PolskaKatastrofa smoleńska. "Wyborcza" informuje o "zanieczyszczonych dowodach"

Katastrofa smoleńska. "Wyborcza" informuje o "zanieczyszczonych dowodach"

Pojawiają się nowe doniesienia dotyczące badań nad przyczyną katastrofy smoleńskiej. "Gazeta Wyborcza" informuje o sposobach magazynowania dowodów. Cytuje również eksperta, który odniósł się do wiadomości o tym, że laboratorium odnalazło trotyl na fotelach, których nie było na pokładzie.

Katastrofa smoleńska. "Wyborcza" informuje o "zanieczyszczonych dowodach"
Katastrofa smoleńska. "Wyborcza" informuje o "zanieczyszczonych dowodach"
Źródło zdjęć: © PAP
Karolina Kołodziejczyk

16.04.2021 07:57

W środę "Gazeta Wyborcza" informowała, że trotyl, który miał być zidentyfikowany przez włoskie laboratorium, może pochodzić z próbek foteli, których nie było w samolocie.

Teraz pojawiają się nowe doniesienia. "GW" podaje, że "dowody ze śledztwa smoleńskiego podczas składowania mogły zostać zanieczyszczone tak, że nie nadają się do badań".

Katastrofa smoleńska. Gdzie trafiły dowody?

Materiały miały być składowane w magazynie dowodów rzeczowych Zakładu Chemii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji (CLKP). Od 2012 do 2014 r. znajdowały się w osobnym pomieszczeniu, jednak po badaniach zostały przeniesione do piwnic, gdzie mieści się magazyn ogólnego dowodów rzeczowych.

- Zwracałem uwagę, że taki sposób składowania grozi kontaminacją (zanieczyszczeniem - przyp. red.) tego materiału. Ale polecenie przełożonych było jasne - powiedział w rozmowie z  "Wyborczą" dr inż. Wojciech Pawłowski, który jest adiunktem w Zakładzie Materiałów Wysokoenergetycznych Politechniki Warszawskiej, w latach 1995-2014 był cywilnym ekspertem Laboratorium Kryminalistycznego. Z kolei od 2011 do 2018 r. Pawłowski był cywilnym biegłym CLKP.

Według niego znalezione w Rzymie na fotelach samolotu ślady materiałów wybuchowych mogą pochodzić z substancji, które znajdowały się w tym magazynie.

Katastrofa smoleńska pod lupą. Pytania ws. foteli

"GW" wskazuje na to, że w 2013 r., po zakończeniu badań, CLKP wydało opinię, że w badanych próbkach nie ma śladów niebezpiecznych materiałów.

Analizowane były również odczyny z foteli zniszczonych w trakcie katastrofy. Jednak do CLKP trafiły też fotele zapasowe, które zostały wymontowane z samolotu przed katastrofą.

"Te fotele nie mieściły się w pomieszczeniu z dowodami, przechowywano je w zamkniętej części korytarza Zakładu Chemii" - czytamy w artykule, w którym dodano, że fotele były używane również do eksperymentów porównawczych, podczas których nanoszono na wycięte z nich fragmenty próbki różnych substancji.

Jednak w 2014 roku zarówno fotele, jak i pozostałe dowody trafiły do dolnego magazynu, gdzie leżały dowody rzeczowe z innych spraw: próbki materiałów wybuchowych, narkotyki, substancje do produkcji narkotyków, alkohol, środki drażniące.

W 2017 r. dowody z magazynu zabrała Żandarmeria Wojskowa. Od tego czasu są poddawane analizom w laboratoriach w Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz we Włoszech.

Katastrofa smoleńska. Ekspert krytycznie o badaniu "zanieczyszczonych preparatów"

Dr Pawłowski, który rozstał się z CLKP w 2018 roku, wspomniał o wynikach badań próbek z 2019 roku (w tym części foteli), które przysłało prokuraturze laboratorium w Kent z Wielkiej Brytanii. Wykryto m.in. heksogen, trotyl, kwas pikrynowy oraz dwunitrotoluen.

- Należy tu zwrócić szczególną uwagę na obecność dwunitrotoluenu, który jest zanieczyszczeniem poprodukcyjnym trotylu. Substancja ta nie zostawia śladów po detonacji ładunku trotylowego, bo jest jej w nim poniżej 1 proc. Jeśli występuje wraz z trotylem, to może oznaczać, że zaszła kontaminacja poprzez jej parowanie, ponieważ jej lotność jest dużo większa od lotności trotylu - tłumaczył "GW" ekspert, krytykując działania śledczych. Jego zdaniem "rozsyłanie po laboratoriach na całym świecie zanieczyszczonych preparatów do niczego nie prowadzi".

W piątek Prokuratura Krajowa w komunikacie przesłanym PAP przekazała, że artykuł "Wyborczej" "zawiera nieprawdziwe, zmanipulowane informacje".

"Nieprawdą jest, że istnieją jakiekolwiek ustalenia, iż ślady i próbki przekazane przez Prokuraturę Krajową zagranicznym laboratoriom utraciły wartości dowodowe z powodu niewłaściwego ich przechowywania w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji. Biegli zagraniczni przed przebadaniem śladów dotyczących katastrofy smoleńskiej, kwalifikowali je do dalszych badań. Kwestie zabezpieczania dowodów na miejscu zdarzenia w Smoleńsku, ich właściwego przechowywania i metodyki badania przez CLKP, są szczegółowo oceniane przez zagranicznych biegłych. Eksperci ci badają ślady i interpretują wyniki uzyskanych badań" - można przeczytać w oświadczeniu PK.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (152)