Kardiolodzy interwencyjni: duże błędy merytoryczne w katalogu usług NFZ
Pośrednie przymuszanie do popełniania błędów lekarskich i preferowanie starych, nieskutecznych metod leczenia przy układaniu katalogu usług medycznych zarzuca Narodowemu Funduszowi Zdrowia nowo powstałe Stowarzyszenie Zawodowe Kardiologów Interwencyjnych.
27.01.2006 | aktual.: 27.01.2006 15:10
Według Stowarzyszenia, podstawowy problem zaistniały przy ustalaniu przez NFZ tegorocznego katalogu usług, to uniemożliwienie kardiologom interwencyjnym wykonywania chorym na choroby wieńcowe niektórych dodatkowych zabiegów medycznych.
Jak podał na piątkowej konferencji prasowej w Katowicach prezes Stowarzyszenia dr hab. Paweł Buszman, przeciętnie połowa pacjentów operowanych przez tętnicę na serce ma miażdżycę. Często należałoby jednocześnie przeprowadzić im zabieg angioplastyki - tzw. balonikowania lub założenia stentu.
W sytuacji rozpoczętego już zabiegu na sercu taka dodatkowa procedura jest bardzo krótka i prosta, wręcz kilkuminutowa. Nie została jednak wpisana przez NFZ do katalogu usług świadczonych przez kardiologów interwencyjnych, a finansowanych przez Fundusz.
W tym przypadku pacjent musi być ponownie hospitalizowany, a "balonikowanie" lub założenie stentu przeprowadzone odrębnie przez lekarzy innych specjalności. Według kardiologów, rozwiązaniem tej sytuacji jest dopuszczenie przez NFZ do sumowania procedur wykonywanych w ramach jednego zabiegu, co byłoby pożytkiem i dla pacjenta i dla kasy Funduszu.
Niewykonanie przy miażdżycy takiego dodatkowego zabiegu podczas operacji na sercu jest wręcz błędem lekarskim. Nie chcemy zagarniać dla siebie pieniędzy wynikających ze świadczenia określonych procedur, chcemy wykonywać potrzebne badania i zabiegi u tych, którzy trafili do nas z powodu chorób serca - powiedział Buszman.
Inny sygnalizowany przez Stowarzyszenie problem dotyczy błędnego merytorycznie rozdziału środków między specjalizacje zajmujące się leczeniem pacjentów w stanach zawałowych. Zbyt wielu pacjentów w stanie zawałowym jest kierowanych na leczenie zachowawcze - przez podawanie leków - które jest znacznie mniej skuteczne od interwencyjnego - ocenił Buszman.
Według danych podanych przez kardiologa, na stu pacjentów, których zawał leczony jest farmakologicznie, umiera około piętnastu. Szybka interwencja małoinwazyjna pozwala ograniczyć ich liczbę do pięciu; oprócz tego często możliwe jest całkowite usunięcie bezpośredniej przyczyny zawału.
Mimo znacznego wzrostu liczby zabiegów przeprowadzanych przez polskich kardiologów interwencyjnych, wciąż przeprowadza się ich u nas proporcjonalnie o połowę mniej niż w Niemczech czy Czechach. Problemem są pieniądze.
Mimo że nasze zabiegi mogą wydawać się płatnikowi bardzo kosztowne, jednak są bardzo szybkie, skuteczne i pozwalają chorym na szybki powrót do pełnej aktywności życiowej - wymienił Buszman, dodając że w wielu przypadkach chorzy wracając do aktywności zawodowej, zmniejszają obciążenia społeczne wynikające z konieczności utrzymywania chorych leczonych metodami mniej skutecznymi i długotrwałymi.
Kardiologia interwencyjna jest stosunkowo młodą dziedziną, w Polsce obecną od kilkunastu lat. Zajmuje się niechirurgicznym leczeniem wrodzonych wad serca, zastawek oraz miażdżycy tętnic metodami małoinwazyjnymi - lekarze operują dostając się do chorego miejsca poprzez tętnicę szyjną lub udową.
Taka procedura jest bardzo skuteczna, przy dużym ograniczeniu możliwości powikłań w stosunku do inwazyjnych zabiegów chirurgicznych. W Polsce pracuje około dwustu specjalistów tej dziedziny, większość z nich przystąpiła do założonego w styczniu tego roku branżowego Stowarzyszenia.