Katarzyna W. może kosztować podatników nawet milion złotych
Zabawy Katarzyny W. z wymiarem sprawiedliwości już kosztowały podatników setki tysięcy złotych. A to nie koniec. Do czasu, gdy zakończy się proces i matka Madzi (+6 mies.) usłyszy prawomocny wyrok sądu, ta kwota jeszcze wzrośnie. Według szacunków ekspertów jej wybryki mogą kosztować nawet milion złotych!
Licznik kosztów bije już od 24 stycznia, kiedy Katarzyna W. zgłosiła porwanie swojej córki Madzi. Najpierw przez tydzień policjanci, strażacy i zwykli ludzie szukali niemowlęcia. Koszt ich pracy wyniósł kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Wydatki wzrosły, kiedy w końcu za namową Krzysztofa Rutkowskiego Katarzyna W. przyznała, że dziecko nie żyje, porywacz nie istnieje, a ona ze strachu ukryła zwłoki dziewczynki. Ponieważ Katarzyna W. nie była w stanie wskazać, gdzie ukryła zwłoki, policjanci na wniosek prokuratury musieli użyć georadaru. A koszt wypożyczenia takiego sprzętu to kilkanaście tysięcy złotych!
Pracę strażaków, którzy przeszukiwali dno rzeki Przemszy, wyceniono na 20 tys. zł. - Trzeba dodać do tego koszty jej pobytu w areszcie, konwojów, doprowadzeń, mieszkania policyjnego, w którym miała być rozpracowywana przez śledczych, ekspertyzy, opinie biegłych, badania, eksperymenty śledcze, pobyt w szpitalu na oddziale psychiatrycznym. Według moich wyliczeń i z mojego policyjnego doświadczenia wynika, że to około 400 tys. zł, jeśli zatrzymamy się w momencie, kiedy Katarzyna W. po raz pierwszy trafiła do aresztu - mówi Arkadiusz Andała (43 l.), szef biura detektywistycznego w Chorzowie, były oficer policji.
Sąd wypuścił Katarzynę z aresztu po dwóch tygodniach, na wniosek obrońcy z urzędu, którego wynagrodzenie to też koszty podatników - ok. 3 tys. zł. Dzień pobytu aresztanta to kwota około 150-200 zł dziennie. Zza krat Katarzyna W. została odwieziona do domu w policyjnym radiowozie i doprowadzona w eskorcie pod same drzwi mieszkania rodziców. Takie miała życzenia, a zapłaciliśmy za to my wszyscy.
Od momentu, kiedy 5 listopada matka Katarzyny zgłosiła zaginięcie córki, policjanci rozpoczęli szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą wartą ok. 50 tys. zł (paliwo do radiowozów, wynagrodzenie dla policjantów, telefony, sprawdzanie bilingów i inne działania operacyjne), natomiast trzy dni poszukiwań kobiety, gdy już była ścigana listem gończym i widniała na policyjnej liście najbardziej poszukiwanych przestępców - to około 20 tys. zł. - W tę kwotę trzeba wliczyć koszt eskorty policyjnej, konwoju, pracy podlaskich policjantów, wyjazd ze Śląska pod Białystok i powrót, działania operacyjne, które doprowadziły do jej zatrzymania - dodaje Andała.
Ponieważ do tych wyliczeń należy jeszcze dodać koszty biegłych sądowych, którzy opracowali ekspertyzy na zlecenie prokuratury, koszty pracy prokuratorów, sędziów i policjantów, to do tej pory cyrk z Katarzyną w roli głównej kosztował nas około 700 tys. zł. A to jeszcze nie koniec, bo śledztwo wciąż trwa, a proces nawet się jeszcze nie zaczął. Katarzyna W. to bardzo droga utrzymanka polskiego państwa!
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Rozwód Waśniewskich. Bartek żąda aby...