Polityka"Kandydaci PiS są eliminowani, takich miast będzie więcej"

"Kandydaci PiS są eliminowani, takich miast będzie więcej"

PiS powinien być zadowolony z wyniku, ale wewnętrzne przetasowania mogą się ujemnie odbić na poparciu tej partii dopiero w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Topniejąca przewaga ponad PiS-em, ale jednak przewaga, zwłaszcza po trzech latach rządów powinna również zadowolić PO - w rozmowie z dr Anną Materską-Sosnowską, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, Wirtualna Polska dowiaduje się również o tendencji eliminowania kandydatów PiS-u na prezydentów miast i ile fajerwerków była warta kampania samorządowa.

"Kandydaci PiS są eliminowani, takich miast będzie więcej"
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Polak

22.11.2010 | aktual.: 22.11.2010 01:27

WP: Dominika Leonowicz: Wstępne wyniki w wyborach samorządowych, to 33,8% PO, 27% PiS, 15,8% SLD, 13,1% PSL.

Dr Anna Materska-Sosnowska: - Jeśli się te wyniki potwierdzą, to są zgodne z przewidywaniami, zwłaszcza te do sejmików wojewódzkich, gdzie PiS wygrywa w sześciu województwach wschodnich, a reszta należy do PO. Zastanawiająca jest przegrana PiS-u w dużych miastach, tam, gdzie jeszcze w poprzednich wyborach PiS się liczył, a przynajmniej był w drugiej turze, mówimy o Krakowie, Łodzi czy Warszawie.

WP: Czy te wyniki będą miały swoje przełożenie w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych?

- Trudno powiedzieć, jeśli jednak te wyniki by się potwierdziły, to widać cały czas przewagę Platformy, choć jest ona topniejąca. Z drugiej strony, patrząc z perspektywy trzech lat rządów PO, trzeba docenić tę przewagę. PiS uzyskał dobry wynik, z czego politycy tej opcji powinni być zadowoleni, zwłaszcza biorąc pod uwagę umiarkowaną kampanię, jeśli nie powiedzieć nieudaną.

WP: Czy przetasowania w PiS-ie miały wpływ na wynik wyborów? Mówimy tu zarówno o wykluczeniu posłanek Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak, jak i odejściu z partii w przeddzień wyborów Pawła Poncyljusza, Adama Bielana i Michała Kamińskiego.

- Myślę, że mogły mieć wpływ, ale tak naprawdę podwójnie. Te zawirowania mogły zmobilizować twardy elektorat PiS-u do pójścia na wybory, co widać chociażby w Podkarpackiem. Z drugiej strony efekt wykluczenia posłanek i opuszczenie PiS-u przez tych polityków może być opóźniony. Na razie to spowodowało mobilizację elektoratu, natomiast ostatecznie może się odbić ujemnie na poparciu Prawa i Sprawiedliwości.

WP: Czyli ten całkowity efekt będzie widoczny w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych?

- Moim zdaniem tak.

WP: Czy o działaniach osób zakładających Stowarzyszenie "Polska jest najważniejsza" można mówić jako o działaniach z premedytacją, na szkodę PiS-u?

- Ja bym tego tak nie oceniła. Można powiedzieć, że PiS sam się o to prosił. Pozwolę sobie przypomnieć, że tego samego dnia, gdy PiS zorganizował wielką konferencję samorządową, wieczorem wyrzucił panie posłanki. Ze strony tych polityków to nie jest zemsta, tylko dbanie o swoje partykularne interesy, a nie interesy partii.

WP: Jaka była ta kampania?

- Zero fajerwerków. Powinniśmy skrócić okres kampanii. Prawdziwa kampania zaczęła się dopiero w ostatnich dniach, może w ostatnich dwóch tygodniach, to jednak pokazuje, że nie ma sensu prowadzić jej dłużej.

WP: Pojawiły się zarzuty pod adresem Donalda Tuska, że zbyt aktywnie uczestniczył we wspieraniu kandydatów PO. Czy urzędujący premier nie powinien tego robić?

- Zastanawiam się, czy była taka kampania, w której urzędujący politycy by nie wspierali swoich kandydatów. Nie przypominam sobie, ale to nie jest nic nadzwyczajnego. Oczywiście, gdyby się okazało, że zarzuty SLD pod adresem Donalda Tuska się potwierdzą, to byłby faktycznie problem (chodzi o zasady finansowania kampanii wyborczej - przyp. red.). WP: A incydent z nieokazaniem dokumentu tożsamości przez Waldemara Pawlaka, czy pani nie uważa, że w Polsce mamy niejako przyzwolenie na łamanie przepisów?

- Są takie państwa jak Wielka Brytania, gdzie się w ogóle nie okazuje dokumentów tożsamości. Nie chcę lekceważyć tej sytuacji, uważam, że prawo powinno być przestrzegane, bez względu na to, czy jest się Waldemarem Pawlakiem, czy kimś innym, ale w wyborach samorządowych wszyscy się znają.

WP: Czyli decyzja PKW, że ten głos jest ważny i nie należy robić wokół tego zamieszania, jest słuszna?

- Dokładnie tak.

WP: W Krakowie i Łodzi będzie druga tura bez kandydata PiS, czy myśli pani, że ci kandydaci Prawa i Sprawiedliwości przekażą swoje głosy któremuś z kandydatów, którzy powalczą o prezydenturę w drugiej turze?

- Nie wiem jaka będzie sytuacja w Łodzi, bo pan Waszczykowski jest próbą promocji nowej twarzy PiS-u. W Krakowie nie sądzę by było odgórne zezwolenie na poparcie któregoś z kandydatów, bo należałoby wesprzeć Stanisława Kracika z PO, więc myślę, że oficjalnego wsparcia nie będzie. Nie wykluczam jednak zawierania cichych koalicji. Na co należy zwrócić uwagę to jest fakt, że w poprzednich wyborach zarówno w Łodzi, jak i w Krakowie w drugiej turze byli kandydaci PiS-u, a w tej chwili są eliminowani i myślę, że takich miast będzie więcej.

WP: Czy wynik w Łodzi, wykluczony kandydat PiS-u, druga tura dla kandydata PO i SLD, świadczą o tym, że zabójstwo w łódzkim biurze PiS-u nie wpłynęły na te wybory w żaden sposób? Moje pytanie oczywiście odnosi się do atmosfery wokół wyborów prezydenckich po katastrofie smoleńskiej.

- W Łodzi może nie, ale kampania centralna PiS-u, prowadzona w świetle wypadku łódzkiego, katastrofy smoleńskiej, listu Jarosława Kaczyńskiego przełożyły się na ten wynik 27%. Pytanie jednak dlaczego nie w samej Łodzi? Czy kandydat PiS-u był tak słaby, czy kontrkandydaci tak mocni, czy zagrało jeszcze coś innego? Trzeba wziąć pod uwagę, że Łódź nie jest PiS-owska, a jednocześnie kandydat nie był najlepszy.

WP: Sondażowe prognozowe wskazywały, że 60% wyborców będzie się kierować osobą kandydata, a nie partii, czy te wyniki to potwierdzają?

- Zależy gdzie, nie można tego jednoznacznie stwierdzić. Mamy problem ze stwierdzeniem, kto jest niezależnym kandydatem. Np. Czesław Bielecki deklarował swoją bezpartyjność, ale jednocześnie był kandydatem PiS-u, czy w taki razie jest niezależny czy nie? Plusem jednak jest to, że w wielu miastach powstały ruchy samorządowe, co świadczy o tym, że nie liczy się tylko szyld partyjny, to jest pozytywne.

WP: W Warszawie prawdopodobnie zwycięstwo w pierwszej turze powędruje do Hanny Gronkiewicz-Waltz, czy to oznacza, że warszawiakom podoba się to, co robi pani prezydent, czy jakieś inne czynniki miały znaczenie?

- Po pierwsze nie bardzo chce mi się wierzyć w jedną turę i to obecne, sondażowe 51% tego nie gwarantuje. Z drugiej jednak strony, jeżeli weźmiemy pod uwagę wynik z poprzednich wyborów, gdzie Hanna Gronkiewicz-Waltz uzyskała w pierwszej turze niewiele ponad 30%, to obecny wynik jest wotum zaufania dla prezydent miasta, więc chyba jej działania się podobają..

WP: W tym roku mija 20 lat funkcjonowania samorządności w Polsce, jak pani patrzy na frekwencję, która, do godziny 19.00 wyniosła 43,23%, to jak pani ocenia, czy Polacy wierzą w to, że mają wpływ na to, co się w Polsce dzieje?

- Nie jest to frekwencja powalająca i zadowalająca, ale z wyborów na wybory jest wyższa, więc to jest nadzieja, bo to są jedne z najważniejszych wyborów.

Rozmawiała Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)