Kawka atakuje!
Skrzeczą i piszczą całymi dniami, ich odchody zalegają na chodnikach, trawnikach, a często lądują na przechodniach. Kawki całkowicie opanowały centrum Nowego Miasta Lubawskiego i coraz częściej atakują ludzi - uprzedza "Gazeta Olsztyńska".
Mieszkańcy Nowego Miasta już się przyzwyczaili do chmar kawek, obsiadających drzewa wokół kina "Harmonia" na rynku. Przechodzą tędy codziennie setki ludzi, więc nic dziwnego, że co i rusz ktoś zostanie trafiony ptasim "pociskiem". Drugim takim miejscem są okolice nowomiejskiej bazyliki, w której zakamarkach gniazdują kawki. Ptaki czują się tak pewnie, że zaczęły atakować ludzi! Na własnej skórze przekonał się o tym Jan Wojtkowski.
Szedłem do ogródka, gdy nagle kawka uderzyła mnie z tyłu w głowę. Nie wiem, czy zostałem zaatakowany dziobem, czy też pazurami. W podobnie sytuacji znalazła się moja siostra i jedna z pracownic obsługi sądu, która musiał bronić się torbą przed atakującą kawką - relacjonuje Jan Wojtkowski. Za radą znajomych pan Jan Wojtkowski odwiedził przychodnię zdrowia. Otrzymał zastrzyk przeciwtężcowy.
Podobną przygodę przeżyła Barbara Lisakowska, mieszkanka Kurzętnika, gdzie kawki też się rozpanoszyły. Wieszałam bieliznę przed domem, kiedy usłyszałam nad sobą skrzeczącego ptaka. Próbowałam przegonić natręta, ale musiałam uciekać do domu. Ptak nawet nie odleciał, lecz usiadł na lince. Pranie musiało więc poczekać - relacjonuje.
Nieco inny obrazek zaobserwowała Pelagia Mianecka, emerytka z Nowego Miasta. Na parapecie mojego okna wylądowała młoda kawka, która zaczęła atakować szybę. Po chwili pojawił się drugi ptak i też zaczął uderzać w okno. W tym momencie przypomniał się mi filmowy horror "Ptaki" - opowiada.
W nowomiejskim magistracie problem znają, bo skarg nie brakowało, ale nie widzą sposobu na rozwiązanie tego problemu. Nie ma możliwości skutecznych działań mających na celu odstraszenie uciążliwych ptaków - uważa Damian Artuszewski, zajmujący się ochroną środowiska w Urzędzie Miasta.
Podobnego zdania jest Jan B. Liedkie, powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Mieście. Ptaki wybierają sobie enklawy, gdzie chętnie przebywają. Nawet wtedy, gdy zostaną odstraszone, wracają do tego samego miejsca - tłumaczy. Artuszewski przyznaje po chwili, że jednak jest pewien sposób. Rada Miasta powinna zaplanować w budżecie pieniądze na urządzenia odstraszające ptaki, przynajmniej na rynku - mówi.
W Działdowie też zmagają się z ptakami, tyle że z gawronami. Ptaki stały się na tyle uciążliwe, że władze miasta postanowiły za 5,5 tys. zł kupić specjalny megafon do ich odstraszania - emituje dźwięk, który w "języku" gawronów oznacza zagrożenie. O tym, czy będzie to skuteczne, mieszkańcy Działdowa przekonają się jednak dopiero jesienią. Teraz, w okresie lęgowym ptaków, ich straszenie jest zabronione. (PAP)