Trwa ładowanie...
24-02-2004 13:50

Kazimierz Olejnik: nie będziemy ścigać dziennikarzy tylko funkcjonariuszy


(RadioZet)

Kazimierz Olejnik: nie będziemy ścigać dziennikarzy tylko funkcjonariuszyŹródło: RadioZet
d3d6a0j
d3d6a0j
(RadioZet)
Źródło: (RadioZet)

Gościem Radia Zet jest zastępca prokuratora generalnego, Kazimierz Olejnik. Witam, dzień dobry. Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu. Odetchnął Pan z ulgą oglądając dzisiaj gazety? Po części tak. Przynajmniej nie przeżyłem takiego szoku jak wczoraj. To był dla Pana szok, że „Gazeta Wyborcza” ujawniła rozmowy między posłem Jagiełło a samorządowcem starachowickim? W tej rozmowie, przypomnę, pan poseł uprzedzał, że będzie akcja policyjna. Przynajmniej duże zaskoczenie, albowiem jestem prokuratorem generalnym, legalistą i jestem przyzwyczajony do pewnego porządku prawnego. Jeżeli dokumenty są oznaczone klauzulą niejawności, to naturalną koleją rzeczy jest, że nie powinny być drukowane w gazetach. Tym razem stało się inaczej. Dzisiaj przedrukowała „Rzeczpospolita” za „Gazetą Wyborczą” i dzisiaj już nie było szoku? Tak. Przy czym zło stało się wczoraj, bo dokument wczoraj został ujawniony i on nie jest poufny, nie jest tajemnicą, albowiem jest on znany wszystkim. A rozumie Pan dlaczego ten dokument jest w ogóle
poufny? Pani redaktor, ten dokument został wytworzony na pewnym etapie postępowania, rozpracowywania operacyjnego prowadzonego przez Centralne Biuro Śledcze, kiedy naturalną koleją rzeczy działania niejawne Policji musiały być chronione. Natomiast później okoliczności i uwarunkowania tej sprawy, w moim pojęciu, dobrze by było, żeby zostały odtajnione i podobnymi przesłankami kierowała się prokuratura kielecka, która jeszcze na etapie śledztwa wystąpiła do komendanta głównego Policji o jego odtajnienie. Niestety takiej zgody nie uzyskała. A dlaczego? Jak Pan sądzi, jak tłumaczył tę sprawę komendant? Ówczesny komendant Policji nie musiał tłumaczyć motywów. Po prostu odpowiedział Prokuraturze, że nie wyraża zgody na odtajnienie. Ma do tego prawo zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych. Czy Prokuratura może powtórnie zgłosić, po tym jak to zostało opublikowane, i zapytać się czy można? Na pewno mamy do czynienia z pewnego rodzaju sytuacją schizofreniczną, albowiem dokument ma nadal klauzulę niejawności
i jest znany wszystkim. Teraz gospodarzem sprawy jest sąd i może on występować z takimi wnioskami. Wyrażam pogląd, i zapewne tak będzie, że Prokuratura na etapie postępowania ponowni wystąpi z wnioskiem, albowiem nie ma sensu utrzymywanie stanu rzeczy, który jest niezgodny z rzeczywistością. Ale Pan też chyba nie rozumie powodów utajnienia przez komendanta? Nie wtedy – dzisiaj. Gdy dokument został stworzony były przesłanki racjonalne. Natomiast dzisiaj ta sprawa przecieku starchowickiego dotknięta emocjami i zaionteresowaniem społecznym, że wydaje się słusznym i zasadnym, żeby przynajmniej te dokumenty podstawowe, które nie rzutują na ochronę bezpieczeństwa, życia, zdrowia funkcjonariuszy Policji działających pod przykryciem, aby zostały ujawnione i znane szerokim kręgom społecznym – to przycięłoby pewne emocje. Natomiast absolutnie nie można zgadzać się z tym, że bez odpowiedniej decyzji można naruszać prawo. Tego po prostu robić nie wolno. Czyli Prokuratura będzie tropiła skąd nastąpił przeciek – nie
dziennikarzy, tylko Prokuratura będzie tropiła Prokuraturę? Od dawna prezentujemy pogląd, że nie ścigamy dziennikarzy, którzy korzystają z wolności mediów, słowa, piętnują różnego rodzaju patologię, natomiast na pewno musimy reagować i ścigać tych funkcjonariuszy państwowych, którzy wbrew przyjętym zobowiązaniom ujawniają tajemnice, których powinni przestrzegać. Przeczytam Panu komentarz redaktora naczelnego Marka Barańskiego w „Trybunie”: „Albo pan minister wskaże winnych, albo sam uzna się za winnego, ze wszystkimi konsekwencjami – rzecz jasna” – tu jest mowa o ministrze sprawiedliwości. Myślę, że taki komentarz absolutnie uprawniony nie jest. Prawda jest taka, że duża część dokumentów z akt tej sprawy jest znana wielu osobom. Ale przeciek jest przeciekiem. tak, ale trzeba pamiętać, że te dokumenty były i są w różnych miejscach. One przyszły do Prokuratury z Komendy Głównej Policji, były w resorcie spraw wewnętrznych, były w Prokuraturze, teraz są w sądzie. Wcześniej z tymi dokumentami zapoznawali się
podejrzani oraz ich obrońcy w sprawie starachowickiej. Rzeczywiście, przeciek jest przeciekiem. Trzeba go ścigać. Jest to groźne. Nie może być taka sytuacja w Państwie, ze wszystkie dokumenty wyciekają, że żadne klauzule, żadne normy prawne nie obowiązują. Natomiast obwinianie przez pana redaktora Barańskiego personalnie pana ministra Kurczuka, który akurat jako jeden z niewielu dostępu do tych dokumentów nie miał jest czystym nieporozumieniem. Ale według Marka Barańskiego jest odpowiedzialny za to co się dzieje w Prokuraturze – jako prokurator generalny. Pan Marek Barański dość spontanicznie i swobodnie określa winnych. Ja wskazałem parę innych miejsc, gdzie te dokumenty były i są. Dzisiaj nie wiadomo skąd one wyciekły. Stąd postępowanie Prokuratury Krakowskiej. Panie Prokuratorze, czy sprawa starachowicka to jest sprawa drobnych złodziejaszków rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów? Sprawa starachowicka, ta podstawowa, którą rozpracowało Centralne Biuro Śledcze, dotyczyła zorganizowanej grupy przestępczej
z terenu Starachowic. Nigdy nie twierdziliśmy, że to jest mafia chicagowska, natomiast w kategoriach województwa świętokrzyskiego i Starachowic to była bardzo groźna grupa przestępcza. Natomiast związki tej grupy ze światem polityki, samorządowców, korupcja wskazywało, że rzeczywiście zagrożenie było istotne. Mówienie o drobnych złodziejaszkach wydaje się być pewnego rodzaju nieporozumieniem. Nieporozumieniem, niemądrością, nieznajomością stanu rzeczy? ja bym użył określenia: nieporozumienie, albowiem nie znam przyczyn, dla których Pani stwierdza, że to jest sprawa drobnych złodziejaszków, drobiazg nieznaczący, nieistotny. W moim przekonaniu, w warunkach województwa świętokrzyskiego byłą to groźna, rozbudowana grupa przestępcza, która stanowiła istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa społecznego. Wynika to z niewiedzy, niekompetencji osoby, która to mówi? Nie wiem, Pani Redaktor. Być może ta osoba ma inny ogląd sytuacji. Ja mam swój prokuratorski, osoby, która dotknęła tego zagadnienia. Być może inne osoby
mają prawo do indywidualnych poglądów. To jest pogląd obecnego wiceministra spraw wewnętrznych, pana Brachmańskiego. W warunkach wolności słowa, demokracji, konstytucji musimy każdemu dać prawo do indywidualnej oceny. Chcę tylko wiedzieć czy ma rację. Ja bym tu nie wyrokował. Dajmy każdemu prawo do indywidualnej osobistej oceny. Co myśli sobie prokurator Kazimierz Olejnik, który widzi na ławie oskarżonych śmiejącego się Grzegorza Wieczerzaka i naśmiewa się z Prokuratury, która nie potrafi udowodnić mu jego przewinień? Najpierw jeden biegły występuje i okazuje się, że pisał swój dokument razem z policjantem z CBŚ i pan Wieczerzak razem z adwokatem wykluczył tego biegłego, po czym jest pani biegłą, której się wszystko myli. Jestem przyzwyczajony do tego, że Prokuratura jest bardzo różnie traktowana i bardzo różnie atakowana. Prokuratura musi być odporna na tego rodzaju gesty. Bardzo często zarzucają nam, że albo działamy z pobudek politycznych albo nie mamy żadnych dowodów, albo że oskarżamy na wyrost, albo o
inne niecne zachowania. Poczekajmy na zakończenie tego postępowania. Ja nie mam, że materiał dowodowy, który w tej sprawie został zebrany, zostanie poddany ocenie sądu i zostanie w tej sprawie wydany stosowny wyrok. A sprawa biegłych nie jest kompromitacją dla Prokuratury? Do końca dzisiaj tego jeszcze ocenić nie mogę. Prokuratura korzysta z tych biegłych, którzy są wpisani na listę biegłych sądowych. Jeżeli biegły w sądzie powiada, sam to słyszałem, że albo korzysta z pomocy policjanta albo dopuścił się innych zachowań, to w moim pojęciu, ten biegły nie ma kwalifikacji, aby być biegłym sądowym i powinien z tej pracy zrezygnować albo prezes Sądu Okręgowego w Warszawie powinien go z tej listy skreślić. Oczywiście ten biegły zachował się w sposób kompromitujący. A pani biegła, która nie wie jaka jest metodyka i rozkłada ręce? Ta biegłą została powołana z listy biegłych sądowych. Zgodziła podjąć się pewnego zleceni, wzięła za to pieniądze i jeżeli ona dzisiaj powiada, że albo nie wie albo to jest czymś
abstrakcyjnym – to jest kwestia dyskusji o jakości biegłych. Nie można stawiać zarzutów prokuratorowi. Prokurator w dobrej wierze powołał biegłego, otrzymał opinię, której treść była jednoznaczna i klarowna, a dzisiaj sami biegli sami negują stan swojej pracy. Ale można by się zastanowić dlaczego Prokuratura wyłączyła wątki polityczne ze sprawy Grzegorza Wieczerzaka? To nie tak. Sprawa Wieczerzaka jest olbrzymim śledztwem, jest w ogóle kompleksem postępowań. Część wątków została zakończona, a część jest kontynuowana. Można spodziewać się kolejnych decyzji. To jest sprawa, która jeszcze potrwa. Nic nie jest wyłączone, bądź zamiecione pod dywan. Inne wątki są po prostu kontynuowane. Tak, ale w sądzie jest rozpatrywana sprawa, że Grzegorz Wieczerzak sprzeniewierzył 173 mln złotych z PZU Życie. Tak bo w tym zakresie materiał dowodowy został zebrany, areszt tymczasowy nie mógł być zbyt długo utrzymywany i w tym kawałku sprawa została przekazana do sądu. Jeśli okaże się, że tego nie da mu się udowodnić? To wtedy
pan prokurator Kapusta znajdzie się na ławie oskarżonych? Poczekajmy. Ta sprawa jest wielowątkowa, wieloaspektowa i to, że jeden biegły się wycofa, a drugi podważył sens swojej pracy i zanegował swoje kompetencje, to nie znaczy, że sprawa się sypie. Takiej sytuacji tutaj nie ma A jeżeli okaże się, że nie da mu się tego udowodnić? Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik.

d3d6a0j
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3d6a0j
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj