Karczowanie śladów zbrodni przez Sowietów
Dowódca największego oddziału Armii Krajowej na Augustowszczyźnie sierżant Władysław Stefanowski "Grom" mógł zostać wywieziony do Grodna przez Sowietów - informuje "Nasz Dziennik".
13.10.2012 | aktual.: 15.10.2012 10:52
Według przekazów historycznych, Stefanowski zginął w największej bitwie obławy augustowskiej w okolicach jeziora Brożane. Marian Tananis twierdzi jednak, że "Grom" dostał się do niewoli i został przewieziony do Grodna, skąd już nie wrócił.
W jego ocenie, to właśnie o Stefanowskim pisze w swoim szyfrogramie do Ławrentija Berii gen. Wiktor Abakumow, informując, że "podczas obławy ujęto osobę najważniejszą", czyli "szefa bandy S.N. Krupińskiego pseudonim "Grom"".
- Miał dwa nazwiska, bo jedni mówili na niego Stefanowski, a inni właśnie Krupiński. Ja do dziś nie wiem, które z tych nazwisk było naprawdę jego - wskazuje Marian Tananis.
Marian Tananis w bitwie nie uczestniczył, bo dzień wcześniej został ujęty w obławie. Gdy nie znaleziono dowodów jego przynależności do AK, po kilku dniach pojechał z innymi żołnierzami, którym udało się przeżyć obławę, na miejsce bitwy, aby pochować ciała kolegów.
- Wszystko było idealnie posprzątane. Nawet drzewa, na których mogły być ślady walki, zostały przez Sowietów usunięte - relacjonuje Tananis. W okolicy jeziora znaleźli żołnierza z oddziału "Groma", który opowiedział Tananisowi, że dowódcę podczas bitwy nie zabito, ale ujęto.