którzy w czym innym, bo do nich dotarła informacja o prowokacji policyjnej, ale w innym miejscy ją umiejscawiali, to rzeczywiście
życie tych policjantów byłoby zagrożone. Nie ma czegoś gorszego, jeżeli bezpośredni przełożony wysyła policjantów w taką sytuację, gdzie grozi im po prostu śmierć. Kielecki sąd odrzucił zarzut prokuratury, że skazani ujawnili tajne plany Centralnego Biura Śledczego, by pomóc zorganizowanej grupie przestępczej w Starachowicach. Pani redaktor, za wcześnie jeszcze, żeby dyskutować, dywagować o wszystkich ustaleniach werdyktu sądu kieleckiego, albowiem przyjdzie jeszcze na to czas. Sąd sporządzi uzasadnienie na piśmie i wtedy będziemy się mogli do tego odnieść. Sąd rzeczywiście dokonał pewnej kosmetyki i trochę inaczej rozłożył akcenty tej sprawy. Prokuratura w akcie oskarżenia... Bardziej na odpowiedzialność niż na pomoc w grupie przestępczej. Inaczej. Prokuratura wyprowadziła wniosek, że skoro przekazał samorządowcom, to w konsekwencji ujawnił członkom zorganizowanej grupy przestępczej. Sąd stanął na stanowisku, że ujawnił tylko samorządowcom, a w konsekwencji i zamiarem ewentualnym naraził na możliwość utraty
życia, zdrowia policjantów. Są to niuanse prawa, ale istoty rzeczy nie zmieniają. Zbigniew Sobotka powiedział w “Trybunie” : “Jagiełło od początku mówił, że użycie mojego nazwiska było z jego strony jedynie blefem, powtarzał to w każdym zeznaniu, nawet w tym, złożonym pod przymusem, po rozmowie z prokuratorem Kazimierzem Olejnikim, ministrem Grzegorzem Kurczukiem” My w tej sprawie, prokuratorzy kieleccy, przeprowadzili benedyktyńskie śledztwo. W niuansach, w szczegółach odtworzyli przebieg różnych zdarzeń. Od początku twierdziliśmy, że to śledztwo, zwłaszcza w odniesieniu do pana Sobotki, ma charakter poszlakowy. Przy czym chcę powiedzieć, że poszlaka, to jest słabszy dowód. Poszlaka, to jest proces trudniejszy dla prokuratury w udowodnieniu, natomiast dowód poszlakowy, ten nierozerwalny łańcuch poszlak, jest mocniejszy od dowodu bezpośredniego, albowiem dowód bezpośredni w postaci zeznania świadka, dokumentu, jest dowodem jednorodny. Nierozerwalny łańcuch poszlak, to są dziesiątki, nieraz setki różnych
drobiazgów, które się zamykają w ten jednolity, zaklęty krąg i tego w żaden sposób zmanipulować się nie da. Czyli to były twarde dowody? To był bardzo trudny poszlak, bardzo trudny proces, natomiast dla nas nie budziło wątpliwości, że właśnie ta trójka oskarżonych, która zasiadła na ławie oskarżonych, dopuściła się tego przestępstwa, które im zarzuciliśmy – ujawnienia, mataczenia, a w konsekwencji narażenia na możliwość utraty życia, zdrowia, na bezpośrednie bezpieczeństwo policjantów, którzy brali udział w tej akcji. A co to znaczy pod przymusem? Tak mówi pan Sobotka, że pan Jagiełło był przesłuchiwany pod przymusem. Nie wyobrażam sobie, pani redaktor, aby ktokolwiek był przesłuchiwany dzisiaj pod przymusem, z naruszeniem zasad procesowych, albowiem to są metody, przynajmniej mnie, obce. Również moim prokuratorom. To jest taka maniera i zwyczaj, że jeżeli dla kogoś wyrok jest niekorzystny, to powiada, albo z pobudek politycznych, albo pod przymusem, albo przy zastosowaniu jakiś ciemnych możliwości.
Zbigniew Sobotka powiedział, że ten proces, to pokazówka. Ten proces toczył się przy otwartej kurtynie. Zarówno etapy śledztwa, poszczególne wnioski o uchylenie imunitetu, szeroki komentarz mediów jak i postępowanie sądowe toczyły się przy bardzo czynnym udziale dziennikarzy i proszę zapytać, czy ktokolwiek zauważył jakieś symptomy, aby cokolwiek w tej sprawie działo się pod przymusem. Sędzia wczoraj mówił tak, że te kary sprawią, że każda następna osoba, pełniąca funkcje publiczną, która będzie chciał popełnić przestępstwo, będzie miała świadomość, że czeka ją surowa kara. I poniekąd tak jest, pani redaktor. Od wczoraj słyszymy różne komentarze, że wyrok bardzo surowy, że jakieś emocjonalne nastawienie sądu. Ja chcę powiedzieć, że na ławie oskarżonych w tej sprawie, zasiadł szczególny asortyment oskarżonych. To byli bardzo wysocy funkcjonariusze państwa, posłowie, parlamentarzyści, osoby, które w przeszłości pełniły bardzo ważne funkcje w państwie. Jest takie stare porzekadło, jeszcze sprzed wieków – komu
Bóg więcej dał, więcej od niego wymaga. Im wyższy urząd - tym wyższa odpowiedzialność, tak być powinno. Funkcjonariusze państwa, którzy pełnią najwyższe funkcje w państwie, powinni mieś świadomość, że ich stopień zawinienia, ocena ich zachowań, musi być z natury rzeczy surowsza, albowiem wymagalność od nich, jest wyższa. Ale był pan wczoraj w Kielcach, proszę powiedzieć, czy był pan przekonany, że będzie taki wyrok, czy pan sobie w duchu myślał, że może będzie inaczej i co w tedy stanie się z Olejnikiem ? Do końca nie wiedziałem, jaki będzie wyrok... Ale teraz pytam o pana myśli, pana przeczucia. Proces był bardzo trudny, zakładałem, że wyrok może być również niekorzystny dla prokuratury, z resztą taki był główny motyw, że wczoraj zdecydowałem się pojechać do Kielc, żeby podziękować tej młodzieży, która wykonała fantastyczną pracę i w sytuacji, kiedy wyrok byłby niekorzystny, kiedy wszyscy wrócilibyśmy do gardeł, to w mojej ocenie trzeba było pojechać, powiedzieć – dziękuje, panowie tak należy. Rzeczą
prokuratorską jest, raz odnosić zwycięstwa, raz ponosić porażki, raz mieć sukces, innym razem niepowodzenie, ale taki jest po prostu warsztat i taki jest los prokuratora. Chciałem ich po prostu zachęcić, że bez względu na uwarunkowania, aby szli tą drogą, albowiem osobiście oceniam, że począwszy od sprawy kieleckiej, zaczęło się coś dobrego dziać w polskiej prokuraturze. Że polska prokuratura zaczęła odzyskiwać kręgosłup, przestała się po prostu bać. A jak wygląda sprawa Płocka, w którą zamieszany jest Zbigniew Siemiątkowski? Pani redaktor, to jest sprawa na początkowym etapie, sprawa o zbliżonym charakterze, z uwagi na jej niejawność, sprawa o której dzisiaj nie możemy zbyt dużo mówić. Ja pamiętam dyskusję z panią redaktor, z dziennikarzami, odnośnie sprawy starachowickiej, gdzie państwo się domagaliście od początku pełnej jawności. My mówiliśmy: nie... Ja pamiętam też głosy polityków SLD, którzy pana krytykowali. ...są pewne reguły, stad też taktyka, strategia tego postępowania, pewna psychologia,
ujawnienia na pewnym etapie tylko szczątkowych dowodów, a wszystkich dowodów dopiero na końcu, no powoduje, że mamy takie a nie inne sukcesy. Tak więc dziś proszę mnie nie pytać o sprawę płocką, to sprawa bardzo trudna, natomiast jest pełna determinacja po stronie prokuratury, aby ją wyjaśnić do końca i mamy nadzieję, że tak będzie. A sprawa Mirosława Stycznia ? Kiedy się wyjaśni ? To jest też początek tej sprawy, ponieważ obecnie do doprowadzenie tej sprawy został skierowany jeden z prokuratorów, który prowadził sprawę starachowicką, no to daje pełną gwarancje, że ta sprawa zostanie wyjaśniona szybko, sprawnie i na bardzo wysokim poziomie profesjonalizmu. I można powiedzieć, że dobrze, że sprawa starachowicka nie była wyjaśniana w prokuraturze warszawskiej, tylko, że zajmowały się tym Kielce, bo prokuratura warszawska ma trochę na sumieniu, tak ? Pani redaktor, trzeba dołożyć starań, żeby wszystkie prokuratury w kraju i wszyscy prokuratorzy działali na bardzo wysokim poziomie profesjonalizmu, żebyśmy mogli
mówić o polskiej prokuraturze, a nie zakopiańskiej, kieleckiej, warszawskiej, bo tylko wtedy ten organ będzie w sposób ustrojowy spełniał swoją rolę w państwie. Dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był wiceprokurator generalny, Kazimierz Olejnik.