Katowicki sąd odpiera zarzuty ws. Colloseum
Sąd Okręgowy w Katowicach nie odpowiada za
zniknięcie szefów KFI Colloseum - uważa jego rzeczniczka Teresa
Truchlińska-Binasik. Dwóch spośród czterech podejrzanych o
wyłudzenie 345 mln zł ukrywa się.
W ubiegłym tygodniu katowicki sąd zdecydował o aresztowaniu wszystkich mężczyzn, nakaz zatrzymania wydał jednak dopiero następnego dnia. Dwaj podejrzani sami zgłosili się na policję. Dwaj pozostali - właściciel Colloseum Józef J. i wiceprezes tej spółki Piotr W. - zniknęli i są teraz są ścigani krajowymi listami gończymi. Według adwokatów Colloseum, Józef J. przebywa w RPA. Sąd, podejmując decyzje o areszcie, zmienił postanowienie sądu niższej instancji, który w lutym wypuścił ich na wolność.
Nie widzę żadnego związku między tym, że podejrzanych do chwili obecnej nie ujęto, a tym, że ten nakaz doprowadzenia i osadzenia nie został wydany równocześnie z postanowieniem. Zasadniczo nie ma takiego przepisu, nie ma takiego instrumentu, gdzie w takiej konkretnej sprawie można by tych podejrzanych natychmiast ująć - powiedziała w czwartek sędzia Truchlińska- Binasik.
Według sądu, prokuratura zgodziła się na to, by dokumenty pozwalające na osadzenie szefów Colloseum w areszcie wydano dopiero następnego dnia. Prokuratura stanowczo temu zaprzecza.
To nieprawda. Otrzymaliśmy jedynie informację od sądu, że nakaz przyjęcia podejrzanych do aresztu będzie do odebrania nie wcześniej niż następnego dnia w południe. Nie było żadnych uzgodnień - nie przewiduje tego procedura. Powiem więcej - jakiekolwiek nasze naciski w tej sprawie byłyby formą pozaprocesowego nacisku na sąd - powiedział prokurator Tomasz Tadla.
Sprawę ma wyjaśnić Ministerstwo Sprawiedliwości. Katowicki sąd przesłał tam już niezbędne dokumenty.(iza)