Kata zatrudnię od zaraz
Przywrócenia kary śmierci chce większość
Polaków. Domagają się jej nie tylko zwykli ludzie, ale również
politycy i posłowie. To efekt coraz większej brutalizacji naszego
życia - uważają eksperci. Stosowanie kary śmierci wymaga powrotu
zawodu kata. Ktoś bowiem musiałby te wyroki wykonywać. Tylko kto?
Postanowiliśmy to sprawdzić - pisze "Super Express".
"W związku z możliwością przywrócenia kary śmierci CHARON sp. z o.o. poszukuje osób, które gotowe są pracować przy jej wykonywaniu. Nie wymagamy doświadczenia zawodowego. Zainteresowanym gwarantujemy dyskrecję" - ogłoszenie tej treści pojawiło się w czwartkowym "Super Expressie". Rozdzwoniły się telefony osób zainteresowanych - podaje dziennik.
Jestem zainteresowany pracą - tak rozmowę rozpoczął 50-letni mężczyzna, podający się za wiceprezesa spółdzielni mieszkaniowej w Warszawie. Nie był jedyny. W ciągu dwóch godzin zadzwoniło kilkanaście osób, a w ciągu całego dnia liczba zainteresowanych zbliżyła się do setki. Ludzie telefonowali z całej Polski. Do radia Bogoria z Grodziska Maz., w którym przeczytano nasze ogłoszenie, natychmiast kilkadziesiąt osób. Najczęściej powodem była chęć "oczyszczenia", jak to określali, społeczeństwa z przestępców - informuje "Super Express".
Gdy patrzę na to, co się dzieje w tym kraju, to chcę jakoś to zmienić - tak swoje motywy wyjaśniało kilkanaście osób. Nie zabrakło jednak powodów czysto ekonomicznych - pisze dziennik. Jak ktoś zawinił, to trzeba go eliminować. A ja jestem na rencie, nic nie robię i parę złotych by się przydało. Ile? Tysiąc złotych wystarczy - tak swoje usługi zaoferował 50-letni radiomechanik z Warszawy. Pieniądze nie są tutaj istotne - tak stwierdził natomiast właściciel kiosku.
Liczba osób, które były gotowe wykonywać zawód kata, przerosła nasze oczekiwania. Wiedzieliśmy, że znaczna część naszego społeczeństwa opowiada się za przywróceniem kary śmieci, ale nie spodziewaliśmy się, że tak wiele osób chce tę karę wykonywać. Wśród telefonujących przeważali mężczyźni ze średnim wykształceniem w wieku około 50 lat. Wśród poszukujących pracy byli: były milicjant, grabarz, młody rzeźnik, ale także dobrze zarabiający handlowiec, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej, a nawet były radca prawny. Niemal wszyscy deklarowali, że są katolikami. Nikt nie widział konfliktu między wiarą a odbieraniem życia człowiekowi - pisze "Super Express". (PAP)