Kary więzienia w procesie "Koli" i jego gangsterów
Na kary od półtora roku do 25 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Łodzi dziesięć osób, w tym dwoje Ukraińców, oskarżonych o udział w zorganizowanej zbrojnej grupie przestępczej, zabójstwo, próby zabójstwa i napady.
Wobec szefa grupy - 52-letniego Ukraińca Mykoli M. ps. Kola - sąd wymierzył karę 10 lat więzienia. Tym samym orzekł karę wyższą niż domagał się prokurator. Na najwyższe kary - 25 i 15 lat więzienia - sąd skazał Sławomira B. i Jarosława K. - oskarżonych o zabójstwo w marcu 2000 roku członka grupy pruszkowskiej Artura B. Wyrok nie jest prawomocny. Sędzia Paweł Kowalski przyznał, że w swojej karierze nie spotkała się dotąd ze sprawą z taką liczbą zarzutów i o takim ciężarze gatunkowym.
Według prokuratury, "Kola" działał w Polsce od początku lat 90.; zorganizował cztery grupy przestępcze, którymi kierował na terenie całego kraju. Według oskarżenia, ta grupa działała od 1999 do 2002 roku. Gangsterom przedstawiono w sumie ponad 70 zarzutów. Oskarżono ich o zabójstwo oraz usiłowanie dwóch zabójstw na terenie Warszawy i jednego w październiku 1999 roku w Łodzi. W tym ostatnim przypadku ofiarą miał być właściciel kantoru wymiany walut.
Członkom grupy zarzucono także kilkadziesiąt napadów z użyciem broni palnej i noży na listonoszy, sklepy jubilerskie, kantory, hurtownie i konwoje z pieniędzmi. Łupem bandytów padło co najmniej pół miliona złotych.
Proces toczył się przy zastosowaniu szczególnych środków bezpieczeństwa. Wobec szefa grupy - 52-letniego "Koli" - oraz trzech innych oskarżonych prokurator wnosił o nadzwyczajne złagodzenie kary, bowiem współpracowali oni z organami ścigania, a ich wyjaśnienia - zdaniem prokuratora - pozwoliły na rozpracowanie innych grup przestępczych, które zorganizował w Polsce. Dla "Koli" prokurator domagał się 6 lat więzienia.
Jego rola jako źródła dowodowego była na tyle istotna, że pozwoliła na rozpracowanie tych grup i postawienie kilkudziesięciu osób przed wymiarem sprawiedliwości. Pozwoliła na ustalenie kilkudziesięciu spraw, które zostały ponad 10 lat temu umorzone z powodu niewykrycia sprawców czynów - mówił dziennikarzom prok. Wojciech Górski z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi.
Sąd wymierzył im jednak kary wyższe niż chciał prokurator (od 8 do 12 lat więzienia). Sędzia Kowalski podkreślił, że doskonale sobie zdaje sprawę, że gdyby nie postawa oskarżonych, którzy opowiedzieli wszystko na temat tych przestępstw, to prawdopodobnie większość postępowań w tej sprawie byłaby umorzona. Jednocześnie przypomniał, że odpowiadali oni za zabójstwo lub usiłowanie zabójstwa.
Orzeczone kary wychodzą poza żądanie prokuratora, ale z drugiej strony chodzi o to, żeby również oskarżeni wiedzieli, że te kary, które byłyby znacznie surowsze za przestępstwa im przypisane, zawdzięczają swojej postawie w toku postępowania przygotowawczego a także przed sądem. Nie można uznać tych kar za rażąco surowe - argumentował sędzia Kowalski. Obrońcy oskarżonych zapowiadają apelację od wyroku.
Przed sądami toczą się jeszcze dwa procesy "Koli" i jego "żołnierzy", w których oskarżeni są oni także o zabójstwo, usiłowanie zabójstw oraz kilkadziesiąt napadów na jubilerów, hurtownie i konwoje.
"Kolę" ujęli w listopadzie 2002 roku w Lublinie funkcjonariusze łódzkiego Centralnego Biura Śledczego. Jak informowała wtedy policja, choć prokuratura nie ma na to dowodów, "Kola" w czasie wojny afgańskiej był członkiem elitarnego radzieckiego specnazu, specjalistą od wszelkiego rodzaju broni, materiałów wybuchowych i mistrzem sztuk walki wręcz.