PolskaKary do 2 lat w zawieszeniu za aferę "łowców skór"

Kary do 2 lat w zawieszeniu za aferę "łowców skór"

Na kary od 1,5 do 2 lat więzienia w zawieszeniu
na pięć lat skazał Sąd Okręgowy w Łodzi pięciu byłych
pracowników łódzkiego pogotowia, oskarżonych o przyjmowanie
pieniędzy od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach
pacjentów.

Kary do 2 lat w zawieszeniu za aferę "łowców skór"
Źródło zdjęć: © PAP

03.07.2008 | aktual.: 03.07.2008 16:15

To kolejny wyrok w głośnej aferze w łódzkim pogotowiu. Lekarzom sąd wymierzył kary: Jarosławowi F. - 2 lata więzienia, Małgorzacie M. - 1,5 roku, a Syryjczykowi Akramowi H. - 2 lata pozbawienia wolności. Sanitariusza Sławomira S. (to brat byłego dyspozytora pogotowia Tomasza S., jednego z głównych podejrzanych w aferze "łowców skór") sąd skazał na karę dwóch lat więzienia, a b. dyspozytorkę Zofię T. na 1,5 roku pozbawienia wolności. Wszystkim sąd zawiesił warunkowo wykonanie kary na pięć lat.

Wobec całej piątki sąd orzekł grzywny w wysokości od 10 do 15 tysięcy złotych i przepadek osiągniętych korzyści majątkowych w kwotach od 1600 do niespełna 10 tys. zł.

Sąd uznał, że wszyscy oskarżeni pomogli w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach. Wyrok nie jest prawomocny.

Według prokuratury, oskarżeni w latach 1998-2002 roku w celu osiągnięcia korzyści majątkowej ujawnili przedstawicielom kilku zakładów pogrzebowych informacje o zgonach w sumie 100 pacjentów. Przyjęli za to ponad 145 tys. zł. Mieli też nakłaniać rodziny zmarłych osób do skorzystania z usług tych zakładów pogrzebowych.

Zdaniem prokuratury, pracownicy pogotowia wiedzieli, że w przypadku zorganizowania pogrzebu cena za usługę będzie zawyżona o kwotę, jaką oni otrzymali od firmy pogrzebowej i uczynili sobie z tego procederu stałe źródło dochodu. Każdy z nich przyjął w sumie od zakładów pogrzebowych kwoty od 21,3 tys. zł do 39,6 tys. zł. Zdaniem śledczych, ujawniając dane zmarłego pacjenta naruszyli oni także przepisy ustawy o ochronie danych osobowych.

Proces toczył się ponad rok; przesłuchano w nim ponad 200 świadków. Prokurator zażądał dla oskarżonych kar od 2 do 3,5 roku pozbawienia wolności, kar grzywny i zakazu wykonywania zawodu. Obrońcy wnosili o łagodny wymiar kary.

Wydając wyrok sąd uznał, że nie można w tej sprawie mówić o korupcji, a oskarżeni dopuścili się pomocnictwa w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i złamali tajemnicę lekarską, ujawniając ich dane. Zdaniem sądu, zdawali sobie sprawę, że pieniądze wypłacone im przez firmy pogrzebowe za informacje o zgonach będą wliczone w koszty pogrzebu, które organizował dany zakład.

Sąd uznał, że nie można przypisać oskarżonym, aby brali łapówki. Kiedy oni działali, nie było spenalizowane pełnienie funkcji publicznej i oni nie uzależniali swoich działań - wydania karty zgonu, stwierdzenia zgonu, od tego, że pogrzeb ma być wykonany przez tą czy inną firmę pogrzebową. Po prostu informowali, że taka firma wykonuje usługi. Często wprowadzali w błąd i wykorzystywali przy tym różne fortele - mówił sędzia Jarosław Bolek. Sąd podkreślił jednocześnie, że w większości przypadków bliscy zmarłych byli zadowoleni z poziomu tych usług pogrzebowych, a zawiadomienie zakładu pogrzebowego odbywało się za ich zgodą.

Zaznaczył, że oskarżeni nie byli dyspozytorami danych osobowych i ten zarzut został wyeliminowany z kwalifikacji prawnej czynu.

Sędzia Bolek uzasadniając wysokość kar podkreślił, że sąd wziął pod uwagę fakt, że oskarżeni nie byli dotąd karani i że weszli w proceder handlu informacjami o zgonach, który "kwitł" już w łódzkim pogotowiu od połowy lat 90., zanim sami zaczęli pracować w pogotowiu.

Sąd zaznaczył, że oskarżeni wykazali skruchę, żal i częściowo przyznali się w postępowaniu do zarzucanych czynów. Wziął też pod uwagę wiek oskarżonych, wykształcenie i charakter czynu. Ich przewinieniem jest to, że nie umieli zachować tajemnicy lekarskiej, ale za to powinni ponosić odpowiedzialność przed sadem zawodowym. Niewątpliwie działali z chęci osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc sobie z tego procederu stałe źródło zarobkowania - mówił sędzia.

Warunkowo zawieszając kary, sąd uznał, że bardziej wychowawcze będą kary majątkowe - grzywny i przepadek osiągniętych korzyści. Aby umożliwić im wykonanie tych kar, odpokutowanie, sąd wykonanie kary pozbawienia wolności zawiesił uznając, że taka kara będzie adekwatna do stopnia zawinienia. Pozbawiając wolności i możliwości wykonywania zawodu sąd uniemożliwiłby oskarżonym wykonanie tych kar - mówił sędzia Bolek.

W ocenie sądu pozbawianie oskarżonych możliwości wykonywania zawodu byłoby nieadekwatne do czynu, który - jak podkreślił sąd - nie miał związku z leczeniem pacjentów.

Sąd zaznaczył także, że jeśli w najbliższym czasie nie zmienią się w łódzkim pogotowiu procedury związane ze stwierdzaniem zgonów pacjentów przez lekarzy, to za jakiś czas na rynku pojawi się nowa firma pogrzebowa, które będzie w ten sam sposób chciał pozyskiwać informatorów w pogotowiu.

Na ogłoszeniu wyroku nie było oskarżonych. Apelacji nie wyklucza prokuratura, choć decyzja zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku. Orzeczone kary odbiegają od złożonych wniosków przez prokuraturę, która wnosiła o kary bezwzględnego pozbawienia wolności - podkreślił prok. Radomił Bartodziejski. Nie chciał komentować braku zakazu wykonywania zawodu w stosunku do oskarżonych.

To drugi proces w ujawnionej przed pięcioma laty aferze "łowców skór" w łódzkim pogotowiu. W czerwcu Sąd Apelacyjny w Łodzi prawomocnie skazał dwóch b. sanitariuszy łódzkiego pogotowia oskarżonych o zabójstwa w sumie pięciu pacjentów - Andrzeja N. - na dożywocie oraz Karola B. - na 25 lat więzienia. Dwóch b. lekarzy pogotowia - Janusz K. i Paweł W. - oskarżonych o narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli, zostało skazanych na 6 i 5 lat więzienia.

Wszyscy zostali uznani także za winnych wyłudzenia pieniędzy na szkodę rodzin zmarłych i przyjęcia od 10 do 30 tys. złotych od firm pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów. Wobec całej czwórki sąd orzekł także 10-letni zakaz wykonywania zawodu.

W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano lek zwiotczający mięśnie, co w określonych przypadkach powodowało ich śmierć.

Łódzka prokuratura okręgowa nadal prowadzi śledztwo w sprawie afery w pogotowiu i zapowiada kolejne akty oskarżenia. Śledztwo obejmuje lata 1998-2002; badanych jest ponad 2 tysiące przypadków zgonów pacjentów w łódzkim pogotowiu.

Główne wątki śledztwa dotyczą: pozbawiania życia pacjentów przez stosowanie niewłaściwej terapii medycznej lub niewłaściwych leków, w tym skoliny i chlorku potasu, korupcji w związku z informacjami o zgonach pacjentów oraz celowego opóźniania wysyłania karetek do pacjentów. W sumie podejrzanych jest ponad 40 osób, m.in. lekarze, właściciele lub pracownicy zakładów pogrzebowych oraz byli pracownicy pogotowia, w tym sanitariusze i dyspozytorzy.

W wątku korupcyjnym dobiega końca śledztwo ws. działania jednej z firm pogrzebowych. Trzy osoby, w tym właściciele firmy, są podejrzani o wręczanie korzyści majątkowych za informacje o przypadkach zgonów ponad 600 pacjentów pogotowia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)