Kandydat na prezydenta Białorusi został pobity
Pobicie Aleksandra Kazulina może być ostrzeżeniem dla głównego kandydata białoruskiej opozycji na prezydenta Aleksandra Milinkiewicza - ocenił Marek Bućko, były zastępca ambasadora RP w Mińsku. Kazulin, który chce startować w wyścigu do prezydenckiego fotela, został pobity, gdy chciał wiąć udział w Ogólnobiałoruskim Zgromadzeniu Ludowym.
02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 18:07
Marek Bućko - były zastępca ambasadora RP w Mińsku - powiedział, że pobicie Kazulina świadczy też o słabości białoruskiej władzy. Według niego brutalne pobicie przedstawicieli opozycji świadczy o tym, że reżim jest słaby i musi się uciekać do rozwiązań siłowych, by się bronić.
Pojawiły się pogłoski, że białoruskie władze chcą skreślić Kazulina z listy kandydatów. Marek Bućko zwrócił uwagę, że jeśli do tego dojdzie, to administracja Łukaszenki "strzeli sobie gola do własnej bramki". Zwiększą się bowiem szanse na wygranie wyborów przez Milinkiewicza. Według niego, gdyby w wyborach startowało dwóch kandydatów opozycji, podzielili by głosy między siebie. Gdy będzie jeden - dostanie wszystkie.
Odnosząc się do pogłosek, że Kazulin może być kandydatem podstawionym przez białoruskie władze, Marek Bućko ocenił, że raczej nie jest to możliwe. Według niego, o ile takie plany mogły się pojawić, o tyle dziejsze wydarzenia temu zaprzeczają. Komentując spektakularne zachowania Kazulina, takie jak podarcie przed kamerami prezydenckiej gazety, Marek Bućko powiedział, że Kazulin chce w ten sposób być bardziej radykalny od Milinkiewicza.