Trwa ładowanie...
d2xu9r2
06-11-2002 11:11

Kandydaci na prezydenta Warszawy o swoich zaletach

Monika Olejnik rozmawia z Lechem Kaczyńskim i Markiem Balickim - kandydatami na prezydenta Warszawy

d2xu9r2
d2xu9r2
(RadioZet)
Źródło: (RadioZet)

Panie przewodniczący, gdyby na Nowym Świecie ktoś pana zaczepił, powiedziałby pan „s..., dziadu” czy coś innego? Znaczy, wie pani, jeżeli ktoś.. Bo rzecz się działa na Pradze Północ. Jeżeli ktoś bez najmniejszego powodu by do mnie podszedł i zaczął mi ubliżać, to pewnie mógłbym mu też coś mocnego powiedzieć. Bo widzi pani, trzeba być kulturalnym i sądzę, że w codziennym życiu jestem człowiekiem przestrzegającym zasad. Natomiast jeżeli ktoś, kto jest skrajnie niekulturalny, mówiąc najdelikatniej, bo w języku polskim są słowa lepsze pod tym względem, jest agresywny bez najmniejszych podstaw, bo ja temu panu, który nie był żadnym bezrobotnym... Bo przedtem rzeczywiście rozmawiałem z jakimś panem, który chyba był bezrobotny, i choć był dość natarczywy, nie był agresywny - przynajmniej w trakcie rozmowy ze mną – tak więc ja w stosunku do niego też byłem zdecydowanie grzeczny, uśmiechałem się, tłumaczyłem mu... Czyli na Nowym Świecie też by tak było? Tutaj nie ma różnicy między Pragą a Nowym Światem, jest tylko
różnica między ludźmi. I ja sądzę - zresztą mówiłem o tym wielokrotnie i starałem się też tak działać - że jeśli chodzi o ludzi agresywnych, którzy zachowują się w sposób skrajnie niekulturalny, trzeba w stosunku do nich należy działać stanowczo, oczywiście w sposób dostosowany do okoliczności. Zdaje sobie pani sprawę, że ten zwrot, którego użyłem, jest zwrotem stanowczym, ale język polski zna dużo gorsze. Czy rozumie pan tłumaczenia, panie senatorze? To ja się nie tłumaczę, pani redaktor. Czy rozumie pan, bez tłumaczenia? Powiem tak, że może ta sytuacja pokazuje, jaki może być stosunek Lecha Kaczyńskiego do zwykłych ludzi. Aha! Prezydenta Warszawy. To ja muszę powiedzieć, że rozumiem, że jest kampania wyborcza, ale to, co pan mówi, nie jest smaczne. I powiem tak, że przez wiele lat pracowałem na Pradze Północ, znam tamto środowisko i wiem, jak to może być odebrane. To może być odebrane jako naruszenie godności nie tylko jednego człowieka, tylko wielu osób, mieszkających na Pradze Północ. A co pan powie na
tytuł „Niby nic, a śmierdzi” – to jest tytuł w dzisiejszej „Trybunie”, artykuł jest o Lechu Kaczyńskim. Widziałem to już dzisiaj, bo to jedna z gazet, która została wyłożona na wierzchu. Nie wiem, o kim to jest. To jest o Lechu Kaczyńskim, doskonale pan wie, jest zdjęcie Lecha Kaczyńskiego. Panie senatorze, przeczytał pan ten artykuł czy przejrzał go pan, jest w nim mowa o tym, że jeżeli Lech Kaczyński zostanie prezydentem Warszawy, a jego zastępczynią żona prezydenta Trybunału Konstytucyjnego, to znaczy, że to śmierdzi. Odrębną sprawą jest Trybunał Konstytucyjny, orzeczenie dotyczące nowego ustroju Warszawy, a inną sprawą są różne teksty, które ukazują się w gazetach, szczególnie w ostatnim okresie. I na jednej z ostatnich konferencji, chyba w poniedziałek, powiedziałem, że nie będę komentował żadnych tekstów, które ukazują się w mediach w związku z kampanią wyborczą, również jeśli one dotyczą mnie. Ale dlaczego nie? Proszę odpowiedzieć: śmierdzi czy nie śmierdzi, jeżeli zastępcą pana Lecha Kaczyńskiego
zostanie pani Dorota Safjan? Ale ja nie będę komentował tekstów, które ukazują się w gazetach. Jest to niewygodne dla pana? Każdy czytelnik może to sobie skomentować. A jaki jest pana komentarz? Wie pani, pan Barański – to jest mój komentarz. Przypominam, że kiedy w latach 80. pojawiał się pan Barański, to znaczy, że przesłuchiwał - w cudzysłowie - jakiegoś aresztowanego działacza „Solidarności”. Wiadomo było, że jest dziennikarzem swoistej konduity, dzisiaj jest naczelnym redaktorem pisma, co najmniej związanego z partią rządzącą, no i tyle w tej sprawie. Zaś jeśli chodzi o Dorotę Safjan, jest to osoba, którą znam od bardzo, bardzo dawna, współpracowaliśmy wiele lat w Najwyższej Izbie Kontroli i stąd jej nominacja... To znaczy tej nominacji jeszcze nie ma, jeszcze nie było drugiej tury wyborów, ale jeżeli tę kandydaturę... Stąd ta propozycja. Tak, oczywiście, jest to mój bliski współpracownik. I to akurat z tym, że jest małżonką, żoną prezesa Trybunału Konstytucyjnego, nie ma żadnego związku. A jak pan,
panie senatorze skomentuje to: „Marek Balicki to dobry prezydent dla Warszawy - Olek K. Nazywam się Leszek M. i razem z Olkiem K. popieramy Marka Balickiego”. Uśmiecha się pan senator. To jest ten pierwszy tekst z billboardów, które były. Te billboardy, tak jak każdy plakat, są zamkniętą całością - każdy czyta i ich się nie interpretuje. Nie, interpretuje się. Wiadomo, kto to jest Olek K. Każdy interpretuje: Olek K. Czytałem artykuł w „Życiu Warszawy” wkrótce po tym, jak te billboardy się ukazały. Ale ja przypominam, że pan nie komentuje żadnych artykułów. Nie ja nie komentuję, tylko mówię o... ...nawet we własnej sprawie. Nie komentuję, tylko mówię o informacji, która się ukazała. Tam też, wcześniej, była informacja. Informacja to co innego. I tam były przeprowadzone wywiady z kilkoma Olkami K., którzy mieszkają w Warszawie. Czyli to nie jest Aleksander Kwaśniewski, a Leszek M. to nie jest Leszek Miller? Nie, tego nie powiedziałem. Leszek Miller wystąpił w spocie telewizyjnym i to było widać. A Olek K. to
jest Aleksander Kwaśniewski? To może Lech Kaczyński odpowie. Ja nie potrafię powiedzieć, czy Olek K. to jest Aleksander Kwaśniewski. Naprawdę nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Ja rozumiem, że pan senator chciał mieć poparcie prezydenta, który w końcu wywodzi się z opcji lewicowej, a także premiera, który zresztą na każdym kroku tego poparcia mu udzielał. Zresztą ja akurat z tego powodu specjalnie łez nie leję, pan senator Balicki wybrał pewną opcję. Ale szkoda, że pan senator wstydzi się powiedzieć. Niewątpliwym szefem tej opcji, tej partii, w tej chwili jest Leszek Miller. Ja z tego nie robię problemu - robię problem tylko wtedy, kiedy dochodzi do działań, które mają charakter nierzetelny. Na przykład wczoraj wyczytałem w oświadczeniach pana senatora, że byłem człowiekiem, który zapowiadał zmianę prawa karnego, a tego nie dokonał jako minister sprawiedliwości, zapowiadał podwyżkę płac i tego nie zrobił. Otóż podwyżka płac dla prokuratorów, sędziów, funkcjonariuszy służby więziennej była w okresie,
gdy byłem ministrem i w tych granicach, które zapowiadałem. A jeżeli chodzi o prawo karne, to Sejm, Senat uchwaliły projekt, natomiast pan prezydent pod pretekstem przepisu, który został wprowadzony w Sejmie, a nie w projekcie rządowym, który przedstawiałem, tę ustawę zawetował. Tak więc taka jest prawda. I na przykład tego rodzaju stwierdzenia, wzięte z „Nesweeka”, są nierzetelne i jakbym chciał rozumować tak jak pan, panie senatorze, to wtedy bym mógł powiedzieć, że będzie pan nierzetelnym prezydentem. Tak samo, jak nie stosuję takiej interpretacji, jak pan przy tym... Olku K. Ja też nie będę mówił, że pan Lech Kaczyński będzie nierzetelnym prezydentem. A jeśli chodzi o Olka K. czy może o poparcie prezydenta, bo to jest sprawa, która jest istotna w tym przypadku, to w czasie kampanii wyborczej ukazały się materiały w ramach spotów, w których pan prezydent wypowiadał się na mój temat. Ale też było dystansowanie się Kancelarii Prezydenta od Olka K. No nie. I powiem tak, co obserwujemy to często w innych
krajach – zresztą jest tak ostatnio w Stanach Zjednoczonych przy okazji wyborów uzupełniających – mianowicie liderzy polityczni, włącznie z prezydentem Stanów Zjednoczonych, są bardzo aktywni w popieraniu poszczególnych kandydatów. Czyli zakończmy sprawę: Olek K. to jest Aleksander Kwaśniewski. Panie senatorze, chciałam się dowiedzieć, jak pan się czuje apelując do Lecha Kaczyńskiego i do Andrzeja Olechowskiego, który już nie kandyduje, w obronie marszałka Borowskiego, kiedy teraz Sojusz Lewicy Demokratycznej zawiązuje koalicję z Samoobroną? Sojusz Lewicy Demokratycznej nie zawiązuje koalicji z Samoobroną i nic o tym nie słyszałem, nikt tego nie zapowiadał - wręcz przeciwnie. Jak to nie? W Lublinie przecież została zawiązana koalicja. No tak, ale przed spotkaniem zdążyłem przejrzeć gazety i okazuje się, że rozmowy z Samoobroną toczą się w województwie kujawsko-pomorskim i to nie przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, tylko przez przedstawicieli... Ale powinny być takie koalicje czy nie? ...Platformy
Obywatelskiej. Również o tym mówi się w innych regionach. Na temat tego, co się wydarzyło w Lublinie, można powiedzieć jedynie to, że ta sprawa dotyczy porozumienia między radnymi jednej opcji i radnymi drugiej opcji. Na poziomie ogólnokrajowym jest to niemożliwe. Może to zostać odebrane przez niektórych jako kontrowersyjne, ale tam w sprawach lokalnych wypowiadają się radni poszczególnych... Nie, tam akurat wypowiedział się Grzegorz Kurczuk, minister sprawiedliwości. Ale to jest porozumienie między radnymi. A co pan sądzi o koalicji SLD z Samoobroną? To znaczy, ona jest naturalna w tym sensie, że przecież z taką koalicją co krok mamy do czynienia w Sejmie. Przy wszystkich trudniejszych dla SLD-UP ustawach Lepper przychodzi z odsieczą - choćby w sprawie ustawy lustracyjnej. Tak więc ja się temu całkowicie nie dziwię. Nie, muszę tutaj zaprotestować. Jeszcze chciałam się dowiedzieć, czy jest możliwy sojusz PiS z Sojuszem Lewicy Demokratycznej - żeby nie było układu z Samoobroną. Apeluje o to marszałek
Borowski, apeluje o to premier Leszek Miller. Mogę powiedzieć tak: jako prezes PiS nie mam odpowiednich kompetencji. I nawet gdybyśmy tutaj obydwaj siedzieli, czyli przewodniczący zarządu i szef frakcji parlamentarnej - czyli Jarosław Kaczyński, by tu siedział tutaj razem ze mną - to nie mielibyśmy kompetencji, żeby powiedzieć „tak” sojuszowi z SLD. Są bowiem uchwały najwyższych gremiów Prawa i Sprawiedliwości, które koalicji z Samoobroną, tudzież z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, zabraniają. A z Ligą Polskich Rodzin, która jest antyeuropejska? Widzi pani, to jest troszkę inna sprawa, bo Liga Polskich Rodzin istotnie jest antyeuropejska, ale tego rodzaju zakazów nie ma, a poza tym Liga Rodzin Polskich - niezależnie od tego, że nie podzielamy jej poglądów w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej - nie ma tego rodzaju cech, które by z naszej strony przekreślały taką koalicję. To są koalicje, które pewnie będą wymagać dodatkowych rozmów, ale się ich nie wyklucza. Ale jest to partia antyeuropejska?
Rozumiem tylko to, że choć jesteśmy partią proeuropejską, ale my nie traktujemy sprawy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej jako klucza do wszystkiego. Raz jeszcze powtarzam, pani tak mówi... Ale są jakieś idee, jakieś zasady. Muszę pani powiedzieć, że uważam, iż jestem proeuropejski, ale ja rozumiem także tych ludzi, którzy w tym zakresie są sceptyczni, nie ma w tym nic niemoralnego. Teraz senator Balicki. Ja się bardzo zdziwiłem i chcę zaprotestować, kiedy Lech Kaczyński mówi o poszczególnych głosowaniach, że to jest koalicja. Bo takie głosowanie czy poważna sytuacja, w jakiej PiS i Samoobrona wystąpiły razem, jaką był wniosek o odwołanie marszałka Borowskiego, oznacza, że PiS zawarł koalicję z Samoobroną? No wygląda, że tak. Ale wygląda też, że SLD zawarło z Samoobroną koalicję. Nie, nie, nie. Panie pośle, jeśli pan stosuje kryterium, że kiedy wspólnie głosujemy i popieramy wnioski, jesteśmy w koalicji, to inaczej tego nie można nazwać. Pan dobrze wie, że od pewnego momentu takiego dość oryginalnego
spotkania między panem premierem a panem prezesem Lepperem. I stosunkowo krótko po tym, jak pan Lepper wyszedł na trybunę sejmową i oskarżył całą grupę polityków, między innymi Sojuszu Lewicy Demokratycznej, po prostu o przestępstwa - nie mając na to żadnych przekonywujących dowodów, zresztą niektóre oskarżenia były takie nieco, bym powiedział, bajkowe - odbyło się spotkanie między panem premierem a panem Lepperem. I od tej pory, przy trudnych dla SLD głosowaniach, takich, w których nawet nie może liczyć na koalicjanta, czyli PSL, Samoobrona popiera SLD. I o tym mówię. Panie senatorze, chciałam się od pana dowiedzieć, czy nie zdziwił pana sojusz ministra sprawiedliwości z Józefem Żywcem z Lublina, który był na trybunie sejmowej i blokował mównicę? Muszę powiedzieć, że jak patrzymy z Warszawy, to oczywiście koalicja z Samoobroną jest czymś bardzo egzotycznym, ale trzeba pojechać do Lublina, trzeba zobaczyć, jaki jest skład sejmiku, jaki jest problem w utworzeniu tam porozumienia koalicji, żeby w ogóle mogły
być wyłonione władze w województwie lubelskim. Czyli co innego w centrum, a co innego... I myślę, że jak byśmy weszli w rolę radnych sejmiku, to być może nasze spojrzenie byłoby inne. Czyli SLD może zawiązywać koalicje też z LPR? To wydaje się nieprawdopodobne. Ale z Samoobroną wydaje się prawdopodobne, jeżeli spojrzymy na układ sejmików? Jeśli spojrzymy, co jest możliwe i przejrzymy komentarze z dzisiejszych gazet, to tak naprawdę może być zawieranych bardzo wiele egzotycznych koalicji. Chociażby wspomnę to, co jest w województwie kujawsko-pomorskim, czyli Platforma Obywatelska negocjuje z przedstawicielami Samoobrony, co powoduje wręcz wewnętrzne konflikty w Samoobronie. Czyli jest możliwe dużo, ale nie wyobrażam sobie koalicji z LPR. Do tej pory w Warszawie mówi się: SLD ma kamienice, a PO ma ulicę? Jak pan by to zmienił? Lech Kaczyński. Muszę pani powiedzieć, że akurat tego nie słyszałem. Było takie przedwojenne powiedzenie, do którego nie chciałbym nawiązywać i nie sądzę, żeby to miało jakikolwiek
związek. Ale mówi się tu o układach warszawskich, o baronach dzielnicowych, o tym, że interesy partyjne są ważniejsze od potrzeb warszawiaków. Tak. I mogę powiedzieć jedną rzecz, mianowicie trzeba dokonać tutaj bardzo zasadniczych zmian różnego rodzaju tak zwanych właśnie warszawskich układów. I to jest główne hasło mojej kampanii. Już chyba w tej chwili pokazałem, przedstawiając swoich kandydatów na zastępców, że są to osoby, które nie są z Prawa i Sprawiedliwości. Czyli tylko prezydent będzie polityczny, a reszta niepolitycy? A jak będzie u pana? Reszta będzie w dzielnicach i to jest sprawa decyzji, które są podejmowane na szczeblu rad dzielnicowych. A u pana jak będzie? Czy pan wie, kim będą pana zastępcy? Skomentuję to w ten sposób: prezydent Warszawy nie powinien być liderem partii politycznej, bo to – czy się chce, czy nie - wprowadza kolejne układy. Powiedziałem, że ogłoszę kandydatów na zastępców prezydenta po wyborach, ponieważ wybieramy jednoosobowy organ i w tej chwili nie jest możliwe określenie
wszystkich stanowisk, bo trzeba będzie zawrzeć porozumienie ponad podziałami, bo Warszawa potrzebuje przede wszystkim porozumienia. Mogę wskazać jedną osobę, z której z pewnością zaproponuję funkcję zastępcy prezydenta - będzie to obecny prezydent Wojciech Kozak, którego cenię za wiedzę, umiejętności, uczciwość i za znajomość spraw Warszawy. Pan się uśmiecha - Lech Kaczyński. Wojciech Kozak znajdzie się u pana? Co pana rozbawiło? Przedstawiłem skład czterech zastępców - to jest zresztą błąd ustawy, bo powinno być więcej zastępców prezydenta Warszawy, ale w tej chwili więcej nie ma - i tam akurat nie ma pana Wojciecha Kozaka. Ustawa ogranicza. Tak, natomiast muszę powiedzieć... Dlaczego pan się uśmiechał przy Wojciechu Kozaku? Bo akurat jest to osoba, z którą również w tej czy innej formie bym chciał współpracować, bo rzeczywiście jest to osoba kompetentna, ale nie w tej chwili, a w każdym razie nie w ścisłym kierownictwie władzy wykonawczej. Dobrze, czy według pana Warszawa potrzebuje lekarza psychiatry czy
twardego szeryfa? Warszawa potrzebuje dobrego prezydenta, który umie jednocześnie zarządzać, umie współpracować z rządem i z większością parlamentarną po to, żeby pozyskiwać jak najwięcej środków dla Warszawy na potrzebne inwestycje i rozwój. Lech Kaczyński - szeryf czy lekarz psychiatra? Przypomnę, że senator Marek Balicki jest lekarzem psychiatrą. Ja bym sprawy w ten sposób stawiał. Warszawa potrzebuje kogoś, kto jest w stanie zmienić sposób rządzenia Warszawą, w każdym razie w bardzo poważnym stopniu, i kto jednocześnie ma pewne umiejętności zarządzania - tutaj się z panem senatorem zgadzam. Zaś jeśli chodzi o zawód zawodowego polityka, to dobrze, jeżeli polityk ma jakiś rzeczywisty zawód, który potrafi uprawiać, ale nie ma szczególnego znaczenia, czy jest lekarzem, czy prawnikiem. I na koniec, jakie zalety ma Lech Kaczyński? Odpowiada senator Balicki. Wiem, że Lech Kaczyński lubi zwierzęta, to dla mnie bardzo ważne, i no wiem, że jest dobrym specjalistą w dziedzinie prawa pracy. Jakie ma wady Marek
Balicki? Jakie ma wady Marek Balicki? No cóż, wolałbym widzieć pana senatora w jakiejś partii lewicowej - bo zawsze rzeczywiście był lewicowych przekonań, przynajmniej tak jak go znam, czyli ponad 20 lat - ale żeby to była partia lewicowa, która ma solidarnościowy rodowód. Ale mówimy o wadach, to jest ta wada, tak? Tak. A jakie ma zalety? Jest człowiekiem kontaktowym, na ogół - może z wyjątkiem ostatnich dni, bez potrzeby – nieagresywnym. Słyszałem też, że jest dobrym specjalistą w swoim zawodzie, ale tego nie potrafię ocenić. A jakie ma wady Lech Kaczyński? Ja o wadach Lecha Kaczyńskiego mówić nie chcę i nie będę, wolę widzieć zalety.

d2xu9r2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2xu9r2
Więcej tematów