PolskaKarnowski: Moi urzędnicy niczego złego nie zrobili

Karnowski: Moi urzędnicy niczego złego nie zrobili

Karnowski w rozmowie z TVN24 powiedział, że, zarzuty, jakie prokuratura postawiła sekretarzowi miasta oraz kierowcy prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego "są śmieszne".
Mężczyźni mieli brać udział w ustawieniu przetargu na samochód dla
prezydenta.

21.11.2008 | aktual.: 21.11.2008 23:07

Jak poinformował w piątek PAP szef gdańskiego biura do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej, Zbigniew Niemczyk, chodzi o przetarg z marca 2008 roku.

Zdaniem śledczych przetarg ustawiono tak, by wygrać go mogło tylko jedno, wcześniej upatrzone przez zamawiających, auto. Śledczy natrafili nawet na anulowaną fakturę za samochód, która została wystawiona przed przetargiem.

Karnowski stwierdził, że "to bardzo śmiała teza i bardzo niesłuszne zarzuty, bo w przetargu mógł każdy wystartować". Prezydent podkreślił, że "ma pełne zaufanie do tych urzędników i jest pewny, że niczego złego nie zrobili i oczyszczą się z zarzutów". Dodał, że sekretarz miasta i kierowca nie będą zawieszeni w wykonywaniu swoich obowiązków służbowych.

Obu pracownikom Urzędu Miasta w Sopocie - za przekroczenie uprawnień - grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Sprawa przetargu na samochód dla prezydenta Karnowskiego wyszła na jaw w czasie śledztwa, które od lipca tego roku prowadzi gdańskie biuro Prokuratury Krajowej. Postępowanie to rozpoczęło się od doniesienia miejscowego biznesmena - Sławomira Julkego, który zarzucił Karnowskiemu, że ten przedstawił mu propozycję korupcyjną.

Julke, który chciał przebudować strych kamienicy w Sopocie, stwierdził, że w marcu tego roku prezydent Sopotu Jacek Karnowski zażądał od niego dwóch mieszkań, które miałyby powstać na tymże strychu. Zdaniem biznesmena prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Karnowski nie przyznał się do winy.

Jako dowód korupcyjnej propozycji prezydenta biznesmen dostarczył prokuraturze taśmę z nagraniem tej rozmowy.

W piątek w wywiadzie dla TVN24 Karnowski powiedział, że według niego "taśma jest poklejona".

Poinformował, że taka jest opinia biegłego sądowego, któremu zlecił ekspertyzę nagrania.

Pod koniec września tego roku prokuratura postawiła zarzut sfałszowania dokumentu Danucie Z. - konserwatorowi zabytków w sopockim magistracie. Zdaniem śledczych kobieta - już po tym, jak sprawa trafiła do prokuratury - miała dokonać fałszerstwa, które mogło pomóc prezydentowi Karnowskiemu obalić zarzuty biznesmena.

W ramach postępowania wszczętego po doniesieniu Sławomira Julkego, prokuratura zajęła się także powiązaniami sopockiego magistratu z jednym z miejscowych dilerów samochodowych. Piątkowe zarzuty dla dwóch pracowników urzędu są efektem badania przez prokuratorów właśnie tego wątku śledztwa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)