PolskaKąpiel z... kaloryfera

Kąpiel z... kaloryfera

Pan Tadeusz, emeryt z Górnej, martwi się... poprawą pogody. Dlaczego? Bo kaloryfery w jego mieszkaniu są coraz chłodniejsze, a mężczyzna z nich... czerpał wodę do mycia. To jego sposób na zmniejszenie opłat za wodę. Takich lokatorów jak pan Tadeusz, nie zważających na ryzyko poparzenia się lub zalania mieszkania, są w Łodzi tysiące. Metr sześcienny ciepłej wody kosztuje ponad dwadzieścia złotych.

Kąpiel z... kaloryfera
Źródło zdjęć: © EI

23.03.2004 | aktual.: 23.03.2004 08:52

Pan Tadeusz już dawno wymyślił sposób na zredukowanie opłat za wodę. Po prostu odkręca zawór odpowietrzający przy grzejnikach i leje wodę do wiadra. A wodomierz w łazience wskazuje zerowe zużycie.

– Metr sześcienny ciepłej wody kosztuje ponad 20 złotych. To dla mnie za drogo – tłumaczy powody oszustwa.

Jego sąsiadka chodzi z kolei na targowisko przy klubie „Tęcza” i tam z ogólnodostępnego kranu nalewa wodę do 5-litrowych baniek. Za darmo, a wystarcza na cały dzień.

Również pani Krystyna z ul. Paderewskiego myje się wodą z grzejnika, która – sprawdziliśmy – jest prawie tak samo czysta jak ta z kranu.

Inna lokatorka, z Widzewa Wschodu, korzysta z kolei z tego, że mieszkania w jej bloku nie mają indywidualnych liczników gazowych i każdy płaci średnią opłatę. Wodę do kąpieli grzeje więc... na gazie. Płacą za to wszyscy sąsiedzi.

– Nikogo za rękę nie złapałem, ale są bloki, w których częściej niż w innych trzeba uzupełniać wodę w instalacji ciepłowniczej – mówi Grzegorz Swiryd, prezes spółki „Dom” zarządzającej budynkami na Górnej. – W rezultacie płacą za to wszyscy lokatorzy. Ale już niczemu się nie dziwię po tym, jak moi pracownicy w jednym z mieszkań zauważyli wannę pełną brudnej wody po kąpieli, której używano do spłukiwania ubikacji!

W spółdzielni mieszkaniowej na Retkini doszło do innego fenomenu: każdy z lokatorów ma wodomierz, ale suma odczytów jest mniejsza niż wynika ze wskazań głównego wodomierza.

– Co miesiąc znika basen wody i nie wierzę, że to są naturalne ubytki – denerwuje się prezes spółdzielni. Której? Nie ujawni, bo lokatorzy nie wybiorą go na drugą kadencję. – Jestem pewien, że lokatorzy kradną wodę. A że rachunek wodociągom i tak trzeba zapłacić, za złodziei płacą wszyscy uczciwi.

Prezes opowiada jednak jeszcze o innych sposobach oszukiwania.

– Lokatorzy wykorzystują nieszczelne zawory i podstawiają wiadra pod kran. Tego, co wykapie, wodomierz nie zarejestruje, jest więc darmowa woda na gotowanie – opowiada. – U rekordzistów wodomierz nie wykazuje zużycia ciepłej wody, a zimnej spada do metra sześciennego miesięcznie.

Lokatorzy kradną, bo są biedni i nie bardzo obchodzi ich, że za oszczędności płacą sąsiedzi.

Krzysztof Zając

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)