Katastrofa smoleńska. Gigantyczne koszty śledztwa, nagrody i awanse dla śledczych
Polska prokuratura od 14 lat prowadzi śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Za czasów Zbigniewa Ziobry śledczy nie chcieli udzielać informacji o kosztach jego prowadzenia, teraz wiadomo już więcej. Wydatki na utrzymanie zespołu śledczych były ogromne. Awanse zaliczali też "zasłużeni" śledczy.
Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej ruszyło już 10 kwietnia 2010 r. Najpierw prowadziła je prokuratura wojskowa, a w kwietniu 2016 r., po zmianach w prokuraturze, przejął je zespół śledczy nr 1 Prokuratury Krajowej - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Szefem grupy był początkowo Marek Kuczyński (z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu), a jego zastępcami - Agnieszka Stanek (z Prokuratury Okręgowej w Krakowie) i Krzysztof Schwartz (z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu), który obecnie kieruje zespołem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Zamach w Smoleńsku? Prowadzący przypomniał słowa Kurskiego
Początkowo zespół ten liczył ośmiu śledczych, potem się rozrósł. Prokuratura Krajowa nigdy nie chciała ujawnić jego dokładnego składu. Twierdziła, że to stanowi tajemnicę śledztwa.
Awanse, nagrody i dodatki dla śledczych
Członkowie zespołu - jak informuje "GW" - cieszyli się szczególnymi względami w prokuraturze Ziobry. Praktycznie wszyscy awansowali z prokuratorów prokuratur regionalnych na stanowiska prokuratorów PK, co oznaczało również znaczną podwyżkę pensji. Wynagrodzenia na tych stanowiskach na ogół wynoszą więcej, niż pensje sędziów Sądu Najwyższego, a więc ponad 28-30 tys. zł, bo dochodzą do tego różne dodatki, których nie mają sędziowie w SN.
Z ustaleń dziennika wynika, że oprócz podstawowych wynagrodzeń i pieniędzy za staż, smoleńscy śledczy dostawali także dodatki - funkcyjny i specjalny. Ten pierwszy sięgał 0,40 podstawy, a dodatek specjalny - całkowicie uznaniowy, wynosił do 40 proc. wynagrodzenia. Członkowie zespołu prowadzącego śledztwo otrzymywali również nagrody, sięgające nawet 38 tys. zł.
Ponadto, jak ustaliła "GW", część z nich dostawała zwrot kosztów przejazdu do miejsca zamieszkania. W latach 2016-23 wydano na ten cel blisko pół miliona złotych. Rekordzista dostał w sumie z tego tytułu 100 744 zł.
Zarobki prokuratorów smoleńskich rosły także dzięki dodatkowi mieszkaniowemu. To co miesiąc ok. 3 tys. zł, od których śledczy nie musieli odprowadzać podatku. Część z nich miała ten dodatek pobierać, mimo iż nie byli na delegacji, a byli powołani na stałe do PK. Ich dodatki mieszkaniowe w latach 2016-18 wyniosły od 20 970 zł do 78 029 zł.
Kontrowersje budzą także koszty samego śledztwa. Od 2016 roku wyniosły one 74 mln zł.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"