Kandydat PSL na ministra rolnictwa nie pasuje PO?
Naczelny Komitet Wykonawczy PSL jednomyślnie rekomendował wczoraj na tę funkcję Stanisława Kalembę, wieloletniego posła PSL, od 1991 r. nieprzerwanie zasiadającego w Sejmie. – Była to decyzja premiera Waldemara Pawlaka - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Z informacji dziennika wynika, że w PSL ścierały się dwie koncepcje. Pierwsza – aby następcą Marka Sawickiego uczynić ministrem rolnictwa młodego polityka (np. Władysława Kosiniaka-Kamysza, obecnego ministra pracy) oraz druga: postawić na sprawdzonego działacza, który da sobie radę z porządkowaniem agencji oraz spółek i uspokoi sytuację. Wybrano drugi wariant.
Ludowcy boją się kolejnych afer związanych z ich czołowymi politykami, które w najbliższych dniach mogą ujrzeć światło dzienne. – Wiemy, że są planowane jakieś publikacje w mediach i zastanawiamy się, co tym razem i jak bardzo w nas uderzy – mówi „Rz" poseł PSL.
W Platformie słychać głosy, że kolejne afery, w które zamieszane jest PSL, osłabiają całą koalicję. w PO słychać sporo głosów niezadowolenia co do wyboru ludowców. Krytyczny miał być wobec niego także sam Tusk. Posłowie PO mają pretensje do Kalemby za to, jak ostro krytykował Platformę w sejmie, choćby podczas posiedzeń komisji rolnictwa. Mają też wątpliwości, czy poradzi sobie z wykorzystywaniem pieniędzy z funduszy unijnych.
A do tego, jak narzeka PO, 65-letni inżynier rolnik nie pasuje wizerunkowo do obecnego rządu. – Pawlak zagrał va banque, wrzucając Kalembę. Wiedział, że Tusk nie będzie zachwycony – mówi polityk PO.