Kasia zmarła w narkozie u dentysty
Kasia Szejnwald zmarła na fotelu dentystycznym. Lekarz, który dał jej
znieczulenie, przedawkował środek i nie miał odpowiednej specjalizacji. Po ponadrocznym śledztwie prokuratura postawiła anestezjologowi zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki i przekroczenia uprawnień.
– Kasia uwielbiała sport, biegała w maratonie. Świetnie się uczyła. Za osiągnięcia w szkole dostała nagrodę premiera. Ale panicznie bała się bólu, a miała do wyleczenia aż 10 zębów – wspomina jej mama Irena Szejnwald (45 l.). – Dlatego zdecydowałam się wybrać taki gabinet dentystyczny, gdzie zabiegi przeprowadza się pod narkozą. Rodzice 15-letniej dziewczynki udali się do wrocławskiej firmy Neo-Dent. Umówili zabieg na 25 października 2002 r. Wcześniej przeprowadzili badania (w tym EKG)
, niezbędne do zastosowania narkozy.
– Właścicielka gabinetu Anna Korejko-Koynov zapewniła mnie, że wszystkie zęby wyleczy za jednym razem, a zabieg przebiegnie szybko i sprawnie – opowiada pani Szejnwald. – Gwarantowała też, że przez cały czas będziemy mogli być przy dziecku – dodaje Stanisław Szejnwald (47 l.), ojciec Kasi.
Ale nie mogli być przy dziecku. Musieli zostać na korytarzu. Dziewczynkę przed zabiegiem uśpił anestezjolog Michał O. Ale zabieg się nie rozpoczął. Po kilkunastu minutach z gabinetu wybiegła dentystka i wezwała pogotowie. Mimo prób reanimacji, nie udało się uratować dziecka.
W trakcie śledztwa okazało się, że Michał O. przedawkował środek usypiający. Mało tego, Izba Lekarska we Wrocławiu stwierdziła, że anestezjolog miał tylko I stopień specjalizacji i nie mógł samodzielnie przeprowadzać narkozy. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Bioleczniczych wydał natomiast ekspertyzę – na prośbę rodziców – w której uznał, że sprzęt, na którym przeprowadzano zabieg, nie miał odpowiedniego atestu.
Anna Korejko-Koynov nie chciała rozmawiać z Faktem. Przez sekretarkę poinformowała jedynie, że nic o sprawie nie wie. Michał O. uciekł przed nami. Oboje nadal pracują w zawodzie. Mimo że od piątkowego wieczoru doktor O. jest podejrzanym, nadal znieczula pacjentów w szpitalu im. Falkiewicza we Wrocławiu. Anna Korejko-Koynov nadal prowadzi gabinet, ale zrezygnowała z zabiegów w narkozie.