PolskaKaretki po kontroli

Karetki po kontroli

Wydział kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia, który po wypadku na ul. Jagiellońskiej w Zakopanem, w trybie pilnym sprawdził wyjazdy zakopiańskich karetek w ciągu ostatnich kilku miesięcy, doszukał się w pracy oddziału ratunkowego pewnych nieprawidłowości.

Karetki po kontroli

09.09.2005 | aktual.: 09.09.2005 09:27

Dyrekcja nie zgadza się z zarzutami NFZ. Wysłała swoje zastrzeżenia do Funduszu. Jeżeli nie zostan one uwzględnione i NFZ nałoży na placówkę karę finansową - zapowiada odwołanie do ministra zdrowia. Kontrola NFZ nastąpiła tuż po tragicznym wypadku, do jakiego doszło w Zakopanem przy ul. Jagiellońskiej 31 lipca br. Według relacji świadków karetka pogotowia przyjechała z opóźnieniem. Zmarł 25-letni mężczyzna. Dyrekcja szpitala tłumaczyła się wtedy, że dysponuje tylko trzema karetkami, które muszą obsłużyć 70-tysięczny teren powiatu tatrzańskiego oraz turystów. W sumie ok. 100 tys. ludzi. Jednak NFZ zarzucił dyrekcji zakopiańskiego szpitala, że pracownicy nie przestrzegają obowiązujących procedur. Fundusz uznał, że doszło do złamania umowy i wysłał kontrolę.

- Kontrolerzy w protokole pokontrolnym zarzucili nam dwa podstawowe błędy - twierdzi Sylweriusz Kosiński, zastępca dyrektora zakopiańskiego szpitala. - Według nich jeden z wyjazdów karetki owego feralnego dnia, 31 lipca, był bezzasadny. Jeśli chodzi o skontrolowane przy okazji wyjazdy z ostatnich miesięcy - szpitalowi zarzucono, że część z nich, około 10 proc. jest nieuzasadniona. Bowiem zgodnie z przepisami karetka ma być wysyłana tylko do stanów, gdzie istnieje bezpośrednie zagrożenie życia. Gdy taki stan nie zachodzi, pacjent powinien być odsyłany do lekarza opieki podstawowej.

Dyrekcja szpitala nie zgadza się z postawionymi zarzutami. Uważa, że kontrolerzy nie wzięli pod uwagę wszystkich dostępnych materiałów, m. in. przesłuchań taśm z nagraniem rozmów dyspozytorki przyjmującej wezwania, książki odmów. - Według nas przesłuchanie przez kontrolerów nagrania taśmy z 31 lipca wyjaśniłoby zarzut, że wyjazd jednej z karetek był nieuzasadniony. Objawy opisane w czasie rozmowy wzywającego z dyspozytorką świadczyły o zagrożeniu życia chorego. Dla nas sprawa jest ewidentna: wyjazd był jak najbardziej zasadny, co potwierdziła zresztą nasza wewnętrzna kontrola - wyjaśnia dyrektor Kosiński.

- Co do zarzutu drugiego, że ok. 10 proc. wyjazdów naszych karetek jest nieuzasadniona, uważam, że tego się nie da uniknąć. W każdym szpitalu zdarza ich tyle, co u nas. Nie odbiegamy tu od normy. Dyspozytorka bardzo często nie jest w stanie stwierdzić na podstawie rozmowy telefonicznej, czy chodzi o bezpośrednie zagrożenie życia. Najczęściej wer yfik uje to lekarz po przyjeździe na miejsce. Kontrolerzy badając te przypadki, ocenili ich zasadność tylko na podstawie karty wyjazdów, gdzie już są wpisane dane po weryfikacji. Moim zdaniem przy ocenie powinni również wziąć pod uwagę taśmy z nagraniami wezwań. Poza tym w ogóle nie ujęto książki odmów, gdzie wpisane są wezwania nie zrealizowane. Takich było kilkaset, co dowodzi, że nie do każdego wezwania jeździ karetka. Dyrekcja zakopiańskiego szpitala swoje zatrzeżenia co do protokołu pokontrolnego wraz z dokumentacją dowodową wysłała do NFZ. Teraz czeka na odpowiedź. Jeżeli NFZ nie zaakceptuje wyjaśnień dyrekcji i uzna raport kontrolerów, na szpital
najprawdopodobniej zostanie nałożona kara finansowa: obcięte zostanie mu kilka procent wpływów z kontraktu (czyli kilkadziesiąt lub nawet kilkaset tysięcy złotych). Dyrekcja zapowiada w takiej sytuacji odwołanie się do wyższych instancji.

Halina Kraczyńska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)