"Kara przekreśli ambicje Palikota, przyjmuję przeprosiny"
Przyjmuję przeprosiny premiera Donalda Tuska ze wypowiedź posła Janusza Palikota - powiedziała posłanka PiS Grażyna Gęsicka. Jej zdaniem, pozbawienie Palikota funkcji przewodniczącego komisji "Przyjazne Państwo" przekreśli jego polityczne ambicje.
Tusk, przepraszając we wtorek byłą minister rozwoju regionalnego Grażynę Gęsicką powiedział, że Palikot wypowiadając się na jej temat, "przekroczył granicę elementarnej przyzwoitości". Chodzi o komentarz Palikota do zarzutów Gęsickiej ws. rzekomego słabego wykorzystania przez Polskę funduszy z UE. - Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej. Nie myślałem nigdy, że ona się tak prostytuuje - mówił Palikot.
Zarząd PO zarekomendował we wtorek prezydium klubu PO usunięcie Palikota z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji "Przyjazne Państwo" i udzielenie mu pisemnej nagany. Klub Platformy zbierze się we wtorek w przyszłym tygodniu.
W opinii Gęsickiej, taka kara dla Palikota byłaby karą dotkliwą. Według niej, poseł ten "aspiruje nie tylko do roli wesołka czy błazna w polityce, ale do roli merytorycznej". Gęsicka uważa, że szefowanie komisji przez Palikota było uwiarygodnieniem tej roli, a Platforma odbierając mu tę funkcję przesłała komunikat: "nie pełnisz roli merytorycznej, zapomnij, że miałeś poprawiać przedsiębiorczość". - Jest to przekreślenie jego ambicji politycznych - uważa posłanka PiS.
Gęsicka zauważyła, że PO w tej sprawie "upiekła drugą pieczeń". W jej opinii Palikot był złym przewodniczącym tej komisji i zdjęcie go z tej funkcji pozwoli na mianowanie na to stanowisko kogoś kompetentnego.
Według Gęsickiej, Palikot w komisji "wprowadził chaos i bałagan" i choć pod obrady Sejmu trafiło kilkadziesiąt aktów prawnych, składały się one z pojedynczych artykułów i nie wprowadzały żadnych zmian systemowych.
Gęsicka zaznaczyła, że "nie będzie tej sprawy dłużej ciągnąć". - Sprawa Palikota mnie nie interesuje - podkreśliła.
Zapewniła jednak, że zawsze będzie monitorowała wykorzystanie środków unijnych. Dodała, że uważa, iż dotychczasowe ich wykorzystanie jest "skandalicznie niskie" i tylko dzięki temu, że KE przedłużyła dla Polski termin wydatkowania pieniędzy z perspektywy finansowej 2004-2006 nasz kraj nie utracił prawie 4 mld euro.