Katy Carr: dziewczyna, która kocha polską historię
Znacie Państwo przejmującą historię Kazika Piechowskiego, polskiego harcerza, który 20 czerwca 1942 roku uciekł z Auschwitz w samochodzie komendanta obozu Rudolfa Hoessa? W redakcji "Dziennika" gościliśmy Katy Carr piosenkarkę i autorkę tekstów, która przyniosła promowaną właśnie płytę DVD "Kazik and the Kommander's Car".
19.09.2012 | aktual.: 20.09.2012 13:49
Katy wraca do historii sprzed 70 lat. We wrześniu 1939 roku Kazimierz Piechowski miał 19 lat. Jego rodzinny Tczew Niemcy zajęli już czwartego dnia wojny. Harcerzy rozstrzeliwali. Kazik postanowił przedostać się na Węgry, z nadzieją dołączenia do tworzonego we Francji wojska polskiego. Zamiar nie powiódł się - chłopak został schwytany, trafił do aresztu. Do Auschwitz wywieziono go w początkowej fazie tworzenia obozu, w drugim transporcie. Był więźniem nr 918.
Uciekli główną bramą obozu
Pracował w komandach, które usuwały zwłoki zabitych w egzekucjach więźniów. Potem trafił do magazynów zaopatrzeniowych. Wówczas zaczął obmyślać plan ucieczki. Wraz trzema innymi więźniami - ukraińskim przyjacielem Gienkiem Benderą, księdzem Józefem Lempartem i Staszkiem Jasterą, harcerzem - zdecydowali, że wydostaną się przez główną bramę obozową, tą z napisem "Arbeit macht frei", jako czteroosobowe komando. Mundury esesmańskie i samochód Steyr 220 (do wyłącznego użytku Rudolfa Hoessa) okazały się przepustką na wszystkich posterunkach kontrolnych. Szalona brawura dała im wolność.
Piechowski do końca wojny walczył w szeregach Armii Krajowej. Komunistyczne władze skazały go za to w 1947 roku na dziesięć lat, odsiedział w więzieniu siedem. - Miałem 33 lata, gdy wreszcie wyszedłem na wolność. Zabrano mi całą młodość. Tyle, że to był mój obowiązek - harcerzem jest się na całe życie - Katy cytuje słowa 91-letniego dziś Piechowskiego.
Polsko-brytyjska rodzina i historia
Katy Carr urodziła się i wychowała w Nottingham. Ale jej rodzice poznali się we Włocławku, gdzie ojciec z gronem licznych specjalistów z Wysp budował rafinerię. Rodzina matki pochodzi z Bielska-Białej. I właśnie jedna z wizyt u krewnych stała się początkiem dla piosenki "Kommander’s Car", której tematem jest opisane wyżej wydarzenie. Warto jeszcze wspomnieć, że "Kommander’s Car" to jeden z utworów z albumu Katy Carr pt. "Coquette" typowanego do London Music Award 2012.
- U ciotki poprawiam swój język polski oglądając namiętnie telewizję - opowiada Katy. - I trafiłam na fascynujący film dokumentalny o Kazimierzu Piechowskim. Usłyszałam z ekranu opowieść o człowieku, która mną wstrząsnęła. Czy wiesz, że tylko 144 więźniom udało się uciec z Auschwitz… Ja musiałam poznać Kazika osobiście. Wydaje mi się, że widziałam te wydarzenia na własne oczy. W Londynie napisałam piosenkę o ostatnich 80 metrach ucieczki - mówi Katy.
Kariera wokalistki nie była życiowym marzeniem Katy. Gdy decydowała o swej przyszłości scena i estrada były nieco na uboczu. Lubiła śpiewać, ale pierwszym planem przez lata były samoloty i latanie. Chciała zasiadać za sterami samolotów bojowych, marzyła o karierze pilota myśliwców! Idąc konsekwentnie tą drogą kadetka Carr w wieku 16 lat przez rok regularnie jeździła na lotnisko RAF-u (godzina drogi na skuterze), gdzie uzyskała licencję pilota szybowcowego. Ale jako 18-latka wygrała konkurs muzyczny, którego nagrodą było wejście do studia na nagrania… Po tym nie było już powrotu do kokpitu. Katy przyjechała na studia muzyczne do Londynu. Dziś ma na swym koncie spory już dorobek płytowy: "Screwing Lies" (2001), "Passion Play" (2003) oraz "Coquette" (2009). Rok 2012 stoi pod znakiem czwartej płyty pt. "Passport", który trafi na rynek we wrześniu.
"Nie wierzyłam w sukces"
O swych osiągnięciach Katy mówi z uśmiechem, to dla niej temat mało ważny, co wyjaśnia swych "militarnym podejściem do życia".
- Nigdy nie myślałam, że nie osiągnę sukcesu. Wojskowe wychowanie wpaja w ciebie przekonanie o własnej wartości. Mam wielkie ego (śmiech), ale nie potrzebuję sławy. Moim sukcesem jest właśnie to, że realizuję swa wielką pasję, jaką jest muzyka. Sukces to dla mnie proces, a nie cel do osiągnięcia - tłumaczy Katy.
Piosenkarka podkreśla w rozmowie, że w ostatnich latach największą przyjemność sprawia jej koncertowanie przed audytorium starszych ludzi. - Napisz, że uwielbiam "Lili Marlene" - wtrąca piosenkarka. Styl Katy nawiązuje do lat 30. i 40. ubiegłego wieku, co przy nowoczesnej, współczesnej aranżacji daje tamtym piosenkom interesujący, bardzo świeży efekt. Nic, więc dziwnego, że repertuar sprzed lat ma swoją publiczność, a występy cieszą się powodzeniem. Dla Katy to okazja na bliższe kontakty z publicznością, rozmowy ze świadkami wydarzeń sprzed lat, które dla niej są inspiracją.
Spotkanie z panem Kazimierzem
Tak właśnie trafiła do Kazimierza Piechowskiego. Dokument obejrzany w telewizji stał się inspiracją dla wzruszającej piosenki. Katy czuła potrzebę poznania pana Kazimierza osobiście. Dziś podkreśla z uśmiechem zażenowania, że zdobyła jego telefon, ale przez cztery miesiące nie miała odwagi zadzwonić. Obawy okazały się niepotrzebne. Piosenka "Kommander’s Car" była pięknym podarunkiem dla pana Kazimierza, który przyjął ją ze wzruszeniem.
Spotkanie z Piechowskim poprosiła, by skomentować słowami: "Największym wrażeniem, które odniosłam z rozmowy z nim jest jego życiowa mądrość i elokwencja. Historia Polski jest bardzo skomplikowana, ale Piechowski dał mi klucz do jej zrozumienia. Kazik nie tylko nauczył mnie naszej historii, ale także przekazał mi swój optymizm i życiową energię. On wstrzyknął we mnie zastrzyk polskości. Ja zawsze uważałam się za pół-Polkę, pół-Angielkę. Teraz wydaje mi się, że wszyscy żyjemy w pętli czasu. I nie jest ważne, kim jesteśmy z nazwy czy imienia - tylko, jak żyjemy".
Jarosław Koźmiński
Historia Kazika Piechowskiego jest częścią projektu edukacyjnego pn. "Building Bridges" ufundowanego przez Enfield Council.