Karty kredytowe nie takie bezpieczne
Większość sprzedawców w sklepach w ogóle nie sprawdza tożsamości i podpisów osób płacących kartami za zakupy - wynika z sondy "Gazety Wyborczej" i firmy Open Finance.
Tylko co czwarty sprzedawca porównał wzór podpisu na karcie z tym złożonym przez klienta na potwierdzeniu transakcji. W paru przypadkach pracownik sklepu nawet nie czekał z zatwierdzeniem transakcji na złożenie podpisu przez właściciela karty.
W kilku sklepach wysłanniczki "Gazety Wyborczej" próbowały płacić kartą, na której wydrukowane były dane mężczyzny. Za każdym razem transakcja dochodziła do skutku, choć zgodnie z przepisami sklep powinien natychmiast zatrzymać kartę i powiadomić bank.
Dziennik pisze, że z jego eksperymentu wynika, iż - w razie kradzieży karty - nieco bezpieczniej mogą czuć się posiadacze tych kart, w przypadku których transakcje autoryzuje się, podając PIN, a nie tylko podpisując kwitek. Żeby zrobić zakupy na czyjeś konto, przestępca musi nie tylko ukraść kartę i użyć jej przed zastrzeżeniem, ale i wcześniej podpatrzyć PIN.
Zdaniem "Gazety Wyborczej" poziom bezpieczeństwa użytkowników kart mogłoby poprawić upowszechnienie kart z chipem. Na chipie można bowiem zapisać znacznie więcej informacji o posiadaczu karty, niż na pasku magnetycznym. (IAR)