Kasjerka okradała kuratorium oświaty
Nie 150 tys. zł, ale 183 tys. zł brakuje na
kontach białostockiego kuratorium oświaty za sprawą przestępczych działań kasjerki.
01.04.2004 | aktual.: 01.04.2004 16:05
Takie są wyniki kontroli finansów kuratorium, przeprowadzonej przez pracowników Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. W czwartek wyniki tej kontroli zostały opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej, na stronach internetowych Urzędu Wojewódzkiego.
Kiedy w lutym odkryto, że na kontach kuratorium brakuje znacznych kwot, o taką kontrolę do wojewody zwróciła się sama kurator oświaty w Białymstoku. Kontrolujący przez kilka tygodni badali procedury finansowe w tej placówce, zakres obowiązków poszczególnych pracowników odpowiedzialnych za finanse. Jak głosi protokół z kontroli, mimo braku istotnych błędów w procedurach związanych z kontrolą wewnętrzną tzw. gospodarki kasowej, system okazał się zawodny.
Kontrolerzy zwrócili uwagę, że np. w ewidencji czeków były liczne przeróbki cyfr, używanie korektora do usuwania pierwotnych zapisów, co powinno było spowodować bardziej wnikliwą kontrolę, zwłaszcza wykazów czeków anulowanych.
Wytknęli też, że powierzenie kasjerce wszystkich czynności związanych z obrotem gotówkowym i bezgotówkowym i jednoczesne upoważnienie jej do odbioru korespondencji bankowej, "stanowiło zamknięty krąg, którego kontrola wewnętrzna kuratorium nie była w stanie przeniknąć".
Dlatego kontrolerzy ocenili, że sprawowanie kontroli finansowej w kuratorium oświaty w Białymstoku było nieskuteczne. Wyliczyli, że kasjerce w latach 2001-2004 udało się przywłaszczyć 183 tys. zł. Większość tych pieniędzy pobrała na czeki, które potem w dokumentacji anulowała lub ich w niej nie ujęła.
W pojedynczych przypadkach były to kwoty rzędu kilku-kilkunastu tysięcy złotych. Np. w 2001 roku zrealizowała pięć czeków na kwoty 2-10 tys. zł.
Prowadząca postępowanie w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe zapowiada, że protokół będzie dołączony do akt postępowania. Jak powiedziano tam w czwartek PAP, ustalona wyższa suma zagarniętych z kuratorium pieniędzy wpłynie na zmianę zarzutów postawionych kasjerce.
Sprawa tego przestępstwa wyszła na jaw, gdy do kuratorium zgłosiła się firma, która nie otrzymała pieniędzy za bony towarowe, które tej placówce przekazała. Chodziło o blisko 100 tys. zł. Okazało się wówczas, że potwierdzenia przelewów bankowych zostały sfałszowane.
Jedna z pracownic zespołu finansowo-ekonomicznego kuratorium, odpowiedzialna za kontakty z bankami i przelewy, wyszła wtedy z pracy "na kilkanaście minut załatwić swoje sprawy" i już do niej nie wróciła. Przez kilka dni, zanim wraz z adwokatem zgłosiła się do prokuratury, była poszukiwana przez policję.
Prokuratura postawiła jej zarzut fałszowania dokumentów i zagarnięcia mienia. Sama kasjerka przyznała się do kradzieży 150 tys. zł. Po jej przesłuchaniu prokuratura zdecydowała się nie wnioskować o areszt i zastosowała wobec niej zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny.