Katolickie szpitale w Kolonii odmówiły pomocy zgwałconej kobiecie
Dwa katolickie szpitale w Niemczech, prowadzone przez zakon sióstr celitek, odmówiły pomocy zgwałconej kobiecie. Szpitale tłumaczyły się, że nie mogą jej zbadać, ponieważ musiałyby jej przepisać tabletki wczesnoporonne. - Unikajcie katolickich szpitali - radzą tymczasem niektórzy politycy, dodając, że cała sprawa pokazuje "cyniczną moralność Kościoła katolickiego".
17.01.2013 | aktual.: 17.01.2013 21:11
25-letnia mieszkanka Kolonii w grudniu zeszłego roku bawiła się wieczorem w kilku klubach tamtejszej dzielnicy rozrywki. Następnego dnia obudziła się na ławce w parku w zupełnie innej dzielnicy miasta i nie mogła sobie przypomnieć, co się z nią działo w nocy oraz jak tam trafiła. Kiedy udało jej się dotrzeć do domu, wraz z matką pojechała na pogotowie. Młoda kobieta podejrzewała, że straciła przytomność po tzw. pigułkach gwałtu, a następnie została zgwałcona - informuje portal wdr.de.
Katolickie szpitale odmówiły
Dyżurna lekarka Irmgard Maiworm przyjęła młodą kobietę i natychmiast zaalarmowała policję. Potrzebne były jednak badania ginekologiczne, więc lekarka pogotowia zwróciła się do dwóch szpitali. Ku jej zaskoczeniu dwa pierwsze kategorycznie odmówiły. Szpital St-Vinzenz-Hospital w dzielnicy Nippes i Heilig-Geist-Krankenhaus w Longerich nie chciał przyjąć pacjentki.
Władze szpitala tłumaczyły, że w przypadku gwałtu lekarz ma prawny obowiązek poinformować ofiarę, iż dla zapobieżenia ewentualnej ciąży może ona zażyć środek wczesnoporonny. Szpital musiałby także wystawić jej receptę na taki lek, a to "jest nie do pogodzenia z etyką chrześcijańską".
Nie dość, że oba szpitale nie pomogły zgwałconej kobiecie, to także odmówiły pomocy w badaniu i zabezpieczeniu śladów gwałtu, które są konieczne do wszczęcia śledztwa przez policję - potwierdziła to portalowi wdr.de rzeczniczka kolońskiej policji Dorotee Goebel.
25-latkę udało się w końcu przewieźć do szpitala ewangelickiego, gdzie przeprowadzono wszystkie konieczne badania, potrzebne policji.
Nie wolno przepisywać leków wczesnoporonnych
Od listopada 2012 roku katolickie szpitale, prowadzone przez zakon celitek, działają według nowych wytycznych, wydanych przez arcybiskupa Kolonii Joachima Meisnera. Według nich żaden z katolickich szpitali nie może przepisywać środków wczesnoporonnych, nawet w przypadku gwałtu. Lekarze, którzy złamią te zasady, są zwalniani z pracy.
Jednak to, jak potraktowano zgwałconą kobietę wywołało skandal i oburzenie w niemieckich mediach. Władze szpitali zapewniają, że doszło do nieporozumienia. Lekarzom wolno badać ofiary gwałtów i zabezpieczać materiał dowodowy, nie wolno im tylko przepisywać tabletek wczesnoporonnych. Także archidiecezja kolońska zaprzecza, jakoby obowiązywała zasada, że w wypadku podejrzenia o gwałt szpitale musiały odmawiać wykonania badań służących zabezpieczeniu śladów przestępstwa
Jednak do lekarki, która przyjęła ofiarę gwałtu te tłumaczenia, nie trafiają. Jej zdaniem ta upokarzająca procedura odsyłania i odmawiania badań, sprawiła, że 25-latka stała się jeszcze raz ofiarą.
Politycy zapowiadają kontrole
W tej sprawie wypowiedzieli się także politycy. - Incydent w Kolonii jeszcze raz pokazuje cyniczną moralność Kościoła katolickiego - powiedział, tymczasem szef nadreńskich Zielonych Sven Lehmann. - Niestety, ofiary gwałtów muszą pamiętać: unikajcie katolickich placówek! - stwierdził i dodał, że skandalem jest, iż takie placówki dostają w ogóle środki z budżetu państwa
Kontrolę działania szpitali i zgodność ich wewnętrznych przepisów z prawem niemieckim zapowiedziało Ministerstwo Zdrowia Nadrenii Północnej-Westfalii - poinformował taz.de.