Kardiochirurg Mirosław G. nie popełnił zabójstwa
Podejrzany nie popełnił zarzucanych mu
przestępstw - taka jest podstawa umorzenia śledztwa w sprawie
zarzutów wobec kardiochirurga Mirosława G. dotyczących m.in.
zabójstwa pacjenta - poinformował prokurator okręgowy w
Warszawie Andrzej Janecki.
08.05.2008 | aktual.: 08.05.2008 14:54
Podczas konferencji prasowej powiedział, że postępowanie dotyczyło trzech zarzutów: zabójstwa pacjenta Jerzego G. (który zmarł po przeszczepie), narażenia na utratę życia lub zdrowia innego chorego - Floriana M. (zmarł po 70 dniu od zabiegu) oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Jerzy G. miał być operowany mimo zapalenia płuc, natomiast w sercu M. po operacji zostawiono gazik.
Prokuratura umorzyła też wątek, który nie był związany bezpośrednio z Mirosławem G., a dotyczył narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia pacjenta. W trakcie operacji tego mężczyzny zespół opuścił główny operator. W tym przypadku prokuratorzy uznali, że czyn ten nie wyczerpał znamion czynu zabronionego.
Janecki poinformował także, że prowadzący śledztwo prokurator Radosław Wasilewski miał początkowo wątpliwości co do zarzutów, jakie mają zostać postawione G. ale polecenie w tej kwestii wydał mu ówczesny prokurator okręgowy (była nim wtedy Elżbieta Janicka). Zaznaczył także, że sprawa pod względem dowodowym była skomplikowana, a sam Wasilewski nie przeciwstawił się poleceniu przełożonego tylko przyjął je do wiadomości.
Prokurator okręgowy znał tę sprawę i miał prawo do dokonania takiej właśnie oceny materiału dowodowego - mówił podczas konferencji Wasilewski. Zaznaczał, że prokuratura miała informacje, iż mogło dojść do takich przestępstw i zebrała materiał dowodowy, który mógł być podstawą postawienia zarzutów.
Przeprowadzone czynności dowodowe nie pozwoliły jednak na wyciągnięcie wniosków, że cel działania lekarza był inny niż leczenia pacjenta - powiedział odnosząc się bezpośrednio do zarzutu zabójstwa.
Janecki przyznał, że z materiału dowodowego wynika, iż były pewne niedociągnięcia w procesie leczenia pacjentów czy też ich przyjmowania, ale nie było podstaw do sporządzenia aktu oskarżenia. Zaznaczył także, że prokuratura, podobnie jak w innych śledztwach, kierowała się zasadą, że wszelkie wątpliwości rozstrzyga się na korzyść podejrzanego.
Prokuratorzy poinformowali, że w tej sprawie opierali się na opinii trzech biegłych. Jedna z nich - jak przyznali - była negatywna. Przygotował ją ówczesny minister zdrowia, profesor Zbigniew Religa. Drugą ekspertyzę sporządził prof. Roland Hetzer z Niemieckiego Centrum Serca w Berlinie. Wynikało z niej, że "nie ma żadnych podstaw do postawienia Mirosławowi G. zarzutu zabójstwa".
Decyzja o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocna. Liczymy się z możliwością odwołania i ze spokojem czekamy na rozstrzygnięcie sądu - dodał Janecki.
Prokuratorzy przypomnieli, że nadal toczy się inne śledztwo w którym Mirosław G. jest podejrzany o korupcję (postawiono mu 45 takich zarzutów), mobbing, znęcanie się nad najbliższą osobą oraz usiłowanie zmuszania do poddania się innej czynności seksualnej. Poinformowali, że jest ono przedłużone do 11 sierpnia i wtedy planują je zakończyć.
Zaznaczyli również, że obecnie trwa zapoznawanie się Mirosława G. i jego obrońcy z aktami sprawy.
Mirosław G. - ówczesny ordynator oddziału kardiochirurgii szpitala MSWiA - został zatrzymany przez CBA 12 lutego 2007 r. Samo jego zatrzymanie, wyprowadzenie go ze szpitala w kajdankach, filmowanie wszystkiego i przekazanie nagrań mediom wywołały dyskusję o "teatralizacji" czynności procesowych i wykorzystywaniu ich w propagandowych celach.
Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział m.in., że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
G. w maju 2007 r. opuścił areszt, gdy Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że pięć miesięcy śledztwa nie wykazało, by było "duże prawdopodobieństwo", iż G. umyślnie zabił pacjenta.