PolskaKatarzyna W. może kosztować podatników nawet milion złotych

Katarzyna W. może kosztować podatników nawet milion złotych

Zabawy Katarzyny W. z wymiarem sprawiedliwości już kosztowały podatników setki tysięcy złotych. A to nie koniec. Do czasu, gdy zakończy się proces i matka Madzi (+6 mies.) usłyszy prawomocny wyrok sądu, ta kwota jeszcze wzrośnie. Według szacunków ekspertów jej wybryki mogą kosztować nawet milion złotych!

Katarzyna W. może kosztować podatników nawet milion złotych
Źródło zdjęć: © WP.PL | Damian Wis

23.11.2012 | aktual.: 23.11.2012 11:06

Licznik kosztów bije już od 24 stycznia, kiedy Katarzyna W. zgłosiła porwanie swojej córki Madzi. Najpierw przez tydzień policjanci, strażacy i zwykli ludzie szukali niemowlęcia. Koszt ich pracy wyniósł kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Wydatki wzrosły, kiedy w końcu za namową Krzysztofa Rutkowskiego Katarzyna W. przyznała, że dziecko nie żyje, porywacz nie istnieje, a ona ze strachu ukryła zwłoki dziewczynki. Ponieważ Katarzyna W. nie była w stanie wskazać, gdzie ukryła zwłoki, policjanci na wniosek prokuratury musieli użyć georadaru. A koszt wypożyczenia takiego sprzętu to kilkanaście tysięcy złotych!

Pracę strażaków, którzy przeszukiwali dno rzeki Przemszy, wyceniono na 20 tys. zł. - Trzeba dodać do tego koszty jej pobytu w areszcie, konwojów, doprowadzeń, mieszkania policyjnego, w którym miała być rozpracowywana przez śledczych, ekspertyzy, opinie biegłych, badania, eksperymenty śledcze, pobyt w szpitalu na oddziale psychiatrycznym. Według moich wyliczeń i z mojego policyjnego doświadczenia wynika, że to około 400 tys. zł, jeśli zatrzymamy się w momencie, kiedy Katarzyna W. po raz pierwszy trafiła do aresztu - mówi Arkadiusz Andała (43 l.), szef biura detektywistycznego w Chorzowie, były oficer policji.

Sąd wypuścił Katarzynę z aresztu po dwóch tygodniach, na wniosek obrońcy z urzędu, którego wynagrodzenie to też koszty podatników - ok. 3 tys. zł. Dzień pobytu aresztanta to kwota około 150-200 zł dziennie. Zza krat Katarzyna W. została odwieziona do domu w policyjnym radiowozie i doprowadzona w eskorcie pod same drzwi mieszkania rodziców. Takie miała życzenia, a zapłaciliśmy za to my wszyscy.

Od momentu, kiedy 5 listopada matka Katarzyny zgłosiła zaginięcie córki, policjanci rozpoczęli szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą wartą ok. 50 tys. zł (paliwo do radiowozów, wynagrodzenie dla policjantów, telefony, sprawdzanie bilingów i inne działania operacyjne), natomiast trzy dni poszukiwań kobiety, gdy już była ścigana listem gończym i widniała na policyjnej liście najbardziej poszukiwanych przestępców - to około 20 tys. zł. - W tę kwotę trzeba wliczyć koszt eskorty policyjnej, konwoju, pracy podlaskich policjantów, wyjazd ze Śląska pod Białystok i powrót, działania operacyjne, które doprowadziły do jej zatrzymania - dodaje Andała.

Ponieważ do tych wyliczeń należy jeszcze dodać koszty biegłych sądowych, którzy opracowali ekspertyzy na zlecenie prokuratury, koszty pracy prokuratorów, sędziów i policjantów, to do tej pory cyrk z Katarzyną w roli głównej kosztował nas około 700 tys. zł. A to jeszcze nie koniec, bo śledztwo wciąż trwa, a proces nawet się jeszcze nie zaczął. Katarzyna W. to bardzo droga utrzymanka polskiego państwa!

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Rozwód Waśniewskich. Bartek żąda aby...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (286)