Kary za wagary?
Uczniowie szukają sposobu na to, jak się nie uczyć. Co piąty licealista to nałogowy wagarowicz. Na Sądecczyźnie są klasy, w których połowa składu legitymuje się zaświadczeniem o dysleksji albo dysgrafii - z takim kwitkiem młodzi ludzie nie boją się jedynki z testów kompetencyjnych albo z matury. Nie muszą wkuwać ortograficznych regułek - pisze "Gazeta Krakowska".
24.11.2006 | aktual.: 24.11.2006 09:53
W resorcie oświaty szuka się natomiast sposobu na to, jak skutecznie rozprawić się ze szkolnymi leserami. Kolekcjonerzy nieusprawiedliwionych godzin mogą niebawem nie otrzymać promocji do następnej klasy, a rodzice mogą być karani grzywnami. Dyrektorzy sądeckich liceów i urzędnicy zarządzający oświatą, próbują na razie swoimi sposobami walczyć z armią labowiczów i "ortograficznych alergików".
Precz z ortograficznymi regułami
Apelowaliśmy do poradni psychologiczno-pedagogicznych i do lekarzy, żeby, zanim wypiszą orzeczenie o dysleksji, najpierw parę razy się zastanowili - mówi Waldemar Olszyński, dyrektor Wydziału Edukacji w sądeckim Urzędzie Miasta. Niestety bywa, że specjaliści ulegają prośbom rodziców, którzy być może nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą zrobić dziecku krzywdę.Orzeczenie o dysleksji daje pewien komfort, bo błędy popełnione w sprawdzianach nie są brane pod uwagę, ale z drugiej strony przekreśla czasem szanse na dalszą edukację dziecka w kierunach humanistycznych i pozbawia go możliwości wyboru niektórych zawodów.
Średnio w krajach Europy co dziesiąty człowiek to dyslektyk. W dużych miastach w Polsce papier o dysleksji ma co trzeci uczeń. Są klasy w naszym regionie, w których połowa uczniów to dyslektycy i dysgraficy - martwi się Stanisław Szudek, dyrektor sądeckiej delegatury Kuratorium Oświaty i Wychowania. To efekt wyboru najłatwiejszego sposobu na kłopoty z ortografią. Zamiast pracować z dzieckiem zwyczajnie słabym, nauczyciele i rodzice od razu kierują go do poradni, a tam o zaświadczenie stosunkowo łatwo.
Wjechać na ambicję
Inny problem to wagary - szczególnie popularne w szkołach ponadgimnazjalnych. Rekordziści mają po 80 godzin nieusprawiedliwionych- mówi Tadeusz Orlicz, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego. Młodzi ludzie w tym wieku uważają, że są dorośli i trudno im wytłumaczyć, że z nadrobieniem zaległości w nauce będzie kłopot.
W ubiegłym roku pewien notoryczny wagarowicz musił pożegnać się ze swoją klasą w Liceum Akademickim im. Bolesława Chrobrego. Zdecydowano, że zaległości ze 180 godzin na których nie był obecny, są nie do nadrobienia. Przyczyną była niestety chyba nieodpowiedzialność rodziców. Uznali, że skoro nauka jest dla syna przyczyną stresu, to lepiej, żeby siedział w domu - mówi Bogusław Kołcz, dyrektor szkoły.
Mimo wszystko wychodzimy z założenia, że nasza młodzież jest odpowiedzialna. Nie bawimy się w śledztwa, nie kwestionujemy zaświadczeń lekarskich i usprawiedliwień od rodziców. Stosujemy jeden, myślę skuteczny patent: oddziaływanie na ambicję. A jeśli ucznia nie ma na lekcjach, to może się spodziewać, że gdy wreszcie się pojawi, będzie bardzo szczegółowo przepytany. Więc zanim pójdzie na wagary musi się zastanowić czy to mu się opłaca.
W Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Nowym Sączu nauczyciele nie przyjmują zwolnień od rodziców na papierze. Trzeba osobiście albo telefonicznie usprawiedliwić nieobecność pociechy. To dobry sposób na usprawiedliwienia - fałszywki i na te wypisywane zupełnie bezkrytycznie.
Słomiane sieroty podatne na kłopoty
Najskuteczniejszą metodą na rozwiązania problemu wagarów jest dobry i systematyczny kontakt szkoły z rodzicami. Niestety o taki kontakt trudno w dużych szkołach. Dlatego pewnie w małych wiejskich szkółkach, gdzie uczeń nie jest anonimowy, wagarowiczów nie ma. Są raczej w miastach, gdze można zgubić się w tłumie- mówi Stanisław Szudek.
Dyrektor sądeckiej delegatury kuratoroium dostrzega jeszcze inne zjawisko, którego skutkiem bywają wagary, kłopoty w nauce i kłopoty wychowawcze z młodzieżą. To problem rodzin tymczasowo "rozbitych" przez zarobkowe wyjazdy rodziców za granicę. Sytuacja, w której dziecko, które zostaje na długi czas na przykład pod opieką babci, jest bardzo zła. Efektem są zwykle poważne kłopoty. Będziemy musieli zastanowić się jak zaradzić tego typu kłopotom - mówi.
Iwona Kamieńska