Karmelitanki zablokowały budowę, bo chcą spokoju
Dwa lata załatwiania formalności, spotkań i negocjacji nie zdały się na nic. Krakowska firma Podgórze Developer nie może postawić na Wzgórzu św. Wojciecha w Poznaniu kilkupiętrowego budynku mieszkalno-usługowego. Nie może, choć ma ziemię, a projekt kamienicy zaakceptowali miejscy architekci i konserwator zabytków.
Inwestycję zablokowały siostry karmelitanki, które zamieszkują sąsiadujący z działkami inwestora klasztor. Zakonnice przekonały ministra kultury i dziedzictwa narodowego, że budowa kamienicy to zły pomysł.
Na początku 2008 r. pełnomocnik krakowskiej firmy, architekt Witold Sarana zaczął rozmawiać z poznańskimi urzędnikami o budowie. Wcześniej Podgórze Developer wykupiło trzy sąsiadujące z klasztorem karmelitanek zaniedbane działki. Kiedy firma wystąpiła o wydanie warunków zabudowy - czyli o określenie, jaki budynek może stanąć na działkach - siostry napisały list do prezydenta Poznania. Poprosiły, żeby kamienica, która ma powstać obok klasztoru, jak najmniej im przeszkadzała.
Karmelitanki żyją w klimacie wyciszenia i skupienia. Dążą do oddzielenia się od świata i pełnego zaangażowania w modlitwę. Choć Wzgórze św. Wojciecha znajduje się w centrum Poznania, jest miejscem na tyle cichym i spokojnym, że takie życie jest tam możliwe.
Inwestor zapowiedział, że pójdzie na ustępstwa i wybuduje taką kamienicę, która możliwie jak najmniej będzie przeszkadzała karmelitankom. Witold Sarana ustalił z urzędnikami z Wydziału Urbanistyki i Architektury UM, że budynek nie będzie miał okien wychodzących na północ (czyli na ogród sióstr) i że będzie maksymalnie oddalony od granicy działek. Od strony karmelitanek kamienica miała być też obniżona z czterech-pięciu do trzech pięter. Ten projekt warunków zabudowy zaakceptował też miejski konserwator zabytków.
Siostry uznały jednak, że taki kompromis ich nie zadowala. I zaskarżyły decyzję konserwator Marii Strzałko do ministra kultury. A ten, jak poinformowało "Polskę Głos Wielkopolski" centrum prasowe ministerstwa, z argumentami karmelitanek się zgodził. Efekt? Po ponad dwóch latach inwestor wraca do punktu wyjścia. Nadal nie ma warunków zabudowy, o pozwoleniu na rozpoczęcie prac nie wspominając.