Kastrować czy nie kastrować? Oto jest pytanie
Pomysł na kastrację pedofilów zdobył rozgłos po tragicznej historii z Siemiatycz, gdzie ojciec wielokrotnie zgwałcił swoją córkę. Wtedy to premier publicznie przyznał, że „kastracja może nie jest zbyt ludzka, ale w tym przypadku nie mówimy o ludziach”. To zdawałoby się „normalne” stwierdzenie wywołało prawdziwą wrzawę w opinii publicznej. Zaczęły się rozmaite dyskusje – zarówno polityczne jak i społeczne. Wszyscy w Polsce zaczęli się zastanawiać: kastrować, czy nie? I jak to w końcu będzie?
23.12.2008 | aktual.: 23.12.2008 12:43
Czym właściwie jest kastracja farmakologiczna?
Jest to forma leczenia farmakologicznego obniżająca popęd seksualny u danego osobnika. Stosuje się ją w wielu krajach – za zgodą skazanego: w Austrii, Danii, Holandii, Włoszech, Niemczech, Francji, Norwegii, Portugalii, czy Hiszpanii i – przymusowo: w Szwecji, Danii, Kanadzie i kilku stanach USA. Leczenie farmakologiczne jest ściśle powiązane z długą terapią, zazwyczaj w zakładzie zamkniętym. W Polsce planowane jest wprowadzenie przymusowej kastracji, zaraz po odbyciu wyroku. W zależności od kategorii przestępstw sąd będzie mógł lub będzie musiał zastosować taką karę. Jeżeli ktoś nie będzie chciał się dobrowolnie poddać leczeniu ambulatoryjnemu, to będzie można zastosować wobec niego leczenie w zakładzie zamkniętym.
Zbrodnia i kara
Wszystko zaczęło się w poniedziałek 8 września 2008 roku, kiedy światło dzienne ujrzała przerażająca historia 21-letniej dziewczyny z Siemiatycz, która latami była więziona i gwałcona przez własnego ojca. W wyniku gwałtów kobieta urodziła dwoje dzieci i pod presją ojca zrzekła się do nich praw. Ojcu 21-latki postawiono m.in. zarzuty doprowadzenia córki, z użyciem przemocy, wielokrotnie, do obcowania płciowego. Część zarzucanych mu czynów miała miejsce przed ukończeniem przez dziewczynę 15 lat. Zwyrodnialec usłyszał również zarzuty gróźb karalnych i bezpodstawnego pozbawiania wolności.
Tego samego dnia na konferencji prasowej premier Donald Tusk zapytany o to, jak karać takich ludzi, powiedział, że najlepiej ich kastrować. - Chciałbym, żeby w Polsce wprowadzono kastrację chemiczną nie na życzenie skazanego, ale jako element wyroku - powiedział wtedy premier. Jak zaznaczył wie, że jego słowa wywołają zaraz oburzenie u obrońców praw człowieka (co ciekawe nasz RPO nie skrytykował a poparł pomysł premiera).
- Powiem rzecz radykalną, ale nie sądzę, żeby wobec takich indywiduów, takich kreatur, można zastosować termin człowiek. W związku z tym, nie sądzę, żeby obrona praw człowieka dotyczyła tego rodzaju zdarzeń - powiedział Tusk. Premier zaznaczył równocześnie, że już kilka miesięcy wcześniej podjęto wstępne prace nad przygotowaniem przepisów, które zaowocowałby możliwością wprowadzenia kastracji farmakologicznej wobec pedofilów, a szczególnie tych, którzy nie rokują żadnej nadziei na poprawę.
Po konferencji rozgorzała się ogólnopolska dyskusja o problemie pedofilii i kastracji farmakologicznej, która właściwie trwa do dziś. Skutek jest taki, że sejm debatuje nad projektem specjalnej ustawy, która prawnie ureguluje sprawę kastracji. Zapewne już niedługo pedofile w naszym kraju będą odbywać surowsze kary, a po odbyciu wyroku będą musieli się leczyć. Odetchnęliście z ulgą? Czy macie wątpliwości? No właśnie, wątpliwości…
PiS jest za, Lewica zdecydowanie przeciw
Prezydencki minister Michał Kamiński pytany, czy prezydent Lech Kaczyński podpisałby ustawę wprowadzającą farmakologiczną kastrację pedofilów, odpowiedział, że nie wie, ale prezydent był "zawsze zwolennikiem surowych kar". Kamiński zaznaczył, że jeśli chodzi o jego poglądy to popiera stanowisko premiera. - Nic dodać, nic ująć. Nawet się cieszę, kiedy mogę się zgadzać z premierem. Moim zdaniem to trzeba robić, bo to co zrobił ten człowiek (ojciec 21-latki z Siemiatycz) jest po prostu czymś absolutnie nie do wyobrażenia. Każdy normalny człowiek nie ma słów, aby to opisać - mówił po konferencji premiera Kamiński. Prezydencki minister zaznaczył, że takich ludzi należy zdecydowanie karać i "eliminować" z normalnego życia społecznego.
Kilka miesięcy później podczas sejmowej debaty nad ustawą o kastracji, Klub Prawa i Sprawiedliwości poparł rządowy projekt, ale podkreślił, że wymaga on uzupełnień. Na przykład posłanka Beata Kempa stwierdziła, że zmiany proponowane przez PO są jak zwykle nie wystarczające. - Walka z pedofilią musi być zakrojona na szeroką skalę i trzeba w niej być bardzo skutecznym - powiedziała posłanka.
Projektowi zdecydowanie sprzeciwił się klub Lewicy. Posłanka Izabela Jaruga-Nowacka mówiła w telewizji, że jej klub popiera walkę z pedofilią, jednak (!) nie metodami proponowanymi przez rząd. Szczególnie jeśli chodzi o kastrację, która jest rozwiązaniem niepewnym i bardzo drogim. Posłanka przekonywała, że jeżeli nie ma pieniędzy na in vitro i na znieczulanie podczas porodów, to rząd powinien zamknąć pedofilów w więzieniach, a nie "szprycować" ich drogimi hormonami.
Marek Balicki z SdPl posunął się krok dalej. Razem z posłami Demokratycznego Koła Poselskiego oraz profesorami prawa Marianem Filarem i Janem Widackim skierowali interpelację do premiera w sprawie niezgodności przymusowej kastracji z konstytucją. Wskazali w niej, że przymusowa kastracja chemiczna pedofilów narusza zakaz stosowania kar cielesnych i okrutnego traktowania, który jest zapisany w konstytucji i międzynarodowych konwencjach podpisanych przez Polskę. Balicki wystosował również pytanie, czy rząd konsultował skuteczność tej metody z fachowcami i ile pieniędzy przeznaczy na leczenie przestępców seksualnych.
A co na to specjaliści?
Według specjalistki w zakresie prawa karnego, dr hab. Moniki Płatek „szumne zapowiedzi wprowadzenia kastracji farmakologicznej to populizm, bo tego typu możliwości są w Polsce co najmniej od roku 1970”. - W przepisach nic nie trzeba zmieniać, trzeba je tylko zacząć stosować – powiedziała Wirtualnej Polsce.
- Pedofila należy karać zgodnie z tym, co mówi art. 200 kodeksu karnego. Jednak samo umieszczenie pedofila w więzieniu nie jest rozwiązaniem, bo nie zmieni jego skłonności. Należy mu pomóc poprzez różnego rodzaju terapie, prowadzące do obniżenia popędu płciowego, bądź jego całkowitego wyeliminowania, które już dziś w ramach tego artykułu można stosować – mówiła dr Płatek.
Wybitny seksuolog, prof. Lew-Starowicz powiedział natomiast, że kastracja farmakologiczna nie jest niczym nowym i jest już stosowana u ludzi, którzy mają nadmierny popęd seksualny. - Kastracja farmakologiczna to część leczenia, leki są dostępne w aptekach na receptę - powiedział profesor.
Seksuolog dodał, że leki, używane przy farmakologicznej kastracji obniżają poziom hormonu płciowego-testosteronu. - Wówczas popęd jest mniejszy, ale leki nie mogą go zlikwidować całkowicie, gdyż popęd nie zależy tylko od hormonu płciowego, ale także od psychiki i nie można go całkowicie wygasić - podkreślił.
Zaznaczył, że wygaszanie popędu trwa wówczas, gdy pacjent przyjmuje leki; trwa pięć lat, jeżeli potrzeba pięć lat; może też trwać całe życie. Pytany o stosunek do przymusowej kastracji farmakologicznej, powiedział: lekarz woli zajmować się pacjentami, którzy chcą się leczyć dobrowolnie. Dodał, że np. on sam ma 12 takich pacjentów.
Jaki będzie finał?
Rok 2008 nie przyniesie nam odpowiedzi na to pytanie, natomiast możemy być pewni, że nasi parlamentarzyści (równolegle z Platformą własny projekt przygotowała Lewica) usilnie pracują nad dopracowaniem ustawy i już niedługo poddadzą ją pod głosowanie. A wtedy, oczywiście jeżeli prezydent Lech Kaczyński nie zgłosi weta, my i nasze dzieci będziemy mogli czuć się bardziej bezpiecznie.
Jan Stanisławski, Wirtualna Polska